Sześciopak polskiego craftu 23
https://thebeervault.blogspot.com/2015/06/szesciopak-polskiego-craftu-23.html
Tym razem poza jednym wyjątkiem same piwa lane, zaliczone podczas posiadówy w katowickiej Absurdalnej. Polecam ten lokal przy okazji. Bo nie dość że leją pojemność w sam raz do degustacji, czyli 0,25l w bardzo przyzwoitych cenach, to w dodatku mają świetnego kucharza i tanie a bardzo smaczne dania.
Citra IPA Dark (ekstr. 14,2%, alk. 5,9%) od panów Birbantów jest kolejnym stoutowym podejściem do tematyki black IPA w wydaniu krajowych rzemieślników. Ameryka jest więc reprezentowana cytrusowymi nutkami w aromacie i konkretnie grejpfrutem w smaku, ale ogółem jest to piwo o wyraźniejszej stronie słodowej. Ciemno-słodowe, wręcz palone nuty uzupełnione chlebowością oraz sugestią owoców leśnych nadają tutaj ton. Piwo jest średnio pełne, lekko słodkie, finiszujące gorzko i ściągająco, co jednak jest całkiem dobrze sparowane z posmakiem kawy oraz palonego ziarna. Cóż, wyszedł smaczny american stout. (6,5/10)
Bazyliszek, browar który od początku dodaje do swoich piw rozmaite nietypowe składniki, w przypadku Nowego Świata (ekstr. 11,9%, alk. 4,3%) dociepał kwiatów lawendy. I to one, w połączeniu z również kwiatowymi jak i cytrusowymi nutami amerykańskich chmieli stanowią o istocie tego piwa. Jest przy tym wytrawne i całkiem rześkie, więc obiekcji by nie było wcale - tym bardziej że lubię aromat lawendy - gdyby nie nuty wody po ogórkach. Nawet one jednak o dziwo za bardzo mi nie przeszkadzały. (6/10)
Artezanowa Session IPA (ekstr. 11%, alk. 4,5%) robi robotę na tym odcinku, na którym moim zdaniem niedomagała Idzie Sesja. Czyli jest piwem nie tylko lekkim i aromatycznym, ale zarazem rześkim. Piwo zostało nachmielone odmianami czeskimi oraz nowozelandzkimi i robi wrażenie wpierw soku z ananasa (minus słodycz naturalnie), a kiedy po paru chwilach zmysły zaczynają rejestrować ostre, agrestowe nutki Nelsona, staje się piwnym ekwiwalentem soku z tych właśnie dwóch owoców. Goryczkę zrobiono na poziomie lekkim, za to ma ona towarzysza w postaci lekkiej pikantności w finiszu. Pijalność 100%. (7/10)
O Rzesz Ku... (ekstr. 16,5%, alk. 6,3%), wspólne dzieło Piwoteki oraz Bednar, zbiera pochwały za swój orzechowy aromat. Faktycznie trudno by mi było sobie wyobrazić bardziej dosadne odtworzenie orzecha włoskiego w wersji piwnej. Jest w tym piwie również trochę kawy, wanilii, toffi czy nawet drewna, ale to wszystko dodatki do potężnie orzechowej części głownej. Jak już wspomniałem, jest to orzech włoski, co oznacza że w gorzkim (według mnie zbyt gorzkim) finiszu robi się ściągająco, w sposób garbnikowy, charakterystyczny dla tej odmiany orzecha. Pewnie taki był zamysł, mi jednak ta cierpkość nie odpowiada. Tak samo jak jednowymiarowość tego piwa. Sęk w tym, że wolę inne odmiany orzechów. (5,5/10)
Kraftwerk ostatnimi czasy wypuszcza kolejne premiery z częstotliwością salwy z karabinu maszynowego. Kolejnym nowym piwem jest Zmora (alk. 4,9%), czyli wędzone żytnie pale ale. Piwo z pewnością ma potencjał, przy czym - co ciekawe - w aromacie aromaty kiełbasiano-wędzone i cytrusowe się moim zdaniem nie kleją do siebie, natomiast w smaku następuje względne ich zespojenie. Całkiem rześkie, fajne piwo z mocną, grejpfrutową goryczką. Tak jednak jak już w Reversalu, wraz z ogrzaniem aktywują się lekkie nuty toi-toia, z którymi piwo stacza częściowo nawet udaną walkę, za sprawą swojej pijalności. Jest więc wadliwe, a mimo to niezłe. (6/10)
Coś mnie podkusiło, żeby dac Brodaczowi jeszcze jedną szansę. Primavera (alk. 5%) scementowało jednak moje zdanie o tym kontraktowcu. Najpierw plusy. Trzeba się mocno wniuchać, ale w końcu można wychwycić marginalne nutki chmielowo-owocowe. Drugi plus to że w smaku jest nieco lepsze niż w aromacie, dzięki czemu da się je wypić do końca. Minusem zaś jest cała plejada wad, które się w nim przewijają. Począwszy od acetonu, poprzez aldehyd octowy, przez lekką szmatkę, kończąc na delikatnej siarce. Żadna z nich sama w sobie nie jest specjalnie mocna, ale ich współwystępowanie sprawia, że na dobrą sprawę mało co można wyczuć poza nimi. Szkoda. (3,5/10)
No, nie wypadło to imponująco, choć z drugiej strony poza jednym, w porywach dwoma piwami resztę da się wypić, czerpiąc z tego przyjemność. Dobre i to.