Loading...

Sześciopak polskiego craftu 8

Jedziemy dalej z tym koksem. Z nowości wypiłem jurajskiego Koźlaka, nowe piwo Kraftwerku, czarną ipę wąsoszową oraz świeżą kooperację pracownio-szałpiwową. Ze starszych piw w końcu zdobyłem debiutanckiego milk stouta Solipiwko oraz skompletowałem smaki Browaru Stu Mostów, wychylając szklanicę pilsa.

Sweet Nygus (ekstr. 14%, alk. 4,8%) od kontraktowca Solipiwko jest na rynku dostępny już od jakiegoś czasu, ja jednak dopiero teraz miałem okazję się z nim zaznajomić. Nie wynikła z tego bynajmniej zażyłość, ale jesteśmy ze sobą w dobrych stosunkach. Jest to milk stout nietypowy, bowiem mleczną słodycz i gładkość, nieprzesadzoną zresztą, zdecydowano się skontrować dosadnym nachmieleniem, wyczuwalnym już na poziomie aromatu, a kulminującym w mocnej jak na styl, przyjemnej, nieco ziołowej goryczce. Słody dostarczają tutaj palonego kwasku oraz nut mineralnych i palonych, przechodzących w tytoń, ale niestety spalony. Czyli w popielniczkę. Nie jest specjalnie natrętna, ale lepiej żeby jej nie było wcale. Ale piwo dzięki swojej chmielowości jest rześkie i smaczne. (6,5/10)

Nie przepadałem kiedyś za koźlakami, aczkolwiek z czasem polubiłem wersje ciemniejsze, czekoladowe i orzechowe. Niestety, Jurajski Koźlak (ekstr. 16,5%, alk. 6,5%) trzyma się bawarskiego benchmarku, robiąc to zresztą w sposób bardzo mało przekonujący. Karmel, skórka od chleba i suszone owoce nadają w nim ton, słodycz nie przekłada się o dziwo na uczucie pełni, a całkiem wyraźna, ale niestety cierpka i ściągająca goryczka potęguje nie najlepsze wrażenie jakie zostawia po sobie ten wywar. Nut metalicznych też lepiej na przyszłość uniknąć. (4/10)

Czasami mam taką myśl, że krajowym rzemieślnikom najlepiej wychodzi styl black IPA. Mało jest nieudanych polskich piw w tym gatunku. Niestety wąszoszowy Jules (ekstr. 15%, alk. 4,9%), czyli ‘bad motherf**ker’ z Pulp Fiction  stanowi jeden z niechlubnych wyjątków od reguły. Kompletny misz masz – sproszkowana czekolada, trochę żywicy i ziół, tanie landryny alpejskie bądź jak kto woli tani perfum, kojarzący się trochę z odświeżaczem do toalet, niebezpodstawnie zresztą, gdyż nutki toi toia też się tutaj pałętają. Niska intensywność smaku nie współgra z intensywnym ciałem, czemu z kolei próbuje zaradzić ziołowo-popiołowy finisz z zalegającą goryczką. To jednak tylko potęguje uczucie bezradności jakie wyziera z tego piwa. Jakby nie wiedziało do końca czym chce być. Szkoda. (4,5/10)

Wrclw Pils (ekstr. 12,5%, alk. 5%) to pierwsze piwo z wrocławskich 100 Mostów, które mnie rozczarowało. Charakteryzuje się bukietem zdominowanym przez silną, niezbyt przyjemną kwiatowość, średnią pełnią i lekką goryczką. Smak jest po słodowej stronie mocy, co samo w sobie nie musi być złe, jest jednak również dość mdły. Jest na rynku sporo lepszych pilsów. (5,5/10)

Podstawowym mankamentem Rogatego (ekstr. 15%, alk. 5,4%), nowego piwa Kraftwerku, jest zawartość chili, które toleruje w piwie jedynie w wyjątkowych przypadkach, oraz laktozy, której de facto nie lubię wcale. Zgodnie z opisem (chocolate chili milk stout) w bukiecie czuć głównie czekoladę, a także mleko oraz faktycznie głęboko w tle echa chili. Średnia pełnia jest wzmacniana przez laktozową gładkość, a czekoladowy smak jest nieco ożywiany przez delikatne palone echa w tle. Chili dodano raczej od serca (jak i laktozy), za sprawą czego po paru łykach tylna część ust się już bez przerwy może nie tyle pali, co tli. Piwo jest porządnie uwarzone. Niezłe, choć w mój gust się do końca nie wstrzeliło. (6/10)

Wygranym tego wpisu jest nowe piwo kooperacyjne Pracowni Piwa i SzałuPiw, czyli 4 (ekstr. 13%, alk. 5,4%). Kiedy tylko usłyszałem opis stylu – coffee nelson belgian blonde – stwierdziłem że ktoś musiał chyba ostro popić. Taka mieszanka nie ma prawa działać. Otóż okazuje się, że jednak może działać, i działa. Silne nuty świeżo zmielonej kawy oraz czarnych oliwek świetnie się komponują z równie mocnym uderzeniem nelsonowego agrestu, a to wszystko na średnio pełnej, nieco biszkoptowej podbudowie słodowej. Belgijskie fenole na poziomie umiarkowanym. I co ciekawe, to nuty kawy zapewniają temu jasnemu piwu rześkość. Dzikie połączenie i trafione w punkt. (7,5/10)

Pracownia Piwa jak zwykle nie rozczarowuje, i jest to w zasadzie jedyne piwo z tego zestawienia, do którego bym wrócił. A co najgorsze, może już nie być okazji ku temu. Jakbym lubił laktozę i chili w piwie, to z pewnością wychyliłbym jeszcze trochę Rogatego, a Sweet Nygusa, zakładając że popielniczka w obecnej warce to wypadek przy pracy, również. Szkoda że Browar Stu Mostów w końcu rozczarował, no ale trudno.

recenzje 177872583113506163

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)