Quo vadis, Pinta?
https://thebeervault.blogspot.com/2014/12/quo-vadis-pinta.html
Źle się dzieje w państwie duńskim. Kolejne warki Pinty szwankują jakościowo, a i tylko starzy Górale pamiętają, kiedy ostatnio Pinta zaskoczyła jakąś naprawdę smaczną nowością. Były kolejne wersje Grodziskiego, był uwarzony we współpracy z Pracownią Happy Crack, ale to trochę mało jak na pioniera sceny. Czy Sanrajza i A Ja Pale Ale odmienią bessę? Poza tymi świeżynkami Pinta wypuściła wcześniej na rynek również dwa odgrzewane kotlety, ale za to w świeżej panierce, powracając do dwóch piw które raczej nie zostały specjalnie ciepło przyjęte przez piwną gawiedź. I tak biere de garde Ce N’est pas IPA stał się Ce N’est pas IPA Ambree dzięki nieco ciemniejszemu zasypowi, a Pierwsza Pomoc, jedno z pierwszych piw Pinty, zyskało nową etykietę, zaś straciło słód zakwaszający ze składu oraz jedną dziesiątą procenta zawartości alkoholu. Obydwa piwa mi w pierwotnych wersjach bardzo smakowały, szczególnie Pierwsza Pomoc, która miała to nieszczęście że została rzucona na rynek w czasie geometrycznego narastania zainteresowania bardziej egzotycznymi stylami piwa.
Aż dziw że Pinta wzięła się za tak oczywisty styl jak american pale ale dopiero teraz, no ale lepiej późno niż wcale. W A Ja Pale Ale rządzi chmiel, Żywiczny, cytrusowy, z początku można wyczuć słodkie mango, spychane jednak wnet w tło przez rosnącą w sile mandarynkę. W ustach jest lekkie, chmielowe, cytrusowe ale i trawiaste. Szkoda jednak że te elementy nie są wyraziste, smak sprawia raczej puste wrażenie. Ponadto piwo kończy się średnio silną, ale mocno zalegającą goryczką. Coś poszło chyba nie do końca tak jak miało i APA od Pinty jest tylko niezła. (6/10)
Sanrajza ma świetną nazwę i wystrzałową etykietę, z jednej strony Kalifornia, z drugiej moje skojarzenia wędrują w kierunku Indii (Sunyata). American amber wheat? Brzmi całkiem ciekawie, szkoda że na odcinku realizacyjnym coś siadło. Cukrowo słodowe nuty przebijają się przez zaskakująco wątłą powłokę chmielową (cytrusową i słodko-tropikalną). Smak jest zzaskakująco 'suchy', a przy tym pusty. Pojawia się nutka ziemista, średnio mocna goryczka i ciut siarki. Mimo względnej wytrawności piwo jest dziwnie zapychające. Pije się je niezbyt szybko, nie doświadczając w trakcie tego orzeźwienia którego się człowiek spodziewa. Rozczarowanie. (5/10)
Aż dziw że Pinta wzięła się za tak oczywisty styl jak american pale ale dopiero teraz, no ale lepiej późno niż wcale. W A Ja Pale Ale rządzi chmiel, Żywiczny, cytrusowy, z początku można wyczuć słodkie mango, spychane jednak wnet w tło przez rosnącą w sile mandarynkę. W ustach jest lekkie, chmielowe, cytrusowe ale i trawiaste. Szkoda jednak że te elementy nie są wyraziste, smak sprawia raczej puste wrażenie. Ponadto piwo kończy się średnio silną, ale mocno zalegającą goryczką. Coś poszło chyba nie do końca tak jak miało i APA od Pinty jest tylko niezła. (6/10)
