Dziełak w piekle, Dziełak w niebie
https://thebeervault.blogspot.com/2013/12/dzieak-w-piekle-dzieak-w-niebie.html
Tak to się porobiło że w dwóch najciekawszych bodajże konkursach dla piwowarów domowych w 2013 roku obie główne nagrody zgarnął jeden człowiek. Czesław Dziełak zdeklasował konkurencję swoim imperial IPA na tegorocznej Birofilii oraz pokazał szereg innym piwowarom swoim wyrobem typu american IPA na I Warszawskim Konkursie Piw Domowych. Najciekawszymi konkursami w tym roku były te dwa nie ze względu na współzawodniczących piwowarów (choć to być może też), ale przez główną nagrodę. W obydwóch wypadkach zwycięskie piwo miało zostać uwarzone przez swojego twórcę w browarze komercyjnym – pierwsze w Cieszynie, a drugie w Browarze Ciechan. Ciekawe że to dla siebie w pewnym sensie konkurencja, ciekawe również że receptury obu zwycięskich piw są ponoć bliźniacze, różniące się głównie ekstraktem początkowym. W takim wypadku można było przewidzieć, że lokalne uwarunkowania danego browaru oraz inne zewnętrzne czynniki odcisną na piwach swoje piętno, sprawiając że poza ciałem słodowym i odczuwalnością goryczki będą się między sobą różnić pod innymi aspektami. Troszkę już od premiery minęło, zdążyłem się zaznajomić z Grand Championem Birofilia 2013 w katowickiej Lornecie z Meduzą, gdzie nie wywarł na mnie dobrego wrażenia (a kac po tym wieczorze trwał cztery dni), miałem też okazję przeczytać zachwyty w jakich rozpływali się zazwyczaj degustatorzy Grand Prix Ciechana. Cóż więc piwowar zDziełał?
Bracki Grand Champion 2013 vel Brackie Imperial IPA, czyli imperial IPA o woltażu 8,5% miał swoją premierę tradycyjnie 6 grudnia, a prapremierę również tradycyjnie w kilku wyłamujących się z ustaleń sklepach, w tym – to już nowatorskie zagranie – w Tesco. Ani mnie to ziębi ani grzeje, nie uznaję czegoś takiego jak piwne ‘święta’. Zdążył już zgarnąć sporo krytyki – a to że aromatyczność chmielowa za mało podbita, a to że zbyt alkoholowy, a to że męczący. Piłem go przypadkiem dzień po premierze na Mariackiej w Katowicach i utkwił mi w pamięci jako słodki, alkoholowo-cierpki, ciężko pijalny trunek, który prawdopodobniej sprawił że kac był taki straszny. Mieszanka czterech słodów i siedmiu w większości amerykańskich chmieli (Simcoe, Amarillo, Citra, Centennial, Zeus i Ahtanum, a na goryczkę niemiecki Magnum) dała piwo o zapachu mango, sosny, ananasa i przede wszystkim pomarańczy. Znaczy się, tak jest na początku, bowiem chmielowość szybko wietrzeje, a na wyrazie nabiera słodowość, delikatna truskawka oraz niestety rozpuszczalnikowa alkoholowość. Jakoś tak jest, że mało wyraziste piwa gatunku imperial IPA trochę mi się kojarzą z bezprzyprawowymi triplami. Na tym odcinku jednak jeszcze nie wszystek stracon. Schody w dół zaczynają się w pierwszym łyku, i to tak gwałtownie, że się potykam o próg i lecę twarzą prosto w kierunku półpiętra. Ależ to ma alkoholu! Aż się musiałem otrząsnąć. Nie pamiętam kiedy ostatnio i w rzeczy samej czy w ogóle miałem styczność z tak fatalnie nieukrytym etanolem w piwie. Mści się krótki czas leżakowania. Nie wiadomo gdzie się kończy goryczka a zaczyna cierpkość, ale pewne jest jedno – ta ostatnia dominuje niczym w jakimś, excuse my French, podłym mózgotrzepie. Piwo ma odpowiednią pełnię słodową, w miarę poprawny słodowo-chmielowy (mandarynkowo-pomarańczowo-ziołowy) smak, ale ten alkohol zabija wszelką przyjemność z picia. No bo ileż razy można pociągać łyka ze szkła otrzepując się po tym jak po bani okowity? Dopiero w temperaturze pokojowej można, choć bez jakiegokolwiek entuzjazmu i de facto z musu, wypić piwo do końca. Z fajniejszych rzeczy z obowiązku wspominam, że typowego dla piw Brackich gwoździa jest tutaj mało, przewija się jedynie nutka w posmaku. Nie zmienia to wszak jednego – piwo jest dla mnie nie do wypicia. I chlust. (2/10)
To nie piwowar zawalił – ostateczny kształt Grand Championa nie był od niego zależny w takim stopniu w jakim powinien był być. Widać a raczej smakować to po Grand Prix AIPA uwarzonym w Ciechanie (ekstr. 15,5%, alk. 5,4%). Podobny skład, podobne nachmielenie (to samo co w Grand Championie, tylko bez Ahtanum), a diametralnie inny efekt. Sosna, mango, ananas i cytrusy obchodzą się tutaj bez etanolu, a co więcej, potrafią swoją obecnością umilić nie tylko pierwszych kilka chwil, tylko pozostają z pijącym aż do dna. Dna shakera ma się rozumieć. Jest baza słodowa, nie ma alkoholu. Jest harmonia. Aromat jest słodki i stonowany. I uwaga – wyczuwam diacetyl! Wprawdzie bardzo delikatny, przywodzący na myśl lody śmietankowe, ale jednak jest. Ale mi nie przeszkadza. Szczególnie że w smaku bajka i odlot – to jest rasowa IPA! Harmonijna, chmielowa, sosnowo-tropikalna, miękka na podniebieniu, słodkawa w części głównej i gorzka ale nie przytłaczająca w finiszu. Coś pięknego! I jeszcze ta cena... Nie tylko to – otóż piwo jest na tyle harmonijne, wyraziste a zarazem lekkie w odbiorze, że przy tym woltażu nadaje się jak ulał na piwo sesyjne. Obecnie może z Rowing Jackiem konkurować o miano najlepszego polskiego piwa w tym stylu i jednego z najlepszych polskich piw ogółem. Światowy poziom, tfu, to świat może brać z tego piwa wzór. Wypas! (8,5/10)
Jak widać, jeden piwowar, podobne receptury, a jakże odmienne efekty. Podstawowym problemem Grand Championów Grupy Żywiec jest krótki czas leżakowania. Taki który sprawdza się w stylach lekkich, ale im większy woltaż i balling, tym gorszy będzie rezultat. Piwo będzie nieułożone, nieharmonijne, ordynarnie alkoholowe. Aż się boję jaki by wyszedł quadrupel albo barley wine. Nie ma to nic wspólnego z osobą piwowara, a ze sztywnymi ramami czasowymi, które w przypadku mocniejszych piw się po prostu nie sprawdzają. Uważam że organizatorzy Birofilii powinni tę sprawę przemyśleć i albo ograniczyć kategorie konkursowe do mniej alkoholowych styli piwnych albo dać piwom więcej czasu na dojrzenie i ułożenie się. Inaczej kicha z tegorocznym Grand Championem może się powtórzyć. Zaś jeśli chodzi o Grand Prix z Browaru Ciechan, to mam nadzieję że stanie się stałym elementem piwnego krajobrazu w Polsce, bo grzech by było postąpić inaczej.
Jeszcze parę takich "championów" i całkowicie stracisz zęby lecąc tym razem do piwnicy :P
OdpowiedzUsuńJuż się parę chyboce ;)
UsuńW tym roku RIS i FES na Birofilii, obawiam się, że niedoleżakowanie może sie powtórzyć... Chyba, że wygra CDA ( :D ) albo... grodzisz ( :| )
OdpowiedzUsuńTo jest chyba coś nie do przeskoczenia - piwa z Cieszyna zawsze będą wadliwe. Te cięższe będą niedoleżakowane, te lżejsze będą miały gwoździa. Chyba tylko AIPA mogłaby temu zaradzić - nie za dużo alkoholu więc problem niedoleżakowania odpada, a zarazem intensywny aromat własny który może przykryć nuty żelazne. Albo właśnie black IPA. Byle do 6%.
UsuńNie wiem czy IIPA piłes samo jako pierwsze czy jako drugie po IPA. Ja za pierwszym razem wypiłem oba najpier IPA a potem IIPA -i zdecydowanie brackie było ..alkoholowe-a reszta gdzies zniknęła. Za drugim razem piłem jako jedyne piwko-i było duzo lepiej-tzn alkohol nadal był ale już nie robił problemu. Myślę że warto by było autora zapytac-za jakiś czas- co jego zdaniem poszło nie tak-bo zdecydowanie coś nie tak poszło. Grand Prix jest genialny -i mam nadzieję że wejdzie do stałej oferty-bo to o niebo lepsze piwo niż Atak Chmielu czy kilka innych IPA z naszego rynku.
OdpowiedzUsuńDzisiaj będe miał Imperium to porównam.
javiki
Piłem w dwa różne wieczory, obydwa 'na czczo'. Strach pomyśleć co by było gdybym imperiala wypił zaraz po Grand Prix.
UsuńNiedoleżakowane... Hmmm. Czesław wysłał swoje butelki na konkurs w Żywcu jeszcze nienagazowane. Wciąż trwała refermentacja. To dopiero był brak odleżakowania, a jednak wygrał. Nie wiem co o tym sądzić :P
OdpowiedzUsuńHmm, tym gorzej świadczy to o Cieszynie :P
UsuńWczoraj piłem Imperium i IIPA Brackie - degustując. Z kolega na pół czyli nie było źle. Ilość aromatu -chyba nawet na plus dla Brackiego. W smaku ..brackie słodkie-bez goryczki-Impreium-miało to co potrzeba w IIPA. Goryczka mocna długo trzymająca, Brackie... no cóż -słodkie:)
OdpowiedzUsuńNo i ten alkohol-w Imperium czuć że mocne piwo-ale alkohol pieknie ukryty -w Brackim..sam alkohol.
No cóż IPA cudna ale brackie IIPA szału nie robi:)
javiki
Bracki imperial piłem z beczki i ciężko mi wchodziłem przez ten alkohol - bardzo nie lubię jak goryczka chmielowa łaczy się z wyraźną alkoholową cierpkością. Natomiast Grand Prix bajkowy jest :) . Obecnie najlepsza polska AIPA
OdpowiedzUsuńlegart
Kopyr też był Grand Prix zachwycony, ale dla mnie to piwo pod koniec było już jednak za słodkie.
OdpowiedzUsuńMyślałem że jest ze mną coś nie tak bo brackie imperial ipa po prostu nie dopiłem i wylałem. A tu proszę autor tekstu także "poległ". Zatem uznać należy za słuszną krytykę tegorocznego grand chempiona. To po prostu nie udana warka wyprodukowana w Cieszynie. Trudno. Co do Gran Prix z Ciechana to jest bdb piwo. Ale na pewno nie jest lepsze od ubiegłorocznych topowych warek RJ. I dla mnie przegrywa także z AIPA od Kormorana.
OdpowiedzUsuń