Owocowe bacchanalia
https://thebeervault.blogspot.com/2012/10/owocowe-bacchanalia.html
Bacchus, grecki bóg wina i zabawy – czy jest gatunek piwny
do którego nazwa wiecznie opitego bożka bardziej by pasowała niż flanders red
ale? Najbardziej winny charakterem styl piwa aż się prosi o takiego patrona.
Podstawowa wersja Bacchusa jest świetna, bardzo owocowa – czas się więc
przekonać czy potrafią jej dorównać wersje z dodatkiem malin oraz wiśni,
również tradycyjnie leżakowane w drewnianych beczkach. Nawiasem mówiąc,
unaoczniają one, że ‘kriek’ i ‘framboise’ to nie nazwy gatunku, ale bardziej
techniki piwowarskiej polegającej na dodanie owoców do piwa w trakcie
leżakowania – w przypadku FRE najczęściej po 6-miesięcznym okresie dojrzewania. Nie muszę chyba podkreślać, że różnica między lambicami czy
sour ale’ami z dodatkiem owoców, a aromatyzowanymi lagerami (czy
też coraz bardziej ostatnio popularnymi napojami typu shandy/radler) jest mniej
więcej taka jak między włoską czy węgierską salami paprykową bądź chorizo, a
salami śląską z kawałkiem papryki?
Bacchus Frambozenbier (ekstr. 12,5°, alk. 5%) jest leżakowany z dodatkiem prawdziwych malin. Kolorystycznie czerwono-brązowy, o mało obfitej,
szybko zanikającej pianie. W wielkiej koniakówce się jednak prezentuje
dostojnie. Nozdrza pieści pyszny zapach malin – tak, malin, a nie aromatu
malinowego. Piwo bazowe jest również obecne ewidentnie kwaśnymi nutkami nieco
przypominającymi czerwoną porzeczkę, a nawet agrest. Przewijają się również
nuty drewna.
Smak jest kwaskowy, ale nie wykrzywiający twarzy jak gueuze
czy berliner weisse, a przy tym lekko słodki od malin, o umiarkowanie wytrawnym
wydźwięku. Łączy w sobie to, co najlepsze we flanders red ale i w malinach,
różniąc się od lambiców typu framboise głównie brakiem charakterystycznych nut
jabłkowo-octowych. Ciężko uwarzyć coś lepszego w temacie piw owocowych (Ocena:
7,5/10).
Bacchus Kriekenbier (alk. 5,8%) jest leżakowany z 15%
dodatkiem wiśni, wzbogacony o cukier oraz niestety słodzik. Ciemnorubinowe piwo,
co nie zaskakuje, pachnie głównie wiśniami, i to w postaci faktycznie
wiśniowej, nie zaś wiśniówki bądź syropu na kaszel. Piwną bazą jest tutaj, jak
to często w sour ales, aromat mogący się kojarzyć z czerwonym winem, nutkami
karmelu i drewna.
Smak jest słodko-kwaskowy, chylący się niestety ku
pierwszemu. Zdominowany przez wiśnie, ale nie na tyle, żeby nie czuć czerwono
winnej podstawy. Do pełnego szczęścia brakuje mi tutaj wyższego poziomu
kwaskowości. Nieco nadmierna słodycz czyni te piwo najmniej ciekawym z
Bacchusów, choć nadal jest to zdecydowanie dobre piwo (Ocena: 6,5/10).