Loading...

Williams Bros, y’all!

Dzisiaj będzie o wyrobach z browaru którego filozofia warzenia jest zupełnie odmienna od tej jaką podąża bohater ostatniego wpisu, czyli Doctor Brew. Kiedy tylko przyuważę jakieś nieznane moim kubkom smakowym piwo ze stajni Williams Brothers (a powiedzmy sobie szczerze, 7,50zł to jest rozsądna cena za szkockie piwo) bez wahania po nie sięgam. Mam sympatię do tego browaru ze względu na Fraoch oraz z powodu dodawania do piw nietypowych dodatków pokroju kwiatów bzu czy różnorakich ziół i rezygnowania z modnego chmielenia na opór. Taka ścieżka ku dobremu piwu jest wprawdzie bardziej wyboista, z mniejszą szansą na sukces, ale również o wiele ciekawsza.

Good Times (alk. 5%) jest piwem z dodatkiem agrestu i kwiatów bzu, co samo w sobie brzmi zachęcająco. Przedstawienie odstawiane przez nuty ciasteczkowe, chlebowe, owocowe i kwiatowe kumuluje w dziele które z jednej strony jest lekko cytrusowe, a z drugiej we frapujący sposób kojarzy się z miodem. Nie taką mało wyszukaną nutą miodową będącą wynikiem utlenienia, a przyjemną, kwiatową miodowością. Typowe dla piw z tego browaru, lekkie ciało słodowe jest nośnikiem delikatnej, kwiatowo-miodowej słodyczy, która od razu jest kontrowana cytrusową kwaskowością. Lekka goryczka stanowi tutaj już tylko dopełnienie całości, nie odgrywa głównej roli. I w skrócie można to piwo scharakteryzować jako właśnie taki kwiatowo-miodowo-cytrusowy trunek. (7/10)

Impale IPA (alk. 5,5%) to podobnie jak Profanity Stout owoc pracy piwowarów domowych, ukoronowanej piwem uwarzonym w komercyjnym browarze. Aromatycznie wszystko gra jak ta lala, silne nuty liczi i agrestu, po których następuje fala cytrusów i kwiatu bzu są rewelacyjne. W smaku jest nieco gorzej, wyraźna słodycz resztkowa zaczyna być kontrowana dopiero po paru głębszych łykach przez goryczkę, ogółem piwo jak na IPA jest raczej słodkie. Dzięki chmielowym smaczkom zachowano jednak współczynnik orzeźwienia, więc jestem na tak. (7/10)

Ginger (alk. 3,8%) to piwo imbirowe z alkoholem. Jako że pod nazwą ‘piwo imbirowe’ w krajach zupełnie umownie i częściowo ahistorycznie uchodzących za anglo-saskie jest sprzedawany pewien szczególny, imbirowy rodzaj soft-drinku dla dzieci, jest to całkiem przewrotny trunek. No i można powiedzieć że jest to coś pokroju gruita, jako że nie ma tutaj chmielu wcale, za to w piwie wylądował duży ładunek imbiru, a także skórki cytryny. Smakowo jest wpierw słodko, za sprawą dodanego po fermentacji i filtracji cukru trzcinowego. Nawet zbyt słodko, to jest jednak balansowane, a wręcz przykryte kontrą, którą nie stanowi nieobecna gorycz, a pikantność spotykana poza tym piwem raczej tylko w wywarach o dużej zawartości chilli. Naprawdę, imbiru tutaj nie pożałowano, za sprawą czego piwo mimo niskiego przecież woltażu grzeje gardło jak farelka. Jego imbirowo-cytrusowy bukiet też stanowi ciekawą odskocznię od zwyczajowej, choć przecież niezmiernie różnorodnej kombinacji słód+chmiel+drożdże, za sprawa czego piwo wchodzi jak masełko. Pół litra wydaje się być ze względu na słodycz ilością optymalną. (7/10)

W przypadku Prodigal Sun (alk. 4,1%) mamy do czynienia ze świetną, przewrotną nazwą dla piwa. „Słońce Marnotrawne’ to próba pogodzenia się z losem mieszkańca zadeszczonej Szkocji, w której każdy dzień ładnej pogody jest celebrowany jak deszcz po długotrwałej suszy w inych rejonach świata. Przeglądając oceny na RateBeer, w tym wywarze każdy odnajduje coś innego, co często jest zapowiedzią ciekawego piwa. I faktycznie jest to jeden z bodajże trzech najlepszych wywarów braci Williams jakie piłem. Sporo tutaj toffi i orzechów, szczególnie w smaku, multum świeżego chmielu, cytrusów i angielskiej kwiatowości, a na dodatek są i nutki herbaciane. Ma nieco bardziej konkretne ciało niż typowe piwo Wiliams Bros, a mimo to jest bardzo sesyjne. No i proporcje słodowo-chmielowe są zbalansowane, a piwu jednocześnie nie brakuje wyrazistości. Ekstra. (7,5/10)

Średnia ocen wyrobów braci Williams wraz z tym wpisem poszła w górę. Zasłużenie.

recenzje 8480699313142797861

Prześlij komentarz

  1. Od AC/DC do krainy łagodności. To co - Sigur Ros ;) Bo ze Szkocji to tylko Robert Wyatt mi do głowy przychodzi. Ale cieszę się, że jeden z moich ulubionych browarów zdobył Twoje uznanie

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)