Korpozima w sosie piwnym
https://thebeervault.blogspot.com/2013/12/korpozima-w-sosie-piwnym.html
Scena odbywa się w porze porannej, w budynku korporacji Camp Gremlini, gdzieś w Krakowie bądź Warszawie. Basia i Krysia zdążyły do pracy przed czasem i spotykają się przed wejściami do swoich przedzielonych tylko cienką ścianką z dykty boksów.
B: Hej Krysiu! Co tam u Ciebie słuchać? Jak było wczoraj w kinie?
K: Basiuniu kochanie, film był słitaśny, szkoda tylko że Piotrek dostaje szału jak ogląda komedię romantyczną i jeszcze musi za to płacić. Jak wyszliśmy z kina to żeśmy się pokłócili, uderzyłam go w twarz no i patrz, tipsa se złamałam na jego zaroście...
B: Ojejku, strasznie wygląda...
K: No wiem, wstyd jak cholera, cała czerwona byłam jak przed chwilą robiłam zakupy w Almie, ludzie się na mnie dziwnie patrzyli...
B: Świnia z tego Piotrka! Jak mógł ci takie coś zrobić! Mógł się przynajmniej ogolić, może nic by się nie stało!
K: No wiem, ale wtedy nie wyglądałby tak fajnie w tym szaliczku od Taniego Armaniego. Eniłej, udobruchał mnie w sumie już wczoraj, kupił dwa piwa, wypiliśmy razem, poprzytulaliśmy się i jest już fajnie. Widać że sam cierpi z powodu tego co zrobił. Mówił mi że jest mu przykro że tak wyglądam z tym złamanym tipsem i że jest to nauczka dla niego, bo w takim stanie to sam się wstydzi ze mną na ulicę wychodzić.
B: Ale piwem cię udobruchał? Jakie to piwo było?
K: No wiesz, żadne te takie strasznie gorzkie typu Lech czy Tyskie. Takie są dla prawdziwych menów. A on kupił takie świąteczne, romantyczne, czekaj, zaraz,... o, Okocim Świąteczne, tak się nazywało!
B: To niesamowity zbieg okoliczności, bo mój Krzysiek wczoraj zrobił nam romantyczną kolację i też w drodze wyjątku kupił piwo. Widział ostatnio reklamę i stwierdził że musi to mieć, też jakieś takie zimowe ponoć, czekaj czekaj, o, Książęce Burgundowe Trzy Płody czy jakoś tak. Czy Słody, sama już nie wiem.
K: Ale ty przecież nie lubisz piwa!
B: No wiem, ale tutaj reklama trafiła, nawet nie musiałam soku dolewać.
K: Haha, i tak ci nie wierzę!
B: No dobra, trochę dolałam jednak jak wypiłam połowę. Ale fajnie było, widać że Krzysiek jest znawcą skoro taką reklamę wyhaczył i kupił piwo.
B: Wiem wiem. Cały czas ogląda Warsaw Shore i się śmieje że to są wszyscy trąbą kryci, hihi.
K: Chyba troglodyci.
B: Może, nie wiem, nie znam na szczęście łaciny... no i jak wam wieczorek minął z tym piwkiem?
K: Och, wspaniale! Już nie wiem co mnie bardziej grzało, bliskość starannie wydepilowanego torsu Piotrka czy to Świąteczne... bajka, mówię ci! Takie fajnie słodkie, pachniało jak Grzaniec Galicyjski, smakowało jak piernik, a grzało w sumie też jak Grzaniec Galicyjski.
B: Serio to było piwo?
K: No serio, mówię ci, Okocim! Tyle tam goździków było... i cynamonu, jak w tej kawie w Starbuniu! Piotrek mówił coś o jakichś ciemnych sodach... spodach... słodach! Ale ja nie wiem co to jest a nie pytałam się żeby siary nie było. No i strasznie mocne, czuć było już po łyku drapanie w gardle, a po połowie butelki zrobiło mi się cieplusio, hihi.
B: Cieplusio, taa, napiłabym się jakiejś gorącej czekolady.
K: Właśnie, czekoladowe to piwo jakby trochę było... a Wam jak wieczór minął?
B: Ekstra! Krzysiek przygotował ątrekot de prowansal kon winegret!
K: Mmm, jak to fajnie brzmi!
B: No i do tego te Trzy Płody. Znaczy Słody. Wiesz, najpierw mi Krzysiek wykład mały zrobił, znaczy się przeczytał co tam było na opakowaniu. I faktycznie jakieś takie karmelowe piwo to było, trochę chlebowe, jak skórka od chleba. Tylko dzikiej róży nie wyczułam, ale się nie przyznałam, bo wiem jaki Krzysiek jest wrażliwy a mi się przykro robi jak płacze.
K: Biedny...
B: No wiem. No i takie było, ten, ątrykot na szczęście jeszcze był. Och jak ja nie chciałam Krzyśkowi zrobić przykrości, sama wiesz... no ale ono było gorzkie, takie... takie... prawie takie gorzkie jak Tyskie!
K: Brrr!
B: No wiem, dlatego po połowie dolałam sobie soku malinowego. On jest dobry na każde piwo. A Krzysiek wiesz, on jest znawca. Mówił że te Trzy Płody smakuje trochę jak jakieś Książęce Czerwone a pachnie trochę jak Ciemne czy jakoś tak. Nie wiem, dla mnie to czarna magia, ale strasznie mi imponuje ta jego wiedza.
K: No, jest niesamowity!
B: No a po ątrekocie poprzytulaliśmy się do siebie przy romantycznej komedii. On tak uwielbia romantyczne komedie, jeszcze bardziej niż ja!
K: Pozazdrościć...
B: Dobra kochana, słyszę jak Ildefons nadchodzi! Szybko do boksu bo znowu się będzie wydzierał że się w pracy obijamy.
K: O cholera, no to na razie. Do zobaczenia na fajce!
B: Pa, kochana!
Prosimy więcej takich recenzji. Jest mistrz! :)
OdpowiedzUsuńKsiążęce Korzenne Aromatyczne ma na tym blogu 6,5/10 a Saint No More 7/10..... :D:D :lol:
OdpowiedzUsuńNie był to jedyny raz kiedy duch craftu dostał na tym blogu z plaskacza w potylicę.
Usuńhttp://thebeervault.blogspot.com/2013/10/craftofilizm-przyczynek-do-piwnej.html