Sezon na niefiltry
Powoli zaczyna chyba kiełkować nowa moda w polskim piwowarstwie, z braku laku nazwijmy to, „regionalnym”. Poprzednie trendy, czyli piw...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/05/sezon-na-niefiltry.html
Powoli zaczyna chyba kiełkować nowa moda w polskim
piwowarstwie, z braku laku nazwijmy to, „regionalnym”. Poprzednie trendy, czyli
piwa miodowe oraz niepasteryzowane, mają się nadal dobrze, przyszła jednak
kolej na coś dodatkowego, czyli jasne niefiltrowane lagery. No i dobrze, gdyż
dotychczas poza świetnym Naturalnym Niefiltrowanym z Gościszewa mało się
pozytywnego działo na polskim rynku w tym zakresie. Krakowiak Nieklarowny to
piwo z Browaru Południe (ex-GAB), warzącego również znakomitego stouta,
natomiast Grodzkie Niefiltrowane to produkt mającego delikatnie rzecz ujmując
niezbyt pozytywną renomę browaru Głubczyce, z którego na świat do nieistniejącej
już sieci Plus wypływały hektolitry tak wysublimowanych piw jak Van Gerst czy
Old Keg. Teraz u mnie w mieście w miejscu dawnego Plusa jest Biedronka, dla
której to warzone jest Grodzkie Niefiltrowane, natomiast samego Grodzkiego w
niej nie ma. Przyjechało do mnie dopiero niedawno z samej północy Polski, jako
w końcu upolowany rarytas. Rarytas z Biedronki, sic! Jak się jednak okazuje,
nie jest to piwo warte zachodu, w przeciwieństwie do porządnego Krakowiaka.
Ten drugi zwraca na siebie uwagę piękną, stylizowaną
etykietą. Na którymś blogu (przepraszam, nie pamiętam którym) została ona
trafnie porównana do Krakowskiego Kredensu. Wręcz może sprawiać wrażenie jakby Krakowiak Nieklarowny był produktem sprzedawanym pod marką sieci. Jest niezwykle miła dla oka,
nastrojowo-nostalgiczna. Na kontrze znajduje się wzmianka o mineralnym smaku
piwa będącym wynikiem warzenia go na wodzie jurajskiej, skład słodowy oraz
chmielowy (Marynka) oraz parametry: 12° ekstraktu, 6% alkoholu. Plus za
wyczerpujące informacje, minus za głębokie odfermentowanie. Na sznurku wokół
szyjki jest dodatkowa zawieszka z instrukcją nalewania (z zaleceniem przelania
drożdży do szkła), sugerowaną temperaturą podania (10°C) oraz ciekawostką – w
1864 roku w Galicji działały 164 browary o łącznej wypustowości 18 tyś. hl na
miesiąc. Niezwykle wysoka dbałość o oprawę wizualną, ale czy same piwo jest jej
godne?
Kolor mimo słodu karmelowego w składzie jest jasnozłoty,
mętność zaś jedynie lekka. Za to piwo ma fantastyczną pianę, puszystą,
wystającą ponad brzeg i trwałą – rzecz w polskim piwowarstwie niespotykana.
Piękne piwo, pod względem opakowania i wyglądu powinno być brane w Polsce za
wzór. Pachnie świeżo i smakowicie – słodowo z nutką miodową oraz lekką acz
wyraźną trawiasto-chmielową. Wyczułem również szczyptę wanilii.
Smak jest jednak trochę inny niż się spodziewałem.
Słodowo-słodkawy, a nawet lekko słonawy, co zdawałoby się potwierdzać użycie
wysoko zmineralizowanej wody. Piwo jest miękkie, delikatne, wzbogacone o lekki
aromat chmielu i odpowiednio łagodną goryczkę. Całość tworzy zgraną, spójną
konstrukcję, robi wrażenie piwa przemyślanego, które wyszło zgodnie z
pierwotnym zamysłem. I tym piwo punktuje, równoważąc tym samym nieco zbyt słabą
goryczkę i niską aromatyczność, które czynią je z drugiej strony nieco mało
spektakularnym. Rozumiem jednak że właśnie takie miało być – dopasowane do
spokojnej, kojącej oczy etykiety. Oryginalności i świeżości dodaje mu
mineralno-słona nutka w smaku, która jest, co podkreślam, stonowana, nie
popycha piwa ku skrajności gose. Lepsze od wielu niemieckich kellerbierów
(Ocena: 6,5/10).
Peanów na cześć Grodzkiego Niefiltrowanego nie sposób
wygłaszać, choć i tak jak na Głubczyce i piwo z Biedronki prezentuje poziom
całkiem niezły. Estetyczna puszka z kłosami zboża zawiera lekko zmętnione,
złote piwo o zaskakująco puszystej i trwałej pianie. Nie robi takiego wrażenia
jak ta od Krakowiaka, niemniej jednak pozytywnie mnie zaskoczyła. Zapach jest
delikatny i nieprzekonywujący, oscylujący wokół słodu i masła, może jeszcze odrobinę kukurydziany
(DMS) w sposób który mi nie przeszkadza. Chmiel jest tak samo obecny jak kultura
na polskich forach internetowych. Czyli słabo.
Smak jest jednak wbrew pozorom całkiem w porządku. Wprawdzie
wodnisty i śladowo goryczkowy, ale o przyjemnej, nieco chlebowej słodowości, niestety z dodatkiem
masła. Smakuje podobnie do BEFeD Birra Bionda Lager, tyle że dużo lepiej. No i
jest dużo tańsze. Nie jest to bynajmniej produkt koneserski, ale jako piwo do
grilla? Za 1,99zł? Czemu nie, szczególnie że jest lepsze od wielu
polskich jasnych lagerów – co nawiasem mówiąc więcej mówi na temat tychże niż
Grodzkiego. Głubczyce poszły w dobrym kierunku i wyszło im piwo pijalne, choć
nie jest to poziom Manufaktury Piwnej, browar Jabłonowo reprezentuje dużo
wyższą jakość jeśli chodzi o produkty nie będące ordynarnymi mózgotrzepami.
Głubczyce mają jednak, z tego co można wyczytać, problem z kontrolą jakości i
często zdarzają się warki o aromacie mokrej ściery. W moim egzemplarzu jej nie
uświadczyłem, denerwujący jest tylko zbyt wysoki poziom diacetylu (masła). Poza
tym ogólnie w porządku, szczególnie za tę cenę (Ocena: 4,5/10).
Jednak Krakowiak nie jest dużo droższy (3zł z hakiem), a jednak
dużo lepszy, więc to jego bym polecił.
Chyba rzeczywiście zaczyna się moda na niefiltrowane. Ostatnio jeszcze Łomża takie wypuściła i jest to całkiem dobre piwo. Na pewno lepsze od Grodzkiego, a Krakowiaka nie próbowałem, więc nie wiem.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, zupełnie mi Łomża z głowy wyleciała. Trzeba będzie spróbować. No i Noteckie, ale tylko jak będzie w małym bączku i po normalnej cenie, bo na razie to sprzedają w butli 0,75 w cenie belgijskich witów.
OdpowiedzUsuń