Willenskraft
https://thebeervault.blogspot.com/2015/03/willenskraft.html
Niemieckie piwowarstwo nowofalowe przeżywa obecnie swój rozwój. Może niespecjalnie gwałtowny, ale biorąc pod uwagę specyfikę konserwatywnego rynku niemieckiego, godny uwagi. Powstają nowe browary, rzadziej również inicjatywy kontraktowe, piwowarzy eksperymentują ze starzeniem piwa w drewnianych beczkach, a i coraz większa liczba starych browarów eksperymentuje ze stylami przybyłymi zza większej bądź mniejszej wody. Ponieważ udało mi się jakiś czas temu zakupić sporą ilość niemieckich piw nowej fali, kontynuuję tym wpisem cykl o niemieckim crafcie. Sam jestem ciekaw jak sumarycznie się scena nowofalowa w Niemczech prezentuje.
Pale Ale o nazwie Schabrackentabier (alk. 5,9%) z berlińskiej Bierfabrik jest o tyle nietypowy, że w zasypie wylądowało trochę słodu wędzonego. Była to jednak chyba tylko ilość porównywalna z ilością cytryn w napoju Trzy Cytryny firmy Zbyszko (zapewne trzy cytryny na cały zakład, i to w herbacie dyrektorów a nie w napoju), bo biorąc pod uwagę jego wyrazistość, powinien być co najmniej lekko odczuwalny, ja zaś nie wykryłem jego obecności wcale. Piwo jest słodowo-cukrowe z przebłyskami cytrusów, cokolwiek niemrawymi zresztą. Intryguje subtelny anyż, trochę przeszkadza ciut zbyt wysokie nasycenie. Piwo ma średnią goryczkę i jest bardziej pełne od typowego reprezentanta gatunku. W porządku. (6/10)
XPA od berlińskiego Schoppe Bräu to piwo mocne (7% alk.), a ‘X’ w nazwie oznacza Kreuzberg, dzielnicę w Berlinie w której browar działa. Jeśli ktoś nie wie, to Kreuzberg jest takim berlińskim kebabistanem, co do którego wszyscy się dziwią że na jego terenie jeszcze nie wprowadzono szariatu. Kwestia czasu, wtedy Schoppe Brau się będzie pewnie musiał wyprowadzić. Do tego czasu mogą warzyć dalej niespecjalne piwa, o ile XPA jest miarodajny dla portfolio browaru. Mimo nachmielenia piwa całym wachlarzem amerykańskich lupulin, cytrus jest głęboko w tle, kwiatowe i żywiczne nuty są nieco wyraźniejsze ale też raczej słabe, dominuje zaś duża ilość cukrów słodowych. Zgodnie z tym profilem piwo jest dość pełne, słodkawe, z balansującą słodycz goryczką. Smakowo mamy umiarkowaną chmielowość i dużą ilość nut słodowych, karmelowych. Pod względem konstrukcji może przypominać bardziej słodową wersję imperialnej IPA, tyle że XPA to piwo mniej tęgie. Tak więc – halal czy haram, Światu powinno to być obojętne. (5,5/10)
Inicjatywa Spent Brewers Collective (alk. 4,6%) serwuje nam uwarzone w Danii piwo o nazwie Weizen Wit, w którym co prawda nie ma kolendry, ale obok skórek pomarańczy wśród składników widnieje „chaos”. Jak dla mnie jest to prawdopodobnie dość bezczelna próba wymigania się od odpowiedzialności jeśli piwo wyjdzie nie tak jak miało. Faktycznie robi dziwne wrażenie. Czuć słód, nieco piwniczne drożdże, a więc bliższe weizenowi niż witowi, no i kwasek. Pierwszy łyk rozwiewa wszelkie wątpliwości, to pewnie ten chaos uczynił Weizen Wita piwem wyraźnie kwaskowym. Jest to więc prawdopodobnie piwo wadliwe. Co nie znaczy że koniecznie złe, przyznaję, że wbrew pozorom tę kwaśność odebrałem jako na miejscu. Szczególnie że jest i balansująca, lekka słodycz, która dobrze się komponuje ze śladowo bananowym finiszem. Minus za delikatny karton. Aha, z boku etykiety znajduje się nieco eklektyczny ideowo manifest, w którym autor, czyli „Niewidzialny kolektyw” wylewa łzy nad alienacją, niszczeniem tożsamości, pracą zarobkową, policją, pornografią i niszczeniem korzeni ludzi, kulturowych jak i rodzinnych. Na mój lekko pijany umysł wygląda mi to na duginowski sojusz ekstremów doprowadzony do ostatecznej konwergencji. Raz wydaje się że napisał to komunista, raz że tradycjonalista integralny. Who knows. A piwo fajne, choć być może gdyby nie było wadliwe w tym kierunku, to byłoby jednocześnie nudne. (6,5/10)
Ratsherrn to taki craft z Hamburga który warzył przez dłuższy czas same lagery. No i jeszcze Pale Ale (alk. 5,6%). Myślałem że będzie to typowy amerykaniec, a tymczasem na pięć użytych chmieli tylko jeden (Cascade) jest spoza Niemiec, a z pozostałych najbardziej nowofalowym jest Saphir. Piwo ma grzeczny, ale i atrakcyjny bukiet cytrusowo-trawiasty z morelową komponentą, którą można czasami odnaleźć w piwach IPA typu wyspiarskiego. Na kontretykiecie znajduje się zresztą nawiązanie do angielskiego właśnie, a nie amerykańskiego piwowarstwa. Podoba mi się. Piwo wygrywa elegancją i pijalnością, no i jeszcze umiarkowaną, choć jak na piwo z Niemiec jednak mocną goryczką. (7/10)
Bayerisch Nizza Club Bier (alk. 5,3%) to piwo pszeniczne, ino chmielone na zimno trzykrotnie, Citrą, Centennialem i Chinookiem. I wyszło z tego coś świetnego. Amerykańskie chmiele są odpowiedzialne głównie za nuty liczi i słabsze cytrusowe, które się bezbłędnie komponują z bananem, wanilią i delikatnym goździkiem. Za piwo ‘nicejskie’ jest odpowiedzialny Hans Müller, ponoć znany w Niemczech krytyk piwny. Twórca przy okazji wymienia tymianek wśród wyczuwalnych nut, i pod tym mogę się podpisać. Fajne piwo z fajną otoczką, jak sobie człowiek wyobrazi że pije takie coś na nicejskiej plaży latem to aż się można rozmarzyć. Chociaż Rumunia i tak jest fajniejsza. (7,5/10)
Jeffowi Maiselowi ze znanego i cenionego browaru Maisel, produkującego na co dzień piwa pszeniczne, najwidoczniej spodobała się akcja z nietypowymi piwami sprzedawanymi za wór złota jakiś czas temu. Akcja nosiła nazwę Maisel & Friends i pod taką samą nazwą rok temu światło rynku ujrzał Pale Ale (alk. 5,2%), wpierw jako warka uwarzona na festiwal Braukunst Live, ale miał na tyle dobre przyjęcie, że warzony jest do dziś i sprzedawany w wielu niemieckich getrenkach. Etykieta obiecuje chmielowy kop w twarz, tymczasem piwo na szczęście nie jest generyczne, a miast tego dysponuje pewną porcją idiosynkrazji. Otóż ziarnisto-zbożowe nuty jasnych słodów są tutaj jak na APA asertywne i skojarzyły mi się z miejsca z bawarskimi hellesami. Poza tym jednak piwem rządzi rześka, świeża chmielowość trawestująca półki z żółtymi i białymi owocami w sklepie. Cytrusy, liczi, białe winogrona, kwiat bzu, brzoskwinia – serce bije mi radośnie. Tak jak się spodziewałem, piwo charakteryzuje balans i pijalność. Nie jest przegięte w żadną stronę, słód jest wyczuwalny, chmiele grają pierwsze skrzypce, poziom goryczki jest ciut wyższy niż w pilsie ale nie działa na gardło jak papier ścierny. I ogólnie jest miękko i sesyjnie. APA to świetny gatunek, taki do picia, dammit. (7,5/10)
Całkiem niezły zestaw. Wiadomo że nie wszystko złotem co się krafci, i Niemcy nie są tutaj rzecz jasna wyjątkiem, stąd nie wszystko wypadło przekonująco, ale połowa sześciopaku jak najbardziej. Za iedługo zobaczymy co u innych niemieckich craftowców. Jestem pełen nadziei.