Sześciopak polskiego craftu 22
https://thebeervault.blogspot.com/2015/06/szesciopak-polskiego-craftu-22.html
Wyjątkowo dwa sześciopaki pod rząd, no ale tyle się materiału nazbierało. Co więcej, po wyjątkowo udanym z soboty, dzisiaj następuje sprowadzenie do parteru.
Browar Amber nieśmiało próbuje współzawodniczyć na rynku piwnych nowości. W przypadku Altbiera (ekstr. 12,1%, alk. 4,8%), piwa z serii Po Godzinach, nie dość że nieśmiało, to w dodatku wyjątkowo nieudanie. Pierwszą rzeczą którą zmysły odnotowały był bandażowy chlorofenol, uzupełniający delikatną karmelową podbudowę piwa. W smaku lekko słodkie, lekko gorzkie, z zalegającym w finiszu aldehydem octowym. Pierwsze pytanie – gdzie są obiecane na etykiecie orzechy? Drugie pytanie – co to w ogóle ma być? Nie sądziłem że altbiera da się tak dokumentnie zmaścić. (2/10)
Po bardzo obiecującym Deep Space z młodziutkiej Fabryki Piwa postanowiłem wypróbować kolejne piwa warzone w Szczyrzycu. Summer Memories (alk. 5,2%) w stylu american wheat niestety jest wyzbyte podstawowego atrybutu stanowiącego o sensie lub jego braku w przypadku tego stylu piwnego. Czyli rześkości. Jest wodniste, o nieco nietypowym bukiecie łączącym w sobie nuty kwiatowe (szczególnie bzu) oraz miodowe. Do wypicia i zapomnienia. (4,5/10)
Znacznie lepiej wypadł Bok Bok (ekstr. ekstr. 19%, alk. 8%). Co prawda koźlak dubeltowy nie jest moim ulubionym stylem, ale nie potrafię znaleźć w interpretacji Fabryki niczego, do czego mógłbym się przyczepić. Jest to ładnie osadzone w stylu piwo z nutami miodu, karmelu, skórki chlebowej i sugestią suszonej śliwki. W smaku szczególnie wybija się chlebowość, natomiast słodycz jest wprawdzie na granicy ulepkowatości, ale jest kontrowana przez delikatne grzanie alkoholu w finiszu. Smaczne. I bardzo ładnie się prezentuje. (6,5/10)
Wynajmowane przez rozmaitych kontraktowców Zarzecze do tej pory uwarzyło samodzielnie dopiero jedną warkę pilsa, chmielonego lubelskim i Marynką, żeby zaznaczyć swój debiut na rynku. Po roku działalności powtórzono tę sztuczkę, wsypując jednak zamiast polskich chmieli Chinook oraz Żatecki. Stąd zasadne wydaje mi się traktowanie Zarzeczkiego Pilsa na 1. Roczek (alk. 5%) jako odrębnego piwa. Jest to fajnie zbalansowane piwo o solidnej dawce kwiatowo-żywicznej chmielowości i umiarkowanej, kontrującej średnio mocną goryczkę porcji cukrów resztkowych. Nieskomplikowane piwo kończy się smaczną, ziołową goryczką i sprawia przyjemność, choć ci którzy się po Chinooku spodziewają charakterystycznego, amerykańskiego uderzenia chmielowego, muszą się obejść smakiem. Siarki i kukurydzy na szczęście nie stwierdziłem, być może tak mi się trafiło. (7/10)
Perun stworzył pierwsze z serii piw we współpracy z Lasami Pomorza o nazwie Sacrum (ekstr. 15%, alk. 6,2%). I z tego co widzę, to są w obiegu dwie różne partie, bo jedni podkreślają aromat australijskich chmieli, a drudzy podnoszą że jest to raczej typowy Belg, a bukiet jest wynikiem pracy drożdży. Ja się zaliczam do drugiej grupy – czyli jest to niby belgian IPA, ale moim zdaniem zdecydowanie bardziej belgian niż IPA. Piwo jest z jednej strony karmelowo-słodowe, a z drugiej mocno owocowe, przy czym pochodzenia chmielowego była w mojej przynajmniej butelce jedynie efemeryczna nuta tropikalna, najbliższa ananasowi. Rządzą tutaj ‘belgijskie’ estry, na czele z pulpą brzoskwiniową oraz gumą balonową, uzupełniane delikatnym, pieprznym fenolem. Piwo zaczyna miękko, stając się w finiszu nieco szorstkie, choć niespecjalnie gorzkie. Największym mankamentem jest jego niedogazowanie, a i szczerze mówiąc smak nie wyszedł specjalnie porywająco. Jest pijalne, z całkiem ciekawą owocowością, generalnie jednak nieco nudnawe. Nie tak bardzo jak Behemoth, ale jednak trochę mu brakuje żeby mnie porwać. (6/10)
Debiut bieruńskiego, kontraktowego Hajera, czyli Rajza do Kalifornii (ekstr. 12%, alk. 5%) próbuje nas kokietować masą śląszczyzny na kontretykiecie. Ma się wrażenie że cała para poszła w teksty, natomiast zdecydowanie mniej atencji poświęcono piwu. W zasadzie jedynym plusem jest warunkowe spełnienie głównej funkcji APA, czyli rześkości. Najbardziej piwu brakuje aromatu i smaku. Są szczątkowe, z przewijającymi się nutami grejpfruta oraz granulatu, sumarycznie piwo robi wodniste wrażenie, potęgowane dodatkowo przez mocną goryczkę, która tylko uwypukla poprzedzającą ją pustkę. No, jest rześkie, jak już wspomniałem, więc użytkowo daje radę. Ale to jednak trochę za mało. (5,5/10)
Teoretycznie najmniej zjawiskowe piwo z zestawienia wypadło najlepiej. Może jest to jakaś wskazówka na przyszłość?