Sanrajza ma świetną nazwę i wystrzałową etykietę, z jednej strony Kalifornia, z drugiej moje skojarzenia wędrują w kierunku Indii (Sunyata). American amber wheat? Brzmi całkiem ciekawie, szkoda że na odcinku realizacyjnym coś siadło. Cukrowo słodowe nuty przebijają się przez zaskakująco wątłą powłokę chmielową (cytrusową i słodko-tropikalną). Smak jest zzaskakująco 'suchy', a przy tym pusty. Pojawia się nutka ziemista, średnio mocna goryczka i ciut siarki. Mimo względnej wytrawności piwo jest dziwnie zapychające. Pije się je niezbyt szybko, nie doświadczając w trakcie tego orzeźwienia którego się człowiek spodziewa. Rozczarowanie. (5/10)
Jak się prezentuje Pierwsza Pomoc (alk. 4,1%) AD 2014? Atakuje zmysły świeżym, rześkim, słodowym bukietem utrzymanym w klimatach chlebowo-zbożowych. Ziołowe wtręty chmielu są raczej słabe, za to ziołowa goryczka po paru łykach rozwija swoją moc, sprawiając wręcz że pojawia się u mnie odczucie lekkiego przechmielenia. Nie jest to rzecz jasna ciężkie piwo, ale jak na taki ekstrakt (10,5%) ma zadziwiająco sporo ciała, bardziej jak dwunastka. Grzebiąc w pamięci muszę stwierdzić, że pierwsza Pierwsza Pomoc pomoc miała nieco bardziej chmielowy bukiet, a zarazem trochę bardziej ułożoną goryczkę, co wybitnie sprzyjało pijalności. Niestety, akurat ten parametr, najważniejszy w przypadku jasnych lagerów, nie wypadł w aktualnej wersji imponująco. (6/10)
Ce N’est Pas IPA Ambree (alk. 6,2%) jest piwem dużo bardziej złożonym i ciekawym. Początkowy powiew ‘belgijskich’ nutek owocowych pokroju banana czy brzoskwini zostaje szybko zepchnięty w tło przez połączenie skórki pomarańczy i rześkiej, ziołowej nutki mirtu chyba. Do tego lekko opiekana, karmelowa słodowość w połączeniu z tym wszystkim daje coś na kształt czerwonych owoców. Piwo tak jak wersja jasna jest słodkie, treściwe i raczej ciężkie, wskutek czego jedna szklanka jak najbardziej wystarczy. Pewnie odebrałbym je jako mdłe, ale wspomniane pomarańczowe i ziołowe nuty je całkiem przyjemnie ożywiają. Nie jest to jednak mój klimat, co więcej, w porównaniu z wersją jasną, wersja ambree ma moim zdaniem niższą pijalność. (6/10)
Stara gwardia polskiego craftu ostatnimi wyrobami nie trafia w mój gust. Nowe zastępy też z tym miewają problemy, czyli... a nie, może w tym momencie skończę żeby nie być oskarżanym o typowe polskie narzekactwo. Pozostanę więc tylko w nadziei, że to co mi się teraz chłodzi w lodóweczce spełni moje oczekiwania. No i oczywiście ciekaw jestem nowych, ciężkich piw Pinty które mają się za niedługo ukazać. Mam przeczucie, że w przeciwieństwie do A Ja Pale Ale i Sanrajza będą wzorowo dopracowane.
Jak niedawno narzekałem na małą kreatywność polskich rzemieślników, to jak kontrę podałeś Black Sahti z Pinty. Czyli jeszcze mogą. Z wiekiem może się coraz rzadziej (wiem po sobie). Mam nadzieję, że jednak niedługo nas czymś zaskoczą. A co do tych piw masz, niestety, rację. Żadne niczego nie urywa, chociaż Pierwsza Pomoc czasem się sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńja na Pinte nie narzekam, nie są tak nudni jak AleBrowar czy Doctor Brew... Kto poza Pinta ma tyle różnorodnych styli ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam JM
Są pionierami, i to w nich cenię najbardziej. Ja jedynie krytykuję formę ostatnimi czasy. Zobaczymy co z tym Quattro.
UsuńCiekