Loading...

Sezon na niefiltry

Powoli zaczyna chyba kiełkować nowa moda w polskim piwowarstwie, z braku laku nazwijmy to, „regionalnym”. Poprzednie trendy, czyli piw...


Powoli zaczyna chyba kiełkować nowa moda w polskim piwowarstwie, z braku laku nazwijmy to, „regionalnym”. Poprzednie trendy, czyli piwa miodowe oraz niepasteryzowane, mają się nadal dobrze, przyszła jednak kolej na coś dodatkowego, czyli jasne niefiltrowane lagery. No i dobrze, gdyż dotychczas poza świetnym Naturalnym Niefiltrowanym z Gościszewa mało się pozytywnego działo na polskim rynku w tym zakresie. Krakowiak Nieklarowny to piwo z Browaru Południe (ex-GAB), warzącego również znakomitego stouta, natomiast Grodzkie Niefiltrowane to produkt mającego delikatnie rzecz ujmując niezbyt pozytywną renomę browaru Głubczyce, z którego na świat do nieistniejącej już sieci Plus wypływały hektolitry tak wysublimowanych piw jak Van Gerst czy Old Keg. Teraz u mnie w mieście w miejscu dawnego Plusa jest Biedronka, dla której to warzone jest Grodzkie Niefiltrowane, natomiast samego Grodzkiego w niej nie ma. Przyjechało do mnie dopiero niedawno z samej północy Polski, jako w końcu upolowany rarytas. Rarytas z Biedronki, sic! Jak się jednak okazuje, nie jest to piwo warte zachodu, w przeciwieństwie do porządnego Krakowiaka.

Ten drugi zwraca na siebie uwagę piękną, stylizowaną etykietą. Na którymś blogu (przepraszam, nie pamiętam którym) została ona trafnie porównana do Krakowskiego Kredensu. Wręcz może sprawiać wrażenie jakby Krakowiak Nieklarowny był produktem sprzedawanym pod marką sieci. Jest niezwykle miła dla oka, nastrojowo-nostalgiczna. Na kontrze znajduje się wzmianka o mineralnym smaku piwa będącym wynikiem warzenia go na wodzie jurajskiej, skład słodowy oraz chmielowy (Marynka) oraz parametry: 12° ekstraktu, 6% alkoholu. Plus za wyczerpujące informacje, minus za głębokie odfermentowanie. Na sznurku wokół szyjki jest dodatkowa zawieszka z instrukcją nalewania (z zaleceniem przelania drożdży do szkła), sugerowaną temperaturą podania (10°C) oraz ciekawostką – w 1864 roku w Galicji działały 164 browary o łącznej wypustowości 18 tyś. hl na miesiąc. Niezwykle wysoka dbałość o oprawę wizualną, ale czy same piwo jest jej godne?

Kolor mimo słodu karmelowego w składzie jest jasnozłoty, mętność zaś jedynie lekka. Za to piwo ma fantastyczną pianę, puszystą, wystającą ponad brzeg i trwałą – rzecz w polskim piwowarstwie niespotykana. Piękne piwo, pod względem opakowania i wyglądu powinno być brane w Polsce za wzór. Pachnie świeżo i smakowicie – słodowo z nutką miodową oraz lekką acz wyraźną trawiasto-chmielową. Wyczułem również szczyptę wanilii.

Smak jest jednak trochę inny niż się spodziewałem. Słodowo-słodkawy, a nawet lekko słonawy, co zdawałoby się potwierdzać użycie wysoko zmineralizowanej wody. Piwo jest miękkie, delikatne, wzbogacone o lekki aromat chmielu i odpowiednio łagodną goryczkę. Całość tworzy zgraną, spójną konstrukcję, robi wrażenie piwa przemyślanego, które wyszło zgodnie z pierwotnym zamysłem. I tym piwo punktuje, równoważąc tym samym nieco zbyt słabą goryczkę i niską aromatyczność, które czynią je z drugiej strony nieco mało spektakularnym. Rozumiem jednak że właśnie takie miało być – dopasowane do spokojnej, kojącej oczy etykiety. Oryginalności i świeżości dodaje mu mineralno-słona nutka w smaku, która jest, co podkreślam, stonowana, nie popycha piwa ku skrajności gose. Lepsze od wielu niemieckich kellerbierów (Ocena: 6,5/10).

Peanów na cześć Grodzkiego Niefiltrowanego nie sposób wygłaszać, choć i tak jak na Głubczyce i piwo z Biedronki prezentuje poziom całkiem niezły. Estetyczna puszka z kłosami zboża zawiera lekko zmętnione, złote piwo o zaskakująco puszystej i trwałej pianie. Nie robi takiego wrażenia jak ta od Krakowiaka, niemniej jednak pozytywnie mnie zaskoczyła. Zapach jest delikatny i nieprzekonywujący, oscylujący wokół słodu i masła, może jeszcze odrobinę kukurydziany (DMS) w sposób który mi nie przeszkadza. Chmiel jest tak samo obecny jak kultura na polskich forach internetowych. Czyli słabo.
 
Smak jest jednak wbrew pozorom całkiem w porządku. Wprawdzie wodnisty i śladowo goryczkowy, ale o przyjemnej, nieco chlebowej słodowości, niestety z dodatkiem masła. Smakuje podobnie do BEFeD Birra Bionda Lager, tyle że dużo lepiej. No i jest dużo tańsze. Nie jest to bynajmniej produkt koneserski, ale jako piwo do grilla? Za 1,99zł? Czemu nie, szczególnie że jest lepsze od wielu polskich jasnych lagerów – co nawiasem mówiąc więcej mówi na temat tychże niż Grodzkiego. Głubczyce poszły w dobrym kierunku i wyszło im piwo pijalne, choć nie jest to poziom Manufaktury Piwnej, browar Jabłonowo reprezentuje dużo wyższą jakość jeśli chodzi o produkty nie będące ordynarnymi mózgotrzepami. Głubczyce mają jednak, z tego co można wyczytać, problem z kontrolą jakości i często zdarzają się warki o aromacie mokrej ściery. W moim egzemplarzu jej nie uświadczyłem, denerwujący jest tylko zbyt wysoki poziom diacetylu (masła). Poza tym ogólnie w porządku, szczególnie za tę cenę (Ocena: 4,5/10).

Jednak Krakowiak nie jest dużo droższy (3zł z hakiem), a jednak dużo lepszy, więc to jego bym polecił.
recenzje 7031694856635036805

Prześlij komentarz

  1. Chyba rzeczywiście zaczyna się moda na niefiltrowane. Ostatnio jeszcze Łomża takie wypuściła i jest to całkiem dobre piwo. Na pewno lepsze od Grodzkiego, a Krakowiaka nie próbowałem, więc nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, zupełnie mi Łomża z głowy wyleciała. Trzeba będzie spróbować. No i Noteckie, ale tylko jak będzie w małym bączku i po normalnej cenie, bo na razie to sprzedają w butli 0,75 w cenie belgijskich witów.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)