Minibrowar Reden - piwo, mięso, piwo oraz mięso
https://thebeervault.blogspot.com/2013/06/minibrowar-reden-piwo-mieso-piwo-oraz.html
Tydzień temu nawiedziliśmy z Małżonką jeden z najbliżej nas położonych browarów. Chorzowski Reden to młodziutki lokal, otwarty 21 marca w samym centrum miasta, dwa rzuty kotem od rynku i Teatru Rozrywki. Właściciele, czyli rodzina Fityków, dotychczas parali się głównie działalnością spedycyjną. Dziwiącym się umieszczeniu tej informacji w relacji z wizyty śpieszę wyjaśnić że istnieją piwni sekciarze, którzy uważają, że browar może otworzyć tylko człowiek związany z piwowarstwem, bo jak będzie to ktoś spoza branży, to jest to skandal i poczwarz. Naprawdę, tacy ludzie istnieją!
Od strony merytorycznej jednak sekciarstwo nie będzie się miało specjalnie do czego przyczepić. Piwowarem nie został krewny właściciela, który trafił tam bezpośrednio z jakiejś budowy i warzy piwa według receptur dostarczonych przez producenta sprzętu, dziwiąc się że smakują jak zupa warzywna. Łukasz Łazinka to bowiem zrzeszony w PSPD doświadczony piwowar domowy.
Knajpka jest mała, nawet bardzo mała w zestawieniu z tym co oczekiwałem. W sumie Reden znajduje się na przeciwległym spektrum wobec położonego nieopodal gliwickiego browaru MajEr. W tym drugim bardzo duża restauracja z drogim wystrojem i drogimi daniami. Exclusive. W Redenie zaś mała sala w kształcie litery L, przyciemniona ale klimatycznie podświetlona, z minimalistycznym a zarazem gustownym, drewniano-ceglanym wystrojem. Podłoga drewniana z elementami bruku. Jak fajna czeska knajpka. Warzelnia o wybiciu 3hl tuż obok baru, chińszczyzna zresztą. Jak udowodniły to pite na miejscu piwa, chiński sprzęt jak najbardziej się nadaje do warzenia i może stanowić doskonałą, tańszą alternatywę dla instalacji niemieckich, a nawet czeskich.
W czwartkowy wieczór Reden był mniej więcej w połowie pełny. Jeden z większych stolików był okupowany przez zgraję szalonych czterdziestek, które kiedy tylko zacząłem robić zdjęcia wnętrza, podniosły wrzask że też chcą. Jedna nawet wspomniała coś o "cyckach", o których rozprawiały na cały głos chwilę wcześniej. Oferta została zignorowana, mam wysokie wymagania.
Wspomniałem już coś o minimalizmie. Takowy też bije z menu, które jest ograniczone do parunastu pozycji, które jednak w zupełności wystarczają. Co ciekawe, dopiero niedawno pojawiła się pozycja dla wegetarian (łosoś), po skardze na fejsbuku, wcześniej dla jaroszy była tylko sałatka grecka, keczup i musztarda. W moim odczuciu karta jest dobrze skonstruowana - bądźmy szczerzy, po co komu poza dniami postnymi dania bez mięsa?
Piwa w ofercie są trzy, jasna dwunastka, ciemna czternastka oraz miodowe. Niby mało, niby oklepanie, ale po co więcej skoro te które są, przekonują do siebie? Minimalizm któremu można przyklasnąć.
Reden Jasne (12% ekstr., 5% alk.) to pils typu czeskiego, oczywiście niefiltrowany. W aromacie wyraźny zapach chmielu, drożdżowe nuty kwaskowo-piwniczne oraz chlebowa słodowość. Ta ostatnia jest bardziej wyraźna w smaku, który jest wszak również chmielowy. Piwo jest raczej wytrawne, puentowane dość silną, choć chyba jeszcze strawną dla szeregowego piwosza, szlachetną goryczką. Orzeźwiające. Na Birofilii piwo wygrało w swojej kategorii. Ja mówię - smaczne, choć nie jest to najlepszy pils jakiego piłem. (Ocena: 6,5/10)
Reden Ciemne to dość mocne piwo (14% ekstr., 6,5% alk.), wyraźnie bardziej pełne od Jasnego. Smakowo przyjemne połączenie karmelu i skórki od chleba z nutami czekolady orzechowej. Pełnia dość wysoka, alkohol dobrze ukryty. Miękkie, harmonijnie ułożone. Bardzo dobry dunkel. (Ocena: 7/10)
Na deser Reden Miodowe. Nie wiedziałem czy wziąć czy nie, bo w piwach miodowych nie gustuję. Zamówiłem mały kufelek i zostałem mocno zaskoczony. Piwo jest słodowo-miodowe, ale właśnie mało miodowe. Nutki miodu są fajnie wkomponowane w całość i absolutnie nie dominują. Czuć że jest to piwo a nie przearomatyzowany ulepek. Wszystko jest w dodatku puentowane wyrazistą goryczką która ze względu na oszczędny aromat miodu nie sprawia wrażenia bycia nie na miejscu, w odróżnieniu na przykład od miodowego z Matuski. Chyba najlepsze piwo miodowe jakie piłem. (Ocena: 7/10)
Na obiad wziąłem pieczone golonko w sosie piwnym, ze świeżo startym chrzanem - bardzo dobry wybór. Żona miała sałatkę z kurczakiem w finezyjnej miseczce zrobionej z opiekanego parmezanu, w na dokładkę zamówiliśmy talerz swojskich wędlin - pasztet, zawijaniec ze śliwką, smalec, te sprawy.
Co ważne, oferowane piwa znakomicie współgrały z podawanym jedzeniem. Zarówno ciemne jak i jasne świetnie się komponowały z golonkiem oraz wędlinami. Jeśli do tego dodać cywilizowane ceny (piwo 7zł, golonko 29zł), to słowem podsumowania trzeba powiedzieć, że po pierwsze wizyta w Redenie nie nadwyręża zanadto kieszeni, a po drugie lokal funkcjonuje bardzo dobrze jako całość, czyli restauracja, w której można dobrze zjeść i napić się do tego dopasowanego smakowo, robionego na miejscu piwa.
Polecam, Mariusz Max Golonko. Piszę jak jest.
Lol, ubawiłem się czytając... Raz nawet spadłem z obrotowego krzesła, zahaczyłem o router i przywaliłem policzkiem w wystającą wtyczkę.
OdpowiedzUsuńMuszę tam wreszcie jechać;)
"Piwa w ofercie są trzy, jasna dwunastka, ciemna czternastka oraz miodowe. Niby mało, niby oklepanie, ale po co więcej skoro te które są, przekonują do siebie?" - totalnie się nie zgadzam z tą kwestią. A, że taka kwestia pada od piwnego blogera, recenzenta i turysty to zaskakuje mnie to podwójnie...
OdpowiedzUsuńAle tak jest, najbardziej mi odpowiada czeskie podejście do piwa - wyzbyte pretensjonalności, symplicystyczne. Co nie znaczy że nietypowego piwa nie docenię. Tyle że ja w pierwszym rzędzie wymagam od piwa żeby mi smakowało, a nie żeby było egzotyczne.
UsuńCześć, ja offtopic- bardzo dużo piszesz o czeskich piwach, sporo tego tutaj. Niebawem będę jechał do Czech [niedaleko granicy] i zastanawiam się jakie dobre piwa, można kupić w ichniejszym Kauflandzie-wiem że ten sklep jest na trasie i mógłbym tam sporo kupić - tylko co? Bo pewnie tych minibrowarów z PETów nie będzie w Kauflandzie. W Polsce Kauflaandy mają chyba średni [ale nie najgorszy wśród marketów! Lidl jest the worst:)] wybór piw. Doradzisz coś? Nie lubię jasnych lagerów, PIlznera nie lubię. Lubię ciemne, słodkie piwa, także miodowe. KOzela kiedyś piłem i Krusvice ciemne i smakowało bardzo! [pite w genialnej Kolkovni w wersji lanej- odlot to był] No to pewnie kupie parębutelek tych piw, bo to chyba ichenijsze takie koncerniaki/perły/namysłowy. No ale coś innego może być w Kauflandzie? Gdzie TY kupujesz tam piwa?
OdpowiedzUsuńPS
Jak tylko bede w Chorzowie idę na Reden, tylko nie napisałeś jakie ceny tych piw?
Pozdrawiam!!!!
MK
Ciężka sprawa, bo markety w Czechach wcale nie są specjalnie dobrze zaopatrzone w piwa. Koło roku temu byłem bodajże właśnie w Kauflandzie w Karwinie i się rozczarowałem. Jeśli chodzi o piwa ciemne oraz/lub słodkie, to w marketach powinien być Bernard Cerne, powinna być Svijanska Knezna (nie lubię ale ludziom smakuje), być może będzie Pardubicky Porter, może być Cerna Hora Granat, koncerniaki typu ciemne Staroprameny czy Budweisery, może jeszcze Lobkowicz Baron, Ferinand Tmavy, pewnie również Primator Tmavy, Skalak Tmavy i Breznak Tmave. Osobiście z wymienionych bym polecił Bernarda, Pardubickiego Portera, Primatora i Cerną Horę, chociaż z pozostałych nie wszystkie piłem. Trochę to zależy od tego, gdzie się mieści dany market, oferta może się trochę różnić.
UsuńOgólnie w Czechach wcale nie jest różowo jeśli chodzi o dostępność piw w sklepach, łatwiej jest coś ciekawego znaleźć w knajpie. W Pradze działa garść piwotek, w Brnie i Olomoucu po jednej i to chyba tyle jeśli chodzi o sklepy specjalistyczne. Jeśli masz jednak po drodze jakiś minibrowar, to zazwyczaj prowadzą one sprzedaż swoich wyrobów w PET-ach. W Ostrawie działają bodajże dwa.
Kolkovna to fantastyczna sieć - fajny wystrój, fajne lokalizacje, świetne jedzenie i Urquell podany w najlepszej możliwej kondycji (nie licząc bezkonkurencyjnego Urquella niefiltrowanego).
Reden - jasne i ciemne po 7zł, miodowe za 8zł.
A, jak będziesz w okolicy Ostrawy, to tam jest piwoteka: http://www.damsipivo.cz/
UsuńMają duży wybór PET-ów, trzeba tylko zwrócić uwagę na to żeby były z lodówki, żeby się na kwasiura nie naciąć.
Wybieram się od jakiegoś czasu, ale ciągle jakoś się nie złożyło. Mam nadzieję, że Twoja relacja jednak mnie zmobilizuje.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji - łosoś (ryba w ogólności) nie jest daniem dla wegetarian. Zdarzyła mi się kiedyś taka wpadka, więc jestem wyczulony ;-)
Te sekty się między sobą kłócą - dla mnie wegetarianie to ci którzy jedzą ryby a weganie to ci którzy de facto tylko to co rośnie w ziemi. Część wegetarian, nazwijmy ich ortodoksami, uważa tymczasem 'pesco-wegetarian' (tych którzy jedzą ryby) za heretyków i pozerów. Śmiesznie to wszystko wygląda z boku.
UsuńBazowałem na swoich doświadczeniach ze znajomymi wegetarianami, najwyraźniej należą do tego bardziej ortodoksyjnego odłamu, który wydaje się być bardziej spójny w swoich przekonaniach - z jakiego to powodu ryba nie jest mięsem? ;-)
UsuńŚwietnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń