Zagorka Special Lager – Zagorka – Bułgaria
Te bułgarskie piwo ma coś wspólnego z Tyskim. Nie jest to smak, już bardziej jego jakość (do której wrócę), lecz najbardziej uderza w oczy d...
https://thebeervault.blogspot.com/2010/09/zagorka-special-lager-browar-zagorka.html
Te bułgarskie piwo ma coś wspólnego z Tyskim. Nie jest to smak, już bardziej jego jakość (do której wrócę), lecz najbardziej uderza w oczy dość często spotykane w krajach postkomunistycznych epatowanie potencjalnego klienta zdobytymi przez dane piwo w różnych konkursach medalami. W przypadku Zagorki są to medale z Londynu, Amsterdamu, Lizbony, Rzymu oraz Madrytu. Już pomijając fakt, że trzy ostatnie miasta są stolicami krajów, w których piwo nie należy do najpopularniejszych, a jeśli chodzi o krajowe produkty to również nie najlepszych produktów (dość tu wspomnieć o sikaczach typu włoskiego Peroni bądź hiszpańskiej Estrelli), to jest symptomatyczne, że zwyczaj chwalenia się medalami występuje najczęściej w wypadku wschodnioeuropejskich piw koncernowych.
Słyszał ktoś bowiem o naprawdę dobrym piwie które się podpiera jakimiś tam nagrodami w konkursach? Czy jakieś piwa trappistowskie, niemieckie pilsy czy angielskie ejle reklamują się wyróżnieniami jakichś składających się z podejrzanych typów jury? Nie, dobre piwa nie muszą się reklamować tym, że jakieś fajfusy uznały je – zgodnie z prawdą lub nie, bo w szczerość jurorów to ja wątpię – za smaczne. Moje wątpliwości co do rzetelności smakowych orzeczeń jurorów w takich konkursach biorą się z tego, że wiem jak konkursy na „najlepsze” produkty są często organizowane. Prawdziwy wysyp takich konkursów miał miejsce po upadku Żelaznej Kurtyny, kiedy to różni cwani biznesmeni z Europy Zachodniej zaczęli wydzwaniać do producentów z krajów postkomunistycznych, że mają szansę dostać nagrodę bądź inne wyróżnienie np. na „targach” w jakimś większym mieście zachodnim. Oczywiście wpierw muszą wpłacić wpisowe, którego wielkość jest proporcjonalna do prestiżu danej nagrody. Zachodni producenci oczywiście takich „targów” unikali, wiedząc, że jest to tylko naciąganie. Ciemny lud we wschodnim kraju to kupi, no bo jeśli coś zostało wyróżnione w takim na przykład Mediolanie, to hoho, musi być to rzeczywiście dobre. Taki nieuzasadniony w większości przypadków kompleks niższości wobec mitycznego Zachodu. Oczywiście polscy i inni producenci w krajach postkomunistycznych byli zazwyczaj świadomi, że te targi to pic na wodę fotomontaż, że halę na zorganizowanie takich „targów” można wynająć za psi pieniądz, a organizator się za wyciągniętą w ten sposób kasę będzie byczył po wsze czasy na Bahamach. Niestety, cynizm organizatorów i producentów trafił na podatny grunt w postaci zaściankowości przeciętnego wschodnioeuropejskiego klienta, niezasłużenie cierpiącego na kompleks domniemanej niższości wobec światłych ełropejsów z zachodu. Oczywiście wschodnia Europa nie powinna na takie kompleksy cierpieć, szczególnie biorąc pod uwagę preagonalny stan w jakim się obecnie na własne życzenie znalazła Europa zachodnia, ale to odrębny temat. Ważne jest że w takim oto systemie nagród do kupienia takie piwa jak Tyskie czy Zagorka potrafiają „zdobywać” medale.
Słyszał ktoś bowiem o naprawdę dobrym piwie które się podpiera jakimiś tam nagrodami w konkursach? Czy jakieś piwa trappistowskie, niemieckie pilsy czy angielskie ejle reklamują się wyróżnieniami jakichś składających się z podejrzanych typów jury? Nie, dobre piwa nie muszą się reklamować tym, że jakieś fajfusy uznały je – zgodnie z prawdą lub nie, bo w szczerość jurorów to ja wątpię – za smaczne. Moje wątpliwości co do rzetelności smakowych orzeczeń jurorów w takich konkursach biorą się z tego, że wiem jak konkursy na „najlepsze” produkty są często organizowane. Prawdziwy wysyp takich konkursów miał miejsce po upadku Żelaznej Kurtyny, kiedy to różni cwani biznesmeni z Europy Zachodniej zaczęli wydzwaniać do producentów z krajów postkomunistycznych, że mają szansę dostać nagrodę bądź inne wyróżnienie np. na „targach” w jakimś większym mieście zachodnim. Oczywiście wpierw muszą wpłacić wpisowe, którego wielkość jest proporcjonalna do prestiżu danej nagrody. Zachodni producenci oczywiście takich „targów” unikali, wiedząc, że jest to tylko naciąganie. Ciemny lud we wschodnim kraju to kupi, no bo jeśli coś zostało wyróżnione w takim na przykład Mediolanie, to hoho, musi być to rzeczywiście dobre. Taki nieuzasadniony w większości przypadków kompleks niższości wobec mitycznego Zachodu. Oczywiście polscy i inni producenci w krajach postkomunistycznych byli zazwyczaj świadomi, że te targi to pic na wodę fotomontaż, że halę na zorganizowanie takich „targów” można wynająć za psi pieniądz, a organizator się za wyciągniętą w ten sposób kasę będzie byczył po wsze czasy na Bahamach. Niestety, cynizm organizatorów i producentów trafił na podatny grunt w postaci zaściankowości przeciętnego wschodnioeuropejskiego klienta, niezasłużenie cierpiącego na kompleks domniemanej niższości wobec światłych ełropejsów z zachodu. Oczywiście wschodnia Europa nie powinna na takie kompleksy cierpieć, szczególnie biorąc pod uwagę preagonalny stan w jakim się obecnie na własne życzenie znalazła Europa zachodnia, ale to odrębny temat. Ważne jest że w takim oto systemie nagród do kupienia takie piwa jak Tyskie czy Zagorka potrafiają „zdobywać” medale.
Przy czym trzeba powiedzieć że Zagorka jest mimo wszystko trochę lepsza od Tyskiego (wiem wiem, to wcale nie takie trudne). Opakowanie ładne, z lekko rozszerzaną ku górze butelką, wygrawerowanym logo piwa i biało-zielono-czerwoną etykietą z herbem z kłosem pszenicy oraz dwoma lwami. Całość psuje jedynie napisana po angielsku obwódka wokół etykiety, no ale Bułgaria jest popularnym miejscem turystycznym, więc to nie zadziwia. Po otwarciu butelki rozchodzi się dość intensywny zapach skunksowo-chmielowy, i smakowo piwo celuje właśnie w kierunku dość mocno chmielowym, wchodząc jednak przez stosowanie zielonego szkła dość mocno w rejony skunksowate. Ogólne wrażenie po wypiciu piwa opisałbym jako dość mocno chmielona woda, w której kąpał się przez chwilę śmierdzący futrzak, w miarę gorzka. Mało piwa w piwie zatem. Nie jest jednak mimo skunksa niepijalne. Piwa lekkie a zarazem mało piwne to domena krajów południowych, jako że takie piwo na pełnym słońcu tak czy owak smakuje nieźle, tak więc funkcję swoją spełnia. Jakby się jednak nie daj Boże nagle ochłodziło, to ów bonus klimatyczny odpadłby i konsument pozostałby sam na sam z bardzo średnim piwem, którego jedynym atutem w przypadku Zagorki jest słabe nagazowanie.
Żeby unaocznić jak bardzo wrażenia smakowe są zależne od otoczenia w jakim się odbywa konsumpcja, to nadmienię tylko, że ta sama Zagorka lana z beczki do gustownego pucharu, spożywana na bułgarskiej plaży w otoczeniu opalających się, półnagich Bułgarek i Rosjanek, smakuje bardzo dobrze.
Ocena: 4
gdzie kupie w Polsce Zagorke? Pilam ja 3 lata temu na wakacjach w Bulgarii i chciałam sobie przypomniec smak tamtych chwil :)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, ale obawiam się, że na miejscu Ci bardziej smakowała niż obecnie by Ci smakowała w Polsce. Proponuję rozwiązać ten problem za pomocą następnej podróży do Bułgarii :)
Usuń