Pivovar Clock – nowa Matuška? Czy raczej Wydmuška?
https://thebeervault.blogspot.com/2015/01/pivovar-clock-nowa-matuska-czy-raczej.html
A czemuż to miałby być nową Matušką, się pytacie? No bo przynajmniej ja dostrzegam wiele podobieństw. Clock pojawił się stosunkowo niedawno, nagle i niespodziewanie w niektórych polskich sklepach specjalistycznych, każdorazowo w wersji reglamentowanej, w ¾ litrowych, pękatych butelkach za niemałe pieniądze, w stylach obejmujących czeską klasykę jak i nową falę. I mimo że póki co niewiele osób skosztowało clockowych wyrobów, to browar już zdobył sobie uznanie i coraz więcej chętnych na jego wyroby poluje. Czyli wszystko tak jak z Matušką jakieś 3-4 lata temu. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że gwiazda Matuški przyblakła, co to to nie, no ale Clock ma teoretycznie szansę zająć w Polsce jej miejsce, biorąc pod uwagę, że piwa Matuški są ostatnimi czasy u nas prawie że niedostępne. Ciekawe więc czy jest się rzeczywiście nad czym emocjonować.
Goldie (ekstr. 11%, alk. 4,5%) to hefeweizen, więc styl teoretycznie mało spektakularny. Wyrób browaru Clock jest umiejscowiony po ostrej, drożdżowo-goździkowej stronie mocy, mało owocowej. Czyli zdecydowanie bardziej Kloster Andechs niźli Paulaner. Są wprawdzie zaokrąglające piwo akcenty budyniu waniliowego, ale to piwo ma być w pierwszej linii rześkie, a nawet agresywne. Jak widać po parametrach, biorąc pod uwagę styl jest to raczej waga lekka, przy czym piwo nadrabia swoją zadziorną pikantnością, jeżącą język. Nie jest to mój smak w obrębie weizenów, ale z czasem do głosu dochodzi słodkawa nuta, która mówi tym ostrym aspektom żeby wyluzowały, a one jej nawet słuchają. Z drugiej strony, wraz z ogrzaniem po przełknięciu pojawia się niestety odrobina siarki. Dobre, ale do rewelacyjnego weizena od Matuški nie ma startu. (6,5/10)
No Idols! American IPA (ekstr. 15%, alk. 6,5%) jest po słodowej stronie mocy, znaczy się stylu. No bo przy takim poziomie odfermentowania tylko Browar Kormoran potrafi uzyskać wytrawne ciało. No Idols! AIPA ma solidną pełnię, wyraźną słodycz która jest ledwo balansowana goryczką (55 IBU), a przy tym faktura jest połączeniem lepkości słodów z oleistością chmieli. Także na orzeźwienie nie ma co liczyć, jest to trunek który zawiesistością niewiele ustępuje imperial IPA, a słodowe cukry w połączeniu z silnie cytrusowym aromatem chmielowym dają efekt cytrusowej galaretki. Fajne piwo, ale szału z pewnością nie ma. (6,5/10)
Negatywem dla No Idols! AIPA jest No Idols! Black IPA (ekstr. 16%, alk. 6,6%), którą zakupiłem w wersji lanej w warszawskiej Chmielarni. Początkowo wszystko idzie w dobrym kierunku, typowy dla gatunku mariaż czekolady z żywicą jest wspomagany przez świetną nutę owoców leśnych. Pierwszy łyk niesie ze sobą pełnię, natomiast ku końcowi robi się wytrawnie, gorzko, nawet nieco cierpko, a wraz z ogrzaniem na intensywności zyskują nuty ziemisto mineralne, wypierając kolaż który przy pierwszych niuchach działał tak przekonująco. Fajne piwo, ale swojej ceny warte nie jest. (6,5/10)
Na tym miała się skończyć moja przygoda z Clockiem, kiedy jednak moje oczy ujrzały Sarah vel Imperial Stout Barrique, to jednak dalsze 14zł zmieniły swojego właściciela. 24% ekstraktu początkowego, 8,5% alkoholu, 100 IBU goryczki chmielowej. No i nie dość że z dodatkiem owsa, to jeszcze leżakowane z płatkami dębowymi. Co jak nie takie piwo mogłoby mnie w końcu do Clocka przekonać? No i tak – kawy niestety raczej nie wyczuwam, może jedynie bardzo nieznaczne jej echo w finiszu. Jest za to czekolada, muśnięcie ciemnych owoców i trochę wanilii od tych płatków. Piwo jest niemalże kompletnie nie nagazowane, słodkie, z średnio mocną goryczką. Wyzbyte jakiejkolwiek głębi. Jedyny plus to że alkohol jest dobrze ukryty. Piłem ostatnio wygazowanego RIS-a od niemieckiego Braukunstkellera, ale tam to była klasa, wielowymiarowość i głębia, czego o Sarah powiedzieć nie można. Bo Sarah to piwo płaskie i nudne. Nudny imperial stout? Proszę Państwa – król jest nagi. (5/10)
Miałem w planach spróbowanie znacznie większej ilości clockowych piw, ale na tych czterech poprzestałem. Jak sami widzicie, są to wyroby smaczne (poza rozczarowującym RIS-em), ale nie ma się co pałować, szczególnie za taką cenę. Czy więc Clock to nowa Matuška? Panowie poniżej odpowiadają pozawerbalnie.
z chęcią bym spróbował i clocka i matuski, ale jednego i drugiego w Poznaniu nie widziałem ... Wiem że jakiś większy czas temu chyba coś było, ale jakoś to przegapiłem...
OdpowiedzUsuńCzesi mają nieco inne podejście do nowej fali, bo wydaje mi się że nie sypią wiadrami chmielu jak pomyleni...
Nie sypią. Robią wyraziste piwa, ale nie przeginają raczej. W dodatku często np. IPA na goryczkę chmielą żateckim, a goryczka od żateckiego potrafi mieć bardzo przyjemny charakter. Ogólnie próbują często stworzyć coś własnego, z czeską duszą.
Usuń