Loading...

W Tychach u Księcia piwnego marketingu. Wycieczka po browarze.

Kampania medialna z okazji premiery nowej marki piw z Tyskich Browarów Książęcych zaczyna się na dobre. Piwa były już jakiś czas na rynku, kiedy szereg polskich bloggerów piwnych dostał gustowne paczki z Książęcymi do recenzji. Jeszcze później, bowiem 20 października sproszono tychże bloggerów na wycieczkę po tyskim browarze, dzień po rozpoczęciu właściwej kampanii reklamowej w formie bardzo udanego spotu telewizyjnego mającego przybliżyć konsumentom najmniej udane piwo z nowych trzech, czyli Książęce Czerwony Lager. Wpis o nowych Książęcych miałem już gotowy, ale zdecydowałem się poczekać na wyjazd do Tychów i poprzedzić recenzję relacją.

nowa warzelnia
zabytkowe kotły, nadal działające
Dla mnie było to drugie zwiedzanie tyskiego browaru, dla większości innych bloggerów pierwsze. I, co by nie pisać o produkowanych w Tychach piwach, sam browar robi duże wrażenie. Jak duże, to przekonałem się po wypowiedziach kolegów po klawiaturze, którzy się spodziewali typowej nowoczesnej fabryki, podczas gdy w Tychach stare mury nadal oddychają historią. Zwiedzanie nocą spowitą w lekkiej mgle, zza której wyzierał księżyc potęgowało wrażenie jakie i za dnia robią stare, ceglane mury, willa o nazwie Dom Kawalera, nieczynna obecnie drewniana słodownia czy też stara bednarnia. Również warzelnia wybudowana w latach 1915 – 1917, odrestaurowana i wciąż czynna, w której panował zaduch niczym na basenie, a z miedzianych kotłów wydobywał się zapach świeżej brzeczki, zyskała uznanie ludzi w przeważającej mierze bardzo krytycznie nastawionych do samej Kompanii Piwowarskiej. Jak na mój gust całość mącił tylko las gigantycznych tankofermentorów o pojemności 2500hl każdy, pod którymi znajdowała się właściwa, nowoczesna, ogromna warzelnia. Unaoczniało to masowość całego przedsięwzięcia, przytłaczając jednocześnie swoim ogromem, niczym budowla utrzymana w stylistyce brutalizmu.

Tyskie brewery by night
dom kawalera
Oprowadzał nas Jacek Kantor i muszę wyrazić moje dla niego uznanie. Prowadził ciekawie, mimo że pojawiały się głosy krytyki, że przekazywał zbyt mało wiedzy technicznej, czego część osób oczekiwała, oraz mimo że oczywiście zachwalał produkty browaru, no ale w tym zakresie nie wypadało oczekiwać niczego innego. Swoją rolę spełnił nad wyraz profesjonalnie, nie jąkając się i nie stękając przy tym. Niby powinno być to oczywiste, wystarczy jednak włączyć jakikolwiek mecz piłkarski bądź też stację radiową, żeby się przekonać co do tego, że osoby wypowiadające się w Polsce publicznie bez stękania są tak samo rzadko spotykane jak wegańscy Eskimosi.

zapiski piwowara - marcowe i porter
dozorca... no bo chyba nie piwowar? chociaż...
Ciekawe było również zwiedzanie muzeum w browarze. Ciekawe pod tym względem, że wystawa etykiet czy też notatniki piwowara unaoczniały człowiekowi, że w tych murach warzono ongiś różne inne style, takie jak koźlak, porter czy też marcowe, a w latach 90-tych warzono nawet lagera wiedeńskiego dla austriackiego Ottakringera. Kolejna rzecz, to że jeszcze w latach 50-tych piwa z Tychów leżakowano tradycyjnie w drewnianych beczkach, natomiast obecnie browar jak wiadomo nie zatrudnia już żadnych bednarzy. Muzeum nie jest specjalnie duże, za to gustownie urządzone – mariaż cegieł, drewnianych podłóg i odpowiedniego oświetlenia jest kojący dla oka. W jednej z gablot są wystawione inne piwa SAB Millera z całego świata. A SAB Miller to nie AB InBev, i niestety pijalnych piw ma w swoim ogromnym portfolio ledwie garść. W gablocie takowych w ogóle nie było – same bezpłciowe lub wręcz niedobre lagery typu rumuńska Timisoreana, hiszpańska Dorada czy peruwiańska Cusquena. Ciekawy jest widok butelek po destylatach. Kiedyś w browarze mieściła się bowiem również destylarnia, obecnie jest to rozwiązanie biznesowe bardzo mało popularne, można jednak nadal napotkać destylarnie w niektórych browarach niemieckich.

the spirit(s) of Poland
Uraczono nas również filmem 3D, opowiadającym co nieco o historii browaru, nieco więcej o osobie Jana Henryka XI, księcia pszczyńskiego, a trochę również o piwie. Urokliwy film z budżetem na miarę koncernu – podobał mi się.

Po zwiedzaniu przyszła kolej na, jak to ujęła koordynująca wieczór Marlena – „dobre jedzenie i piwo”. Nie wiem czy była to freudowska pomyłka czy nie, ale tak w istocie było – czekało na nas nie ‘jedzenie i dobre piwo’ czy też ‘dobre jedzenie i dobre piwo’, tylko właśnie dobre jedzenie i piwo. Golonko w sosie słodko-kwaśnym, pieczeń w sosie, żeberka, koreczki, wędliny – postarano się nas ugościć bardzo smacznym jadłem. Samo miejsce było zresztą klimatyczne – świetnie urządzony pub w piwnicach browaru aż się prosi o skrzynię Pint bądź AleBrowarów, ale może zostawmy ten temat... Co do piwa... do wyboru było Tyskie z tanka, Tyskie klasyczne oraz trzy nowe Książęce, o których będzie więcej w następnym wpisie. Tyskie z tanka jest faktycznie chyba nieco lepsze od Tyskiego spoza tanka, głównie za sprawą słabszego nasycenia, ale oczywiście ma lata świetlne do Pilsnera Urquella tankovego. Koniec końców wypiłem dostępnych piw więcej niż miałem zamiar, trzymając się z daleka od Czerwonego, kładąc nacisk na Ciemne, a mniejszy na Pszeniczne.

le food
Rozmowy z innymi piwnymi bloggerami dały okazję do wymiany poglądów oraz pogadania z ludźmi, którzy równie głęboko albo nawet głębiej siedzą w tematyce piwnej niż ja. Najciekawsze jednak były zasłyszane plotki i wiadomości z branży piwowarskiej, z których wynika, że na polskim rynku piwowarskim będzie coraz bardziej bogato:
- w przyszłym roku powstanie kolejna polska imperialna IPA
- poza browarem Tomka Rogaczewskiego swoje podwoje otwierają dwa kolejne browary rzemieślnicze – jeden pod Krakowem a drugi pod Wrocławiem. Rzemieślnicze, nie restauracyjne.
- AleBrowar wyrusza na ekspansję do Czech
- powstał już ponoć i leżakuje pierwszy polski RIS, a mogą do niego dołączyć niebawem nawet dwa następne
- za to niestety nie ma co liczyć na butelkowanie jabłonowsko-tarczynowsko-masońskich Burego Kocura i Jednego Chmielu. Szkoda.

Do końca wieczoru pito Książęce, z małymi przerywnikami na parę łyków Ataku Chmielu od Bartka oraz Imperium Atakuje od Artura. Truizmem jest napisać, że szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności smakowały niczym ambrozja. Ale musiałem to zrobić – taki mały hejt na koniec.
le słód
le chmiel. z pewnością świeżutki Simcoe.
koźlak
vienna lager
porter
rare stuff
rare stuff vol. 2
Brutal Fruit - bo napój owocowy też może być deathmetalowy
rare stuff vol. 3
rare stuff vol. 4
Firmowany przez Janusza Rewińskiego President. "Wypijesz jedno, drugie, trzecie piwo, może pójdziesz trochę krzywo, a po gorzale wcale."



relacje 5734849429130232877

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)