Loading...

Repeta Wielkiej Niedźwiedzicy

Czasy bezkrytycznego uwielbienia dla każdej nowej inicjatywy piwowarskiej w Polsce już dawno minęły. Nowy browar znajduje się obecnie zawsze pod czujną obserwacją konsumentów gotowych wytknąć mu każde potknięcie i musi się sporo postarać, żeby poprzez podniebienia podbić ich serca. Toteż młodziutka bieszczadzka Ursa Maior poszła za ciosem i wypuściła na rynek dwa kolejne piwa. Dotychczasowy dorobek zrobił na mnie dobre, względnie bardzo dobre wrażenie, a niskoalkoholowy dunkelweizen oraz klasyczny angielski porter to style które mają potencjał. Przy okazji trzeba nadmienić, że wzornictwo etykiet polepsza się z wypustu na wypust (pomijając może Megalomana).

Dobra Karma to piwo niskoalkoholowe (ekstr. 11,6%, alk. 4%), co ma swoje walory. Piana cosik nieteges, za to zapach przyjemny - banan, karmel, biszkopt, nieco piwniczne drożdże i szczypta wanilii. W smaku lekkie i rześkie, choć przy tak płytkim poziomie odfermentowania nieco ciała i słodyczy zostało. Lekko kwaskowy, karmelowo bananowy początek, finisz łagodny, nieco orzechowy po przełknięciu. Świetne piwo, wzorowy, wysoce pijalny dunkelweizen i najlepszy z dotychczasowych wypustów Ursy. Tak trzymać! (7,5/10)

Swoją drogą nie przypuszczałem że browar który warzy między innymi IPA, amber ale oraz portera najbardziej mnie urzeknie właśnie dunkelweizenem. Cóż, bywa.

Bombina Blues (ekstr. 15%, alk. 6%) to (robust) porter, który nie spełnił moich oczekiwań ani też być może oczekiwań właścicieli - wszak w przeciwieństwie do Dobrej Karmy, opis aromatu na etykiecie nie zgadza się z doznaniami jakie piwo oferuje. Sądząc po odjechanej etykiecie z żabą i muzykiem mocno promowanego przez browar zespołu King King, do tego piwa w Ursie przywiązuje się szczególną uwagę. Po pierwsze jednak, po przelaniu uwagę zaprząta nieco nietypowy wygląd – jak na portera piwo jest zdeczka jasne. Piana też się tworzy niemrawo, przenosząc się raczej gibko w objęcia niebytu. Dziwi wyraźna owocowość - tyle estrów w porterze? Poza tym czuć rzecz jasna nuty karmelowe i czekoladowe, jak to czasami w porterze, słabe akcenty ziołowe oraz trochę coli, jak to w Fortunie Ciemnej. Ups. Ogółem jednak aromat intensywnością nie grzeszy. Już myślałem że będzie rozczarowanie, podczas gdy tymczasem jednocześnie i zarazem smak jest fajny. Z wątłym zapachem kontrastuje dość pełne ciało słodowe, zrazu rześkie nutki owocowe przechodzą w czekoladę oraz karmel, żeby kończyć w sposób lekko gorzki i słabo aromatyczny, karmelowo-czekoladowo-kawowy. Nadal nie sposób nazwać Bombinę piwem intensywnym, ale pije się je fajnie, szczególnie że nasycenie jest umiarkowane. Nieco nietypowy to porter, bo po pierwsze dość mocno owocowy, a po drugie zgodnie z barwą bardziej karmelowy niźli palony. Zupełnie jakby warzeniu Bombiny towarzyszył strach przed stworzeniem stouta, wskutek czego przegięto w druga stronę i piwo łypie w kierunku brown ale'a. Gatunkowi puryści będą pewnie rozczarowani, ale mi smakuje. Jednocześnie jest to jak dotychczas najsłabsze piwo Ursy. (6,5/10)

Browar trzyma poziom. Brakuje jeszcze trochę żeby dołączyć do piwnej ekstraklasy, nad Bombiną warto popracować, ale po sześciu piwach wtopy jeszcze nie zaliczył. Oby tak dalej.

recenzje 4929714152519089643

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)