Za króla Olbrachta wyginęła polska szlachta...
https://thebeervault.blogspot.com/2013/06/za-krola-olbrachta-wyginea-polska.html
... uczcijmy więc jej pamięć stosownym piwem. Wprawdzie stare polskie powiedzenie jest jednak przesadzone (w wyniku nieudanej wyprawy króla na Mołdawię życie straciło około 5000 polskich rycerzy), niemniej jednak napić się można. Skoro Mahomet przyszedł do góry (czy jakoś tak), to i piwa z toruńskiego browaru restauracyjnego Jan Olbracht mogły przyjechać do Kuby, szczególnie że na osobiste zwiedzenie tego z pewnością pięknego miasta przeze mnie się nie zanosi, a to ze względu na stan polskiej infrastruktury drogowej (wg raportu Światowego Forum Ekonomicznego z 2012 roku pod względem jakości dróg na 142 państw zajęliśmy zaszczytne 134 miejsce, dając się wyprzedzić m.in. Mozambikowi i Mauretanii; w nawiązaniu do wspomnianej wyprawy naszego króla wypada jedynie nadmienić, że Mołdawia zajęła w tymże rankingu miejsce ostatnie). Najciekawsza oferta browaru nazwanego po polskim królu Janie Olbrachcie obejmuje obecnie piwa warzone we współpracy z piwowarami domowymi (m.in. Bartoszem Nowakiem), jest to jednak oferta limitowana. Ciekawe jest wszak również jaki poziom prezentują piwa z podstawowego kanonu browaru. Odpowiedź – zróżnicowany, z jasnym punktem w postaci być może najlepszego polskiego hefeweizena.
Olbracht Pils (alk. 5,2%) ma całkiem mocną goryczkę, ale poza nią nie smakuje zbytnio pilsowo. W aromacie rządzi całkiem przyjemna, chlebowa słodowość okraszona delikatnymi akcentami miodowymi, chmielu nie czuć jednak prawie wcale, za sprawą czego zapach się nie bilansuje. Na szczęście piwo jest niefiltrowane (punkt za piaskową barwę zwieńczoną całkiem pokaźną pianą), stąd kwaskowość drożdżowa łamie jego słodycz jeszcze przed działającą w rejonach gardła goryczką. Smak łagodny i raczej wytrawny – w części głównej słodowo-drożdżowy, w finiszu przewijają się zaś nuty słodowe, drożdżowe oraz delikatnie orzechowe. W porządku, mimo lekkich nutek okołowarzywnych po przełknięciu. (Ocena: 6/10)
Olbracht Bursztyn Toruński (alk. 6%) to takie angielskie marcowe. Angielskie w tym sensie, że jest lekko owocowe. Poza tym pełno tutaj opiekanego, nieco orzechowego słodu połączonego z prześwitującymi nutkami chmielowymi. Piwo ma względnie lekkie ciało, a smak jest lekko słodki z dość mocną goryczką. Podejrzewam, że w zamyśle tak właśnie miał smakować Antidotum Vienna Lager. Rewelacji nie ma, a pod koniec piwo trochę przymula i męczy. (Ocena: 5,5/10)
Chyba już wiem dlaczego olbrachtowski hefeweizen (alk. 5%) nosi nietypową nazwę Śmietanka Toruńska. Może to autosugestia, ale aromat jest faktycznie dość śmietankowy, przy czym jestem raczej pewien że nie jest to zasługa diacetylu. Skojarzenia następują jedno po drugim – śmietana, wanilia, goździk, siarka (!), delikatny banan z biszkoptem. Mimo że ostrawy goździk jest wyraźny, a nut owocowych nie ma w nadmiarze, to jednak sumarycznie aromat jest łagodny, miękki, śmietankowy właśnie. Również odczucie w ustach jest śmietankowe w wydźwięku, kiedy już minie kwaskowa, gazowana, goździkowa pierwsza część. Mięciutkie piwo. Polski panteon pszeniczny ma swojego króla. (Ocena: 7,5/10)
Olbracht Piernikowe (alk. 5,6%) to logiczny wybór na piwo biorąc pod uwagę toruńską lokalizację browaru. Lubię przyprawy korzenne, choć obawiałem się że piwo może być przesłodzone.
Obawy okazały się niesłuszne, piwo jest bowiem słodkie, ale jako przesłodzone go nie odebrałem. Pierwsze skrzypce grają tutaj oczywiście przyprawy korzenne, z imbirem, cynamonem oraz goździkiem na czele. Obecna baza słodowa nie pozwala zapomnieć, że mamy do czynienia z piwem, a całość zrobiła na mnie bardzo zharmonizowane wrażenie. Bardzo fajne. (Ocena: 7/10)
Poziom żelaznego kanonu Jana Olbrachta jest więc różny, choć Śmietanka wymiata. Sprawa jest jednak komplikowana przez cenę piw, bo nie każdy może być skory do wysupłania na nie ponad 8 złociszy.
Z tymi drogami to nie przesadzaj. Nie wiem gdzie mieszkasz ale do Torunia prowadzi autostrada A1 od północy a od południa można dojechać A1 do węzła Kowal i dalej DK1 do Torunia. Liczba kilometrów polskich autostrad i dróg ekspresowych wynosi obecnie 2500 km. Więc nie jest źle.
OdpowiedzUsuńA blog masz super :)
Dziwne, w Krakowie jest w 3 sklepach, w cenie od 5,50 do 6,50 sztuka. Na razie próbowałem pilsa i piernika, mam zamiar oba powtórzyć.
OdpowiedzUsuń