Dvůr Chýně u Krakovu
https://thebeervault.blogspot.com/2013/12/dvur-chyne-u-krakovu.html
Oczywistym plusem dodatnim piw sprzedawanych w półtoralitrowych PET-ach są ich właściwości uspołeczniające. Zawsze to fajniej złożyć się w trójkę na parę takich baniaczków i pić je wspólnie niż trzymać się na imprezie zasady podług której każdy sobie rzepkę skrobie. Minusem jest to, że kiedy ma się odpowiednio mocny spust, to trzeba czekać na współbiesiadników na kolejnych przystankach, zanim będzie można zacząć majstrować przy gwincie kolejnej butelki. Taki przypadek stał się ostatnio moim udziałem, kiedy zakupiłem pięć PET-ów z praskiego browaru Dvůr Chýně, które następnie z dwoma kumplami powolutku obalaliśmy w pewnym mieszkaniu na południu Krakowa.
Dvůr Chýně Dvorní Výčepní 10° ma jedyne 3% alkoholu, można więc niemalże pić jak radlera. Nuty masła, drożdży i chmielu unoszą się nad chlebową bazą. Lekkie i delikatne piwo z lekką goryczką i nieco drożdżowym, niestety również kartonowo-stęchłym posmakiem. Pewnikiem było trzymane jakiś czas w nieodpowiednim miejscu, choć w sklepie zakupiłem wszystkie PET-y prosto z lodówki. Gdyby nie ta wada i ciut za dużo diacetylu, byłoby lepsze. A jest niezłe. (6/10)
Dvůr Chýně Dvorní Ležák Polotmavý ma 4% alkoholu oraz wchodzący w rejony truskawki aromat drożdżowo-karmelowo-maślany rodem z polotmavego z czeskiego browaru restauracyjnego. Może dlatego że w istocie jest to polotmave z czeskiego browaru restauracyjnego. Tak, wydaje się to mocno prawdopodobne że dlatego ma taki aromat. Smak potwierdza obecność nut owocowych, piwo jest jednak dość gładkie w ustach, średnio pełne, słodkawe, przyjemnie gorzkie i zdecydowanie wytrawne w finiszu. Może jedynie nieco zbyt ściągające po przełknięciu. (6/10)
Dvůr Chýně Ale Ejlík ma 5% alkoholu, a w aromacie truskawkę, brzoskwinię z puszki oraz drożdże, które w przypadku tego piwa przeszkadzają. Pivni Filozof napisał ongiś, że wielu czeskim ejlom przydałaby się jednak filtracja. I nie sposób mi się z nim nie zgodzić. Średnie ciało, mało intensywny smak, trochę chmielu w finiszu. Lekko gorzka, ściągająca końcówka z nadmiarem drożdży. Rozczarowujące. (5/10)
Dvůr Chýně Vídeňská Červena Dvanáctka ma 4% alkoholu i jest w porządku piwem, choć moim zdaniem jednak ciut zbyt owocowym. Poza estrami owocowymi czuć opiekany słód, trochę chmielu i diacetyl, aczkolwiek na dużo niższym poziomie niż w desitce którą piliśmy jako pierwszą. W smaku lekkie, delikatnie gorzkie i ponownie owocowe. Ok. (5,5/10)
Dvůr Chýně Weizenbock Safir (ekstr. 16%, alk. 6,2%) jako jedyne piwo tego wieczoru przemówił do mnie w sposób efektywny. Przy czym jest to jasny weizenbock. W aromacie drożdże, lekki banan, chmiel (sic!), opuncja, cytrus i delikatny goździk. Przyjemnie. W smaku wyraźnie bardziej przyprawowe, a mimo to gładkie i łagodne. Bardzo fajne piwo. (7/10)
Poza Safirem piwa nie zachwyciły, ale były lekkie, pijalne i dobrze wchodziły, a poza tym wieczór minął przyjemnie pod znakiem rozmów, żartowania, oglądania filmów z Kazantipu i planowaniu wypadu na ten przemawiający do zmysłów festiwal. Wybór piw można więc uznać za udany. To są piwa do picia i gadania a nie rozczulania się nad nimi, poza może Weizenbockiem.