Czy Imperium należy do Pinty?
Piwowarzy z Pinty postanowili mierzyć wysoko i wzięli na celownik style ‘imperialne’. Brzmi poważnie, a wymagania koneserów były wysokie...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/06/czy-imperium-nalezy-do-pinty.html
Piwowarzy z Pinty postanowili mierzyć wysoko i wzięli na
celownik style ‘imperialne’. Brzmi poważnie, a wymagania koneserów były
wysokie. Pinta Imperium Atakuje to imperial IPA, czyli w założeniu mocniejsza
wersja american IPA, i to pod względem woltażu, ciała oraz goryczki. Archetypowym
przykładem tego stylu jest mocarny Pliny the Elder z kalifornijskiego
mikrobrowaru Russian River, którego właściciel i piwowar, Vinnie Cilurzo, jest
uważany za ojca gatunku, przynajmniej w wersji komercyjnej. Pinta Viva La Wita!
to imperialny witbier, czyli bardzo mało popularny podgatunek belgijskiego
witbiera, mocniejszy i pełniejszy od oryginału. Czy branie na tapetę styli
imperialnych nie jest przypadkiem porywaniem się z motyką na księżyc? W
przypadku Pinty nie jest, choć jedno z Imperiów nie jest tak okazałe jak bym
chciał.
Tak jak Pinta zaczęła zeszły rok, a zarazem swoją
działalność, od amerykańskiego IPA Ataku Chmielu, tak obecny piwowarski rok
pintowski został zainaugurowany imperial IPA, a więc stylem który jest
wzmocnioną wersją AIPA. Brzmi logicznie, a na papierze wygląda atrakcyjnie –
ekstrakt bazowy 19,1°, zawartość alkoholu 7,8%, nachmielenie wyłącznie
amerykańskimi odmianami: Zeus/Columbus, Palisade oraz tak zwanymi „four C”,
czyli Citra, Chinook, Centennial i Cascade. Brązowo-czerwona barwa, puszysta
piana, dość trwała, szczególnie jak na ten browar – na oko w Pinta Imperium Atakuje wszystko gra.
W zapachu to czego się można było spodziewać, czyli sosna i
tropiki. Grejpfrut, cytrusy, lekkie mango, ananas, opiekana i karmelowa
słodowość,… ale nie jest to tropik który powala na kolana. Aromat nie punktuje
intensywnością, szczególnie jak na styl, w związku z czym pozwolę sobie nie
zgodzić się z komentarzami opisującymi Imperium Atakuje jako ‘taki Atak
Chmielu, tylko pod każdym względem podrasowany’. Wiadomo, że Atak Chmielu jako
zupełna nowość, swoista jutrzenka, został przyjęty z dodatkowym entuzjazmem, ale sprawdzam te piwo co
jakiś czas, za każdym razem ku mojej zdecydowanej satysfakcji, natomiast Imperium pod
względem siły przebicia uważam za rozczarowujące.
Piwo ma umiarkowanie gęstą konsystencję i jest raczej
oszczędnie nasycone. Jest miękkie w smaku i dość pełne, słodkawe z mocną
goryczką i lekko rozgrzewającym finiszem. Goryczka lekko ściągająca, ale nie w
nadmiarze. Oleisty chmiel przyjemnie osadza się na podniebieniu, ale w dość
oszczędnych ilościach.
Siedzę nad tym piwem i nie wiem jak je ocenić. Bardzo mi
smakuje, ale jak na swój styl wyszło rozczarowująco mało aromatyczne. Piłem
sporo piw będących regularnymi AIPA-mi, które pod tym względem biły Imperium
Atakuje o głowę. Co jak co, ale wyrazistość i siła przebicia powinna być
wyznacznikiem wzorowego imperial IPA, a Imperium pod tym względem nie
prezentuje wyżyn. Malkontencko więc podsumuję – piwo jest ‘tylko’ bardzo dobre.
Więcej dry-hoppingu, Panowie! (Ocena: 7/10)
Myślałem, że Imperium mnie rozwalcuje, i się rozczarowałem.
Myślałem, że będzie wyraźnie lepsze od Pinta Viva La Wita! – i tu nastąpiło bardzo
miłe zaskoczenie. Imperialny witbier to mocniejsza i pełniejsza wersja
witbiera. Podgatunek bardzo rzadko spotykany, mi się dotychczas zdarzyło pić
jedynie chyba najbardziej znanego przedstawiciela tego stylu, czyli belgijskie
Blanche des Honnelles. Jest to bardzo dobre piwo, choć na tyle ciężkie, że w
odbiorze jest bliższe belgian strong ale niż klasycznemu witbierowi.
Piwowarzy z Pinty podeszli do sprawy po amerykańsku i oprócz
zwyczajowej dla witbierów skórki gorzkiej pomarańczy (curacao) oraz kolendry, w
piwie wylądowały również skórki pomarańczy słodkiej oraz amerykańskie chmiele
Citra (nomen omen) i Palisade, obok czeskiego żateckiego i słoweńskiego Styrian
Goldings. Wszystko zostało więc obliczone na cytrusowość, która względem
klasycznego witbiera miała być pewnie bardziej uwypuklona dodatkowymi skórkami
owocowymi oraz znanymi z cytrusowej woni chmielami amerykańskimi. Jeśli takie było
założenie, to udało się je w pełni urzeczywistnić.
Parametry nieliche jak na witbiera (16,5° ekstr., 5,7%
alk.), w szkle króluje budyniowa mętność zwieńczona niestety nadmiernie
aktywną, a stąd niezbyt trwałą pianą. Nie spodziewałem się że amerykańskie
chmiele będą tak wyraźnie obecne w aromacie. Swoim cytrusem dodatkowo
wspomagają właściwą dla witbierów cytrusowość, kolendrę, kwiatowość, a nawet
gumę owocową. Drożdżowo-kolendrowa przyprawowość jest silna. Profil aromatyczny
jest więc cytrusowo-przyprawowy, intensywny, lecz nie ciężki jak w Blanche des
Honnelles.
Po paru haustach wypada tylko kiwać głową z uznaniem. To się
nazywa umiejętne połączenie treściwości z orzeźwieniem! Piwo jest gęste i
pełne, nie nadmiernie nasycone, rześkie swoją kolendrą i cytrusami, a zarazem
zakończone dość mocną jak na witbiera goryczką, która jednak przez swój
jednoznacznie cytrusowo-skórkowy charakter (curacao + Citra?) jest bezbłędnie
wpasowana w całość i dodaje piwu charakteru jakiego w takiej formie w żadnym
innym witbierze nie uświadczyłem. Nie potrafię się do niczego przyczepić,
wszystko tutaj gra jak w szwajcarskim zegarku – nawet umiarkowane nasycenie
jest w sam raz, przy takim natężeniu cytrusów i tak fantastycznej goryczce,
która umiejętnie kontrapunktuje wysoką pełnię. Piwo deklasuje nie tylko
konkurencję w postaci Blanche des Honnelles, od którego jest bardziej
cytrusowe, witowe, harmonijne, przekonujące, ale i wszystkie inne witbiery z
jakimi dotychczas miałem przyjemność. Tak jak zawsze lubiłem ten piwny styl,
tak nie miałem pojęcia że jego reprezentant może być AŻ tak dobry. Zdecydowanie
jedno ze szczytowych osiągnięć Pinty i polskiego piwowarstwa ogółem (Ocena:
8,5/10).
Na pytanie postawione w tytule wpisu można więc
odpowiedzieć, że tak jak atak imperium nie do końca się udał, tak imperium
witbiera należy do Pinty!
Według mnie to dwa rewelacyjne piwa, które już teraz są faworytami do piwa roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://smakpiwa.wordpress.com/
Po pierwsze, Twoja opinia co do IAIPA nie jest odosobniona. Ja także, nie mogłem doszukać się tego intensywnego aromatu opisywanego przez innych. Także w smaku piwo jest na granicy "pijalności".
OdpowiedzUsuńCo do witbiera, to zgadzam się w 100% najlepszy przedstawiciel tego stylu w wydaniu imperialnym.
P.s. Trochę nie ładnie publikować wpis z linkiem do własnej witryny ;) To, że istnieje taka możliwość to jedno, Netykieta podpowiada coś innego.
Imperium Atakuje to jest bardziej Amerykaniskie Barleywine wlasnie z tego wzgledu ze brakuje instesywnosci chmielowego aromatu. Jako Am.Barleywine jest dosc dobre.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Radek Kliber
Radek Kliber - możliwe, że do prawdziwe dobrego barleywine Imperium potrzebuje tylko długiego leżakowania/starzenia - obiegowa opinia głosi, że IPA są z zasady najlepsze na świeżo, ale te o dużej zawartości alkoholu, treściwości i bardziej słodowym charakterze mogą pod wpływem czasu zmienić się w naprawdę porządne barleywine. Podobno kalifornijskie Stone 10th Anniversary IPA po kilku latach było wybitne jako barleywine.
OdpowiedzUsuńTo nie tyle obiegowa opinia, tak jest w istocie, przynajmniej jeśli chodzi o uchwycenie istoty stylu - związki aromatyczne chmieli ulatniają się z czasem. Swoją drogą wydaje mi się, że Imperium jak na barley wine jest mimo wszystko za mało 'mięsiste' i gęste. Tyle że to moje osobiste odczucie, to Radek jest certyfikowanym sędzią BJCP :)
UsuńWiem, że według podstaw teoretycznych tak na pewno jest i jak to działa - ale że sam, organoleptycznie jeszcze się o tym nie przekonałem, bo żadnego "starego" IPA nie piłem, piszę o obiegowej opinii :).
UsuńJa wypiłem Atak Chmielu parę miesięcy po terminie - był mocno karmelowy, chmielowość się odczuwalnie 'zwinęła'. No i ostatnio piłem pewien imperialny IPA, klasyk swojego gatunku, 10 miesięcy po zabutelkowaniu. Tutaj również siła przebicia była ograniczona, choć jest to piwo tak klasowe, że nawet po takim szmacie czasu nadal robiło świetne wrażenie :)
UsuńJakie to było IIPA? Aż ciekaw jestem.
UsuńSwoją drogą - czy uważasz Viva La Wita za najlepsze dotychczasowe osiągnięcie piwowarów Pinty, czy jednak wciąż Atak?
Podpowiem tylko że w klasyfikacji światowej na RB zarówno w swoim gatunku jak i ogólnie jest to piwo absolutnie topowe, za niedługo wstawię wpis ;)
UsuńA co do Pinty - zastanawiam się nad tym od kiedy wypiłem Witę i nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Wydaje mi się, że to jest równy poziom, ale w obrębie danego stylu to Wita prowadzi.
Zgadzam się co do Imperium - trochę rozczarowało, słaby aromat i przeciętny smak (w porównaniu do Ataku oczywiście), a Vivy jeszcze nie piłem :(
OdpowiedzUsuń