Sześciopak polskiego craftu 9
https://thebeervault.blogspot.com/2015/02/szesciopak-polskiego-craftu-9.html
W tym odcinku jest różnorodnie pod względem tradycji piwowarskich, których emanacje zaserwowali nam polscy kraftowcy. Od niemieckiego roggen/weizena, przez belgijskie dubbela i blonda, po porter bałtycki, coffee stouta i amerykańskie pale ale, o różnorodność zadbano. Na blogu debiutuje kontraktowy Mały Kurek, natomiast Olimp wchodzi przez tylnie drzwi, prowadzony przez SzałPiw. Naughty, naughty.
Perun zaserwował nam Drogę do Prawii (ekstr. 13%, alk. 5,6%). Nie wiedzieć czemu moje skojarzenia wędrują ku Kelthuzowi, drogi do Arii i krainy wiecznych szurów. Mniejsza jednak z tym, bo oto w szklance wylądował „amber weizen” czyli taki heferoggenweizen. Z weizena piwo ma goździki, przy czym fenolowość jest ostra, momentami wręcz przerysowana. Estrowo-owocowych nut nie odnotowałem. Z piwa żytniego ma całą resztę, czyli suche, lekko podpieczone zboże, sugestię suszonej śliwki, cierpki, chropowaty finisz oraz oleistą, żytnią fakturę. Najfajniejsza w nim jest właśnie wciskająca się miedzy język a podniebienie taśma oleju. Rustykalne piwo, nieułożone, ale takie chyba miało być. W porządku. (6/10)
Satyr (ekstr. 12,5%, alk. 4,5%) to owoc kooperacji Olimpu z SzałemPiw, w wyniku którego Poznaniacy nauczyli ‘Greków’ całkiem nieźle warzyć. Nie jest to zresztą zwykła, randomowa kooperacja, tylko próba zderzenia tego co obydwa browary kontraktowe reprezentują. Czyli polskiego, nowofalowego chmielu (Olimp) oraz belgijskich drożdży (SzałPiw). Piwo jest zdecydowanie sesyjne, a przy tym lekko kwaskowe i średnio gorzkie. Lekki cytrus z sugestią grejpfruta od polskiego chmielu Oktawia świetnie się zgrywa z nieco pieprzną fenolowością drożdży belgijskich. Pikantno-grejpfrutowy finisz to synteza tego duetu. Fajnie że piwo działa na zasadzie zderzenia dwóch światów, tak jak to zresztą przedstawia etykieta. Bardzo smaczne. (7/10)
Jurajskie Porter (ekstr. 22%, alk. 7,5%) jest piwem, w którym mocno doświadczone piwnie osoby wyczuwają kompletnie różne rzeczy. Jedni w nim widzą rewelacyjnego portera bałtyckiego, a inni kompresję wszelkich możliwych wad. W jaki sposób piwo z tej samej warki może diametralnie różnie smakować, tego nie wiem. Wiem jedynie że to co przelałem sobie do szkła nie miało żadnych wad. A z wyczuciem aldehydu octowego czy dwuacetylu nie mam niestety żadnych problemów. Porter z Zawiercia to gęste, słodkawe piwo z bukietem złożonym z nut przede wszystkim czekoladowych, a ponadto palonych oraz (ciemno)owocowych, pokroju czereśni. W ustach jest kremowe, lekko gorzkie, z finiszem czekoladowo-ziemistym. Super piwo, nie mam żadnych zastrzeżeń. (8/10)
Artezan ŽAPA (ekstr. 12,5%, alk. 5%) – ta nazwa z pewnością nie jest przypadkowa. Podobna do środowiskowego skrótu Żywca APA, rozwinięta znaczy Žatec APA. Czyli pale ale w stylu amerykańskim, z czeskim chmielem żateckim. No więc, po pierwsze, jeśli piwo miało przypominać Żywca APA, tylko lepiej uwarzonego, to nie udało się wcale, jest bowiem diametralnie inne. Natomiast nie jest też żatcowe. Jego nieco ziołowa goryczka może się kojarzyć z piwami chmielonymi tą klasyczną czeską odmianą, ale tutaj generalnie ginie ona pod naporem silnego (nelsonowego?) agrestu i mniej intensywnego cytrusa. Czyli pierwsze skrzypce wydaje się tutaj grać zupełnie inny chmiel. Jasna słodowość jest w ŽAP-ie częściowo typu landrynkowego, natomiast faktycznym mankamentem tego piwa jest brak rześkości, której człowiek oczekuje po tym stylu. Ale ogółem jest smaczne. (6,5/10)
Coffeelicious (alk. 6,4%) to coffee milk stout od Piwnego Podziemia, ale na całe szczęście zdecydowanie bardziej coffee niż milk. Tak po prawdzie, to miałem kłopot żeby w nim wyczuć jakąkolwiek zawartość laktozy. To jest komplement, jakby co. Piwo jest jak na deklarowany styl względnie wytrawne i zdominowane przez nuty świeżo zmielonej kawy, która jest przyjemna, ale mogłaby jednak być trochę lepszego sortu. Po ogrzaniu przypałętała się bardzo marginalna nutka kiblowa, której poza mną wyczuła tylko jedna osoba posśród kilku, więc Wy być może też nie wyczujecie. Kawa jednak ratuje całość, która jest smaczna. (6,5/10)
Mały Kurek to młodziutki kontraktowiec, który na razie warzy swoje piwa w opolskim Słociaku. Belgijska Kura (ekstr. 15,5%, alk. 7%) to niby dubbel, choć po prawdzie jest to dziwne piwo, którego nie potrafiłbym stylistycznie przyporządkować. Średnia pełnia kończy się wytrawnym wydźwiękiem, natomiast w bukiecie poza zielonymi jabłkami przede wszystkim czuć w nim białe wino. Takie tanie, białe wino z kartonu, które stoi sobie otwarte od paru dni w kuchni na blacie i jest dolewane do mniej wyszukanych sosów. Fenolowość marginalna. Doprawdy zdumiewający wywar. I na pewno nie nazwałbym go dobrym. (4/10)
Całkiem niezły wynik, jak na to co w polskim crafcie ostatnimi czasy piszczy. Mogłoby rzecz jasna być jeszcze lepiej, ale tego się chyba nie doczekamy. Obym się mylił.
"Mogłoby rzecz jasna być jeszcze lepiej, ale tego się chyba nie doczekamy" - czemu? bo tak na zdrowy rozum, to wystarczy, ze podaz przewyzszy popyt...
OdpowiedzUsuńJestem urodzonym pesymistą. Wiesz, w materii jasnych lagerów też po jakimś czasie dawno temu doszło do przesycenia rynku, ale nie wpłynęło to na poprawę jakości, tylko zintensyfikowanie marketingu. Być może takie zjawisko będzie miało również miejsce w polskim crafcie. Zobaczymy.
UsuńAle rynek jasnych lagerów wyglądał i wygląda dokładnie tak jak większość społeczeństwa sobie życzyła i życzy, dlatego walczy się marketingiem. Rynki niszowe mają całkiem inną koncepcję działania.
UsuńJa zakładam, że większość jest zadowolona z obecnego poziomu polskiego craftu.
UsuńNie jesteś pesymistą - jesteś defetystą. Obecny poziom naszych piw rzemieślniczych chyba jednak mało kogo zadowala. Nie mam na myśli tylko słabej stabilności i przypadkowości wyrobów naszego craftu. Podobnie jak większość, uważam, że jakość piw w poszczególnych stylach odbiega od tego, co oferują najlepsi. Niemniej, mógłbym chyba zestawić "sześciopak" mający szanse na choćby "punktowane miejsce" w międzynarodowej konkurencji. Uważam, że idzie ku lepszemu, obok nietrafionych inicjatyw (które polegną, choć z uwagi na wciąż ubogą ofertę, raczej później niż pierwej), są browary potrafiące zaskoczyć czymś niebanalnym.Nawołuję do cierpliwości - cech osobników w moim, matuzalemowym, wieku. Nie rewolucja, a ewolucja!
UsuńMożna by spokojnie i parę takich sześciopaków wystawić. Tyle tylko, że dobierając piwa zupełnie losowo "nie będzie pan zadowolony". Dopóki mnie stać na eksperymentowanie podczas zakupów, aż tak bardzo mnie to nie boli, więc cierpliwości mi jeszcze trochę zostało.
Usuńposmutnialem. napije sie piwa ;)
OdpowiedzUsuń