Od klasyki do nowinki – pils i IPA z browaru Permon
https://thebeervault.blogspot.com/2012/10/od-klasyki-do-nowinki-pils-i-ipa-z.html
To się nazywa profesjonalna oprawa graficzna – piwa z
czeskiego browaru Permon wyróżniają się jednoznacznie pozytywnie na sklepowej półce,
szczególnie jeśli są umiejscowione między innymi piwami czeskimi, z etykiet
których wyziera czysta nuda. Oczywiście, liczy się zawartość, ale gdyby nie
wyróżniające się etykiety, nie zauważyłbym być może w krakowskiej Marii, że
pomiędzy oferowanymi czeskimi piwami znajduje się jakaś IPA, której jeszcze nie
skosztowałem. W dodatku taka, która ma robić wrażenie tradycyjnej,
wyspiarskiej, z brytyjskim żołnierzem kolonialnym i mapą Indii Wschodnich na
etykiecie. Również klasyczna czeska jedenastka z browaru z górnikiem na
etykiecie łypie w kierunku tradycji, tyle że w tym przypadku lokalnej,
czeskiej. Komplet informacji na etykiecie, podpis piwowara Jana Rady – czego
chcieć więcej? Pysznej zawartości! Takową znalazłem w butelce świetnego IPA, i
byłbym znalazł również w jedenastce, gdyby nie jeden, poważny mankament.
Permon Světlý Ležák (alk. 4,1%) póki co jako jedyny z permonowskich lagerów ma etykietę niesztampową – najwidoczniej więc decydenci z
Permonu wiążą z tym piwem konkretne nadzieje. I trzeba zaznaczyć, że piwo ma
bardzo wysoki potencjał. Powiem więcej – w moim osobistym rankingu być może
uplasowałoby się tuż za pilsem z Matuški gdyby nie wada, która, mam nadzieję,
jest wyjątkową cechą warki z której butelka mi przypadła w udziale.
Wygląd wzorowy – jasny bursztyn wraz z wielką, puszystą i
trwałą czapą piany robi wrażenie. Ale ten zapach… ile tutaj masła… Ja wiem, że
w czeskich pilsach diacetyl w rozsądnych ilościach stanowi o charakterystyce
gatunku, ale tutaj ktoś ewidentnie zabutelkował nie do końca dojrzałe piwo. Po
paru chwilach aromat masła nieco słabnie, ujawniając bogactwo aromatu
właściwego – chlebowy słód i nieco żateckiego chmielu, klasyczna czeska
kombinacja, która jednak tutaj byłaby bardzo przekonująca, gdyby nie te masło.
Smak jest łagodny, pełny jak na tak niski ekstrakt, lekko
słodki, chlebowo-słodowy z średnio intensywną, ziołową goryczką żatecką. A do
tego wszystkiego aksamitne odczucie w ustach. Z tak prostej kombinacji można
wykrzesać coś świetnego, gdyby nie przerost diacetylu. Mniej więcej w połowie kufla
poziom tego ostatniego spada do akceptowalnego poziomu i bohemskiego pilsa pije
się świetnie. Jeśli więc uda mi się znaleźć odpowiednio doleżakowanego Permona
11%, w którym pozwolono drożdżom przetrawić związki diacetylu, mógłby być to
wręcz wzorowy czeski pils, do picia na co dzień. Mój egzemplarz, mimo
potencjału, takowym piwem nie był – a stosunkowo wysoka ocena niech będzie
unaocznieniem tego, co piwo w sobie kryje (Ocena: 6,5/10).
Permon India Pale Ale (ekstr. 14°, alk. 5,7%), w skrócie
P.I.P.A., na etykiecie ma królewskiego żołnierza kolonialnego, statek oraz mapę
Indii Wschodnich. Czyżby więc na przekór modzie, zdecydowano się uwarzyć IPA w
wersji angielskiej a nie amerykańskiej? W pewnym sensie tak, i to mimo doprawienia go mieszanką
m. in. amerykańskich chmieli (Chinook i Cascade). Bursztynowe, lekko mętne piwo
o średnio obfitej i niezbyt trwałej pianie ma raczej amerykański profil
aromatyczny, jednocześnie jednak jest po angielsku subtelne – nie jest to
chmielowość przytłaczająco intensywna. Tak więc czuć kwiatki, cytrusy, geranium
oraz świeże igły sosny, a to wszystko nad chlebową, nieco opiekaną słodowością.
Całość jest dość stonowana i harmonijna.
Przyjemne, wysokie, ale przy tym drobnoperliste nasycenie
sprawia, że piwo rośnie w ustach, a zarazem jest aksamitne. No i ma dość
wysoką pełnię. Amerykańskiego chmielu
dodano z umiarem, wskutek czego słód jest bardzo wyraźnie odczuwalny, a całość
bardzo wyważona. Goryczka robi na mnie wrażenie połączenia amerykańskiego
grejpfruta z nutami zielonymi, a mając 55 IBU natężenia przy tak solidnym ciele
nie przytłacza mimo że jest oczywiście bardzo mocna. Piwo jest niesamowicie
pijalne, można by dosłownie wychylać kufel za kuflem. Aromatyczność jest w sam raz
pod względem intensywności – nie za mocna, nie za słaba – a ciało dość
konkretne. Pomijając amerykański profil aromatyczny, charakterem jest dość
zbliżona do klasycznej, angielskiej wersji IPA. Odpowiednim określeniem byłoby tu intercontinental IPA. Świetna rzecz (Ocena: 7,5/10).
Nie wiem, jak to działa, ale jakieś dwa lata po poście spróbowałem Szerpę z Premona i, w związku z tym, odczułem silną potrzebę podzielenia się wrażeniami. A jest tak - jeszcze długo nasze craft browary będą się musiały uczyć, jak uwarzyć zbalansowane i niesamowicie pijalne piwo!
OdpowiedzUsuńAIPA stulecia/świata itp. ....
Nawet RJ czy GP z Ciechanowa nie stały koło Szerpy!
Niestety na Permony trafiam od święta, Sherpy jeszcze nie miałem okazji pić. Aczkolwiek widzę że w składzie są same chmiele z JuEsendEj. Zazwyczaj bardziej cenię sobie czeskie połączenia chmielowe (CZ + US), ale kto wie. W sumie dwie najlepsze IPY jakie piłem były właśnie z Czech, czyli matuskowy Raptor oraz Sv. Norbert IPA ze Strahova.
UsuńSherpa jest świetna, nawet pomimo leciutkiego masła. PIP-ę spróbuje przy następnej wizycie w sklepie, bo widziałem, że stoi.7,5/16 to już prawie "imperial" a pije sie jak APA! Zapraszam do Bydzi - jakoś Permonów ci u nas ostatnio dostatek :-)
UsuńNie trzeba jechać tak daleko, jutro będę najprawdopodobniej w miejscu 'permono-nośnym' więc może akurat będzie :)
UsuńW koncu dorwałem PIP-ę. Jest genialna! Masło obecne w tle. Mam pytanie (nie jestem piwowarem) - jak nasi południowi sąsiedzi to robią, że tego paskudnego Lactobacillusa (Diacetilactis?) dopuszczają do każdego bożego dzieła. W większości piw mi to STRASZNIE przeszkadza
UsuńA ja niestety Permonów w źródełku nie zastałem.
UsuńDwuacetyl to żaden tam bakcylus, jest to produkt powstający przy okazji fermentacji. Drożdże go najpierw wytwarzają, a potem 'zjadają'. No i w Czechach piwowarzy są chyba często mocno niecierpliwi i przerywają proces zanim masełko zostanie z powrotem przez drożdżaki wchłonięte. Proces wchłaniania ma miejsce w trakcie tzw. przerwy dwuacetylowej, zwykle podgrzewa się ciut temperaturę po zakończeniu fermentacji na ok. dwa dni. Czechom się często chyba nie chce tego robić.
Dzięki za wyjaśnienia. Ten bakcylus to bakteria, składnik kultur mlekowych do zakwaszania mleka na zsiadłe/śmietanę. Robi się z niej masło, które wskutek wytworzenia przez rzeczone bakcyle diacetylu, smakuje masłem. Nie wiedziałem, że dróżcz też tak może! Myślałem, że to zakażenie. Całe życie człowiek się uczy....
Usuń