Wyścig po grodziskie
https://thebeervault.blogspot.com/2013/06/wyscig-po-grodziskie.html
Rona Pattisona warto przynajmniej kojarzyć. Anglik, który jako autor bloga oraz całej serii książek uprawia piwną archeologię i odkrywa przepisy na piwa serwowane ongiś w różnych miejscach – nie tylko Anglii. Z tego powodu szczególnym mirem cieszy się oczywiście wśród piwowarów domowych. Evana Raila też warto kojarzyć. Mieszkający w Pradze blogger oraz autor książek odkrywa przed czytelnikami fascynujący świat piwa w całej jego różnorodności, publikuje m.in. historyczne artykuły na temat drożdży, stylów piwnych itd. Jego ustalenia posłużyły mi jako źródło do artykułu nt. mitów wokół Pilsnera-Urquella. Razem przyczynili się do uwarzenia w holenderskim browarze Jopen, wespół z niemieckim Monarchy of Musselland, piwa grodziskiego, reprezentującego polski styl piwny nie warzony już od 1993 roku, kiedy to zamknięto browar w Grodzisku Wielkopolskim. Prosta receptura – 100% chmielu lubelskiego, 100% wędzonego słodu pszenicznego, a do tego oryginalny szczep drożdży używany ongiś w Grodzisku. Jako że czasem ponoć dodawano do tego piwa kory wierzby, uwarzono dwa piwa – Grätzer bez kory oraz Grodziskie z korą. Szkoda że do Polski trafiła tylko wersja bez kory a za to z niemiecką nazwą, ale dobre i to.
U nas zaś, po próbach odtworzenia stylu podejmowanych przez Pintę oraz browar Grodzka 15, przyszła kolej na Artezana, który mimo staroświeckiej etykiety podszedł do tematu chyba bardziej autorsko. Grodziskie w wydaniu polskiego mikrobrowaru poza pszenicznym słodem dymionym ma w zasypie również słód pilzneński. Z drugiej strony pod względem poziomu alkoholu to polskie piwo wydaje się być bliższe pierwowzorowi, ma bowiem 3%, piwo z browaru Jopen zaś 4%. Jak obydwa piwa grodziskie wypadły w zestawieniu?
Pod względem wyglądu obydwa świetnie. Mętne, jasnozłote piwa z długo utrzymującą się pianą typu ubite białko. Reszta była różna.
Artezan Grodziskie to piwo bardzo lekkie, niemal skrajnie wytrawne, o subtelnym aromacie. Wędzone śliwki bożonarodzeniowe połączone z chlebowym słodem. W smaku czuć głównie ten słód, mimo rachitycznego ciała, wędzonka zaś jest delikatna. Prawie nieuchwytna jest goryczka. Jest to piwo do szybkiego picia w upalny dzień, całkowicie nieskomplikowane, ale za to bardzo orzeźwiające. Dobre, i ciut lepsze od A La Grodziskiego od Pinty. (Ocena: 6,5/10)
Jopen Grätzer jest piwem... innym. Przede wszystkim aromat jest bardziej udany. Silniejszy, również wędzony w sposób bożonarodzeniowo-śliwkowy, sparowany, co ciekawe, z kwiatem dzikiego bzu. Chlebowości nie wyczułem. Smakowo jest wyraźnie cięższe, choć nadal bardzo lekkie. Bardziej gorzkie, a również mniej wytrawne pod względem ciała słodowego. Więcej smaku i aromat ciekawszy, choć z drugiej strony brakuje mi w nim lekkości piwa z Artezana. Wydaje się być piwem bardziej przemyślanym, ale lepiej piło mi się polskie grodziskie. (Ocena: 6/10)
Eksperymentujcie więc dalej. W zasadzie Artezan Grodziskie jest świetne do picia zamiast wody w upały, tyle że 8zł (cena na Birofilii) za ten typ piwa to wydatek jednorazowy.
Swoją drogą ciekaw bym był jak piwo z Artezana wypadłoby jeśli zostałyby zastosowane oryginalne drożdże z Grodziska. A może zostały?
Wypiłem oba na festiwalu, pintowe piłem niedawno w Białej Małpie. Jopen imo najciekawszy właśnie dzięki mocnemu aromatowi, gdzie wędzonka jest znacznie bardziej wyczuwalna i mocnemu smakowi. Artezanowy grodzisz jest taki nijaki w porównaniu i dla mnie poległ z Pintą.
OdpowiedzUsuńPoza tym jeden wniosek: grodziskie w ogóle nie jest dla mnie;)
O popatrz. Mam te dwa piwa w lodówce. Może pokuszę się o test dla porównania.
OdpowiedzUsuńArtezana jeszcze żadnego nie piłem, to nie wiem jak z Grodziskim wg nich. Natomiast Gratzer nie zachwycił i na pewno nie przystaje to piwo ani w smaku ani w zapachu do tego, co można w starych podaniach o grodziskim przeczytać.
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować, może będą lepsze niż to dziadostwo z Pinty, które z oryginałem nie ma nic wspólnego. To musiał być po prostu jakiś żart, albo bezczelne naciąganie frajerów, takich jak ja, na niemałe ( jak za takie coś) pieniądze.
OdpowiedzUsuń