Loading...

Belgijski Kasteel

Piwa z browaru Van Honsebrouck są od dłuższego czasu dostępne w pewnej francuskiej sieci hipermarketów w Polsce. Obok świetnych sour ale’s marki Bacchus można również dostać trzy piwa z serii Kasteel – Kasteel Donker (belgian strong ale), Kasteel Rouge (Kasteel Donker z dodatkiem likieru wiśniowego) oraz Kasteel Tripel (tripel). W trakcie jednej z regularnych obniżek cen zakupiłem po jednym piwie z serii, mając ochotę na coś belgijskiego. Niestety tylko jedno z trzech piw okazało się być warte swojej ceny.

Kasteel Donker to ciemny belgian strong ale o imponującym woltażu równym 11% i pianie której rachityczność przy takiej zawartości alkoholu zbytnio nie dziwi. Piwo ma nad wyraz przyjemny zapach – biszkopty nasączone winem, oszczędnie pokryte czekoladą, poprzetykane jabłkami, wiśniami i orzechami włoskimi. Do tego sporo marcepanu i karmelu, a cały ten pyszny, subtelny w odniesieniu do poszczególnych składników deser jest łamany ostrą nutą przyprawowo-szpitalną.

Smak jest bardzo słodki, lekko kwaskowy, z nikłą goryczką. Piwo jest pełne, ma dużą głębię aromatyczną oraz dobrze ukryty alkohol, jeśli nie liczyć mocno rozgrzewającego finiszu o posmaku karmelowo-czekoladowo-orzechowo-winnym. Ciężkie i słodkie piwo degustacyjne. Dla niektórych może być nieco zbyt słodkie, dla mnie na ten moment było w sam raz (Ocena: 7,5/10).

Początkowo myślałem, że Kasteel Rouge vel Kasteel Kriek (alk. 8%) to piwo fermentowane z dodatkiem 10% wiśni. Po wypiciu skonstatowałem, że w sumie smakuje jak ciemne belgijskie piwo zmieszane z wiśniówką, a po odwiedzeniu strony browaru moje przypuszczenia się potwierdziły – Kasteel Rouge to w istocie Kasteel Donker z dodatkiem lekkiego likieru wiśniowego używanego do pralinek. Nieco prostackie podejście do tworzenia piwa, nieprawdaż? W dodatku spodziewałem się czegoś wyszukanego, tymczasem piwo smakuje faktycznie jakby było cokolwiek niedbale sklecone z dwóch odrębnych elementów. Skoro już się pochwaliłem swoją przenikliwością sensoryczną, czas na wylanie kubła zimnej wody na tę rozczarowującą, ciemnorubinową miksturę o rachitycznej pianie.

Zapachem rządzi owocowość. Wiśniowa, naturalna, kwaskowa, nieco pestkowa, dość intensywna, ale jednak wyważona i nie przytłaczająca. Podszyta jest delikatną ciemną słodowością, skutkującą nutami karmelu i mlecznej czekolady. Całość idzie więc nieco w kierunku wiśniowych pralinek (pewnie taki był zamiar), smakowo jednak nie zdaje egzaminu.

Początkowo piwo smakuje ciekawie. Jest bardzo słodkie, nieco balansowane wiśniową kwaskowością, z zaskakującym, bowiem lekko wytrawnym finiszem. Ponadto piwo pokrywa podniebienie przy przepływaniu powłoką, która dość jednoznacznie skojarzyła mi się z Mon Cheri – nie dość że wiśnie, to jeszcze czekolada, która zapachowo robiła wrażenie mlecznej, podczas picia jednak w połączeniu z delikatną goryczą i cierpkością w gardle już wydaje się być deserowa. I właśnie to jest według mnie mankamentem tego piwa. Ma wprawdzie bardzo ładny aromat, połączenie kwaskowości i słodyczy mogłoby bardziej ciążyć ku pierwszemu, ale jest w porządku, natomiast finisz robi wrażenie odklejonego od całości, nie współgra z resztą. Wiśniowo-nalewkowa kwaskowa słodycz przechodzi tutaj bez finezji w czekoladową cierpkość – sądzę że wychodzi w tym momencie na jaw słabość techniki mieszania komponentów zamiast warzenia piwa wespół z owocami. Ze względu na wysoką zawartość alkoholu jest to piwo które mogłoby zasmakować wielbicielom nalewek wiśniowych, według mnie jednak nie tworzy harmonijnej całości (Ocena: 6/10).

I tak jednak mocarny Kasteel Tripel (alk. 11%) rozczarował mnie jeszcze bardziej. Warzony z udziałem kukurydzy i wzbogacony o kwas askorbinowy tripel jest bowiem piwem zaskakująco jałowym. Początkowo złociste piwo o małej pianie pachnie nieco podobnie do hefeweizena (banany i goździki), chwilę potem można wyczuć pomarańcze i morele, jednak już moment później owocowość ulatnia się niemal całkowicie. Profil piwa jest zaskakujący, bowiem w głównej mierze słodowo-chmielowy, w dalszej kolejności czuć fenole (przyprawowość), natomiast akcenty owocowe są bardzo słabe. Czuć za to watę cukrową oraz nuty metaliczne.


Smak jest bardzo lekko słodkawy, niosący ze sobą potężną falę alkoholowej cierpkości połączonej z goryczką. Naprawdę potężną – alkohol jest tutaj ordynarny, nieprzyjemny, a przy tym aromatyczność nie jest specjalnie mocna. Owocowość w trakcie picia jest pod względem siły przebicia porównywalna ze słabiej owocowymi koelschami, z którymi to piwami zresztą łączy Kasteel Tripel niska pełnia oraz wyraźna wytrawność. Wszystko to składa się na niezbyt udanego tripla, bodaj najgorszego jakiego dotychczas piłem (Ocena: 5/10).
recenzje 2624843321981903390

Prześlij komentarz

  1. Czyli moja krótka pamięć nie jest taka zła i dobrze pamiętam Kasteel jako co najwyżej średnie piwa ;-)
    Zdradzisz jaka to sieć? Bacchusa chętnie bym spróbował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Auchan. Bacchus jest świetny, najlepszy w wersji podstawowej.

      Usuń
  2. No właśnie się zastanawiałem czy kupic na spróbowanie Kasteela w Auchan, ale po tej recenzji zaoszczędzę 10 pln :) (nie znoszę za słodkich piw).
    A Bacchus "podstawowy" to jak sie zwie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu Bacchus. Są tez Bacchus Framboise i Bacchus Kriek. A to jest gatunek, który nie potrzebuje dodatku owocowego, żeby smakować owocowo.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)