Loading...

Wiedeńczycy z Czech, Słowacji i Lwówka Śląskiego

Jakiś czas temu portfolio Lwówka Śląskiego zostało wzbogacone o lager wiedeński. Będąc dość częstym konsumentem lwóweckiego Belga cieszyłem się na ten wywar, mimo że nie jest to jeden z moich ulubionych gatunków. W zestawieniu z Odsieczą Wiedeńską lwówkowa innowacja wypada jednak nadzwyczajnie blado, ma też bardzo daleko do poziomu Lwówka Belga. Na Odsiecz dla porównania nie miałem ochoty, postanowiłem jednak zestawić Lwówka Wiedeńskiego z dwoma innymi przedstawicielami gatunku. Jak na ironię, w Austrii warzy się zaledwie garstkę, trudno dostępnych lagerów wiedeńskich, styl autorstwa Antona Drehera ma jednak multum swoich przedstawicieli w Czechach, skąd wziąłem Bernarda Jantarový Ležák, oraz ostatnio coraz częściej Słowacji, skąd przyjechał do mnie Šariš Red. Bierzmy się więc do dzieła.

Na pierwszy ogień poszedł polski lager wiedeński. Lwówek Wiedeński (ekstr. 13°, alk. 5,7%) ma bardzo ładną etykietę przedstawiającą husarię w pełnym rynsztunku, bursztynową barwę oraz nadzwyczaj gruboziarnistą, szybko zanikającą pianę. Wypadek przy pracy? Rzadko kiedy spotykam gorsze piany, w dodatku wybrałem szkło, które sprzyja formacji piwnych czap. W zapachu rządzi wyraźna słodowość z rejonów karmelowych i opiekanych, czuć jednak również trawiasty chmiel. Obecne są słodkie akcenty owocowe, jak i niestety metaliczność, jeśli się jednak tę ostatnią w myślach połączy z chmielem, to nie przeszkadza zanadto. Szczypta kartonu i mydła nie dodają piwu splendoru, obecne są za to nuty, które mi się kojarzą z rooibosem (ostrokrzewem afrykańskim vel czerwoną herbatą).

Piwo jest nasycone na poziomie średnim, mając całkiem pełny smak. Opiekana, lekko słodka słodowość przechodzi w wyraźną goryczkę w finiszu. Gdzieś w tle się niestety przewija nuta kartonowo-mydlana, która wywołuje u mnie lekkie skojarzenia z Wrocławskim. Od tego ostatniego Lwówek Wiedeński jest sporo lepszy, do finezji Odsieczy Wiedeńskiej ma jednak równie daleko. Niemniej jednak jest solidnym piwem, lepszym od niektórych czeskich polotmavych (Ocena: 6/10).

Ale od tego z Bernarda nie jest lepszy. Bernard Jantarový Ležák (ekstr. 13°, alk. 4,7%) to ciemnobursztynowe piwo z pianą niewiele lepszą niż w Lwówku. Zapachem rządzi siła opiekanych, lekko karmelowych słodów, harmonijnie sparowana z ziołowo-trawiastym chmielem żateckim i słodkawymi akcentami suszonych owoców, mogącymi znowuż narzucać skojarzenia z rooibosem. Zapach jest czysty, bez lwówkowych przeszkadzajek, czyli mydła i kartonu.

Smak jest łagodniejszy niż w Lwówku Wiedeńskim, mimo iż chmielu tutaj również nie pożałowano. Słodowy, opiekany charakter piwa dobrze się łączy z mocną goryczką, która jednak nie dominuje tak wyraźnie jak w Lwówku, nie jest taka nieokrzesana. Delikatne akcenty owocowe dopełniają całości. Dobre, umiejętnie uwarzone piwo (Ocena: 6,5/10).

Cokolwiek by powiedzieć o bursztynowym słowackim Šariš Red (ekstr. 12°, alk. 4,9%), to na pewno nie że jest piwem dobrym czy umiejętnie uwarzonym. Chyba że poczytamy producentowi za plusa dodanie do piwa ‘witaminek’, a konkretnie sacharyny. Jedynie piana wypada nieco lepiej niż u dwóch poprzedników, mimo mieszanej ziarnistości jest bowiem dość trwała. Zapachowo jest to eurolager, tyle że słód jest nieco opiekany i karmelowy. Tak poza tym znajdziemy tutaj to czego się po eurolagerze można spodziewać – lekką słodycz, karton, nieco trawiastości oraz landrynkowość. Ble.

Smak jest słodki, a zarazem wodnisty, karmelowo-opiekany, z dość przyjemną, raczej mocną goryczką. Jednak słodycz robi wrażenie wciśniętej na siłę, stąd goryczka nie wystarcza żeby zapewnić piwu równowagę. W posmaku na dodatek denerwuje znana z niektórych polskich strongów landrynkowość oraz mocny karton. Od kompletnego upadku ratuje piwo goryczka, ale do Lwówka i Bernarda nie ma startu (Ocena: 3,5/10).

recenzje 1861801220542131036

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)