Loading...

Goslar Gose Hell – Goslar – Niemcy

Jako że jest to pierwszy reprezentant gatunku gose na blogu, na wstępie należałoby naszkicować historię oraz charakterystykę tego piwnego s...

Jako że jest to pierwszy reprezentant gatunku gose na blogu, na wstępie należałoby naszkicować historię oraz charakterystykę tego piwnego stylu. Gose to gatunek piwa tradycyjnie warzony wokoło Lipska, i to od około 1000 lat. Nazwa pochodzi od rzeki Gose, płynącej przez miasto Goslar, 100km na zachód od Lipska. Można więc powiedzieć że gose z Goslar będące przedmiotem niniejszej recenzji jest w pewnym sensie klasykiem. Po tym, jak górnicze miasto Goslar w późnym Średniowieczu nieco podupadło ze względu na wyeksploatowanie kopalń, nowym centrum dla stylu gose stał się Lipsk, a na początku XIX wieku zaprzestano całkowicie warzenia gose w Goslar ze względu na nieopłacalność – konkurencja z Lipska okazała się nie do przezwyciężenia. W nowej stolicy stylu za to koło 1900 roku gose stało się najbardziej popularnym gatunkiem piwa. Tragiczna historia XX wieku odcisnęła oczywiście swoje piętno na gose – podczas Drugiej Wojny Światowej wiele browarów zostało zniszczonych, a krótko po wprowadzeniu komunizmu w Niemczech Wschodnich, rząd zdecydował, że niewydajna gospodarka powinna przeznaczać zboże na pieczywo zamiast na piwo i w 1950 roku przestano warzyć gose. Mały renesans stylu rozpoczął się w latach 90-tych dzięki paru małym browarom, a w Polsce możemy dostać gose w sklepach specjalistycznych dzięki (uwaga, uwaga) Grupie Żywiec, której „Piwiarnia Żywiecka” sprowadza przedstawicieli tego stylu ze wschodnich Niemiec, powoli zmywając z siebie odium ciążące na niej za udział w ukatrupieniu i oligarchicznemu zamrożeniu polskiego przemysłu browarniczego w latach 90-tych.

Po tym przydługim wstępie czas na charakterystykę ogólną samego piwa, produkt to bowiem nielichy. Gose to niefiltrowane piwo pszeniczne doprawiane chmielem i kolendrą, fermentowane za pomocą drożdży ale i również poddane fermentacji mlekowej, za sprawą czego zawiera, tak jak berliner weisse, kwas mlekowy. Poziomu kwaśności berliner weisse na szczęście jednak nie osiąga, po części dzięki temu, że jest warzone w… solonej wodzie. Brzmi to bardzo egzotycznie i być może niezbyt zachęcająco, ale zapewniam, że po pierwszej degustacji na pewno będę się starał skosztować większej ilości przedstawicieli tego piwnego stylu.

Teraz czas przejść konkretnie do jasnego Gose z Goslar. Piwo o woltażu 4,8% jest mętne i jasnozłote, a do piany nie ma się jak przyczepić – puszysta, tworzy wystającą czapę i jest trwała jak w mało którym piwie. Zapach zaraz po odkapslowaniu butelki przypomina piwo pszeniczne – silny banan z nuta kwaskową jest wypychany z butelki silną przez intensywną woń ziarna ze słodkawą nutą miodowatą. Już po przelaniu do kufla zboże miesza się z kolażem jabłkowo-jasnowinogronowo-cytrynawym, w którym za ostatnie dwa elementy pewnie jest odpowiedzialna kolendra. Po pogrzebaniu w pamięci doszedłem jednak do wniosku, że silna i słodka, a jednocześnie nie za ciężka owocowość piwa najbardziej mi przypomina zapach świeżych fig. 

Wysycenie jest niskie do średniego, smak natomiast jest inny niż się spodziewałem. Nie ma tutaj bowiem wyczekiwanej kwaśności a la berliner weisse, jest za to lekka cierpkość, na poziomie nieznacznie wyższym niż w mętnym piwie pszenicznym. Co do mętnego pszeniczniaka, to piwo ma jeszcze inną jego cechę, czyli słodową pełnię. Lekka cytrynowość aromatyczna Goslar Gose Hell może się skojarzyć z niektórymi zwickelbierami, natomiast nie osiąga poziomu ewidentnego jak w belgijskich witbierach. Skoro już jesteśmy przy owocach, to piwo jest smakowo nacechowane silną owocowością, w której jednak poza świeżymi figami poszczególne komponenty, czyli właśnie cytryna, białe winogrona (bardzo mało) oraz banan (śladowo) nie są już tak oczywiste jak w woni. Piwo jest słodkawe, na finiszu znajduje się lekka, niemniej jednak odczuwalna bardziej niż w konwencjonalnych piwach pszenicznych goryczka, a po przełknięciu zostaje na języku bardzo minimalne odczucie słonawej wytrawności, które zresztą jest lekko zdominowane delikatną kwaskowatością piwa. Piwo jest gęste i ciekawe, smakuje trochę jak mocno podrasowany mętny pszeniczniak. Jestem bardzo zadowolony z degustacji i zarazem ciekaw innych przedstawicieli tego gatunku.

Ocena: 7,5/10
Goslar Gose Hell 3446743850413487992

Prześlij komentarz

  1. Cholera! Byłem w Goslar (polecam!) i nie spróbowałem. Może jeszcze nadrobię :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. cholera! tez byłem w Goslar i nie spróbowałem! Człowiek jednak jest nie obyty. W kwestii piwa niestety, bo jako zabytek i perełkę architektury Goslar polecam. Przepiękne miejsce i nie tak daleko od naszej granicy. Przy okazji cały Harz można obejrzeć (Wernigerode, Ilsenburg, Quedlinsburg(Bolek Chrobry się tam wychowywał).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aczkolwiek najlepsze gose jakie piłem było w browarze restauracyjnym Bayerischer Bahnhof w Lipsku. Tam też wypiłem najlepszego schwarzbiera i zjadłem najlepszą golonkę, więc polecam gorąco.
      http://thebeervault.blogspot.com/2013/03/rajd-po-lipsku-gose-schwarzbier-i-nie.html

      W Quedlinburgu zatrzymałem się jakieś trzy lata temu na parę godzin, zwiedzając miasto wzdłuż i wszerz. Niesamowite są te kolorowe kamienniczki. Aczkolwiek wyczuwałem jakieś niezdrowe fluidy w powietrzu i czułem się w związku z tym mocno niepewnie. Nie wiem z czego to wynikało, nikt nas nie zaczepiał ani nic w tym stylu, ale coś wydawało się wisieć w powietrzu. Co ciekawe, Żona miała tak samo. W związku z tym nie zapamiętałem tego miejsca tak dobrze jak chciałem.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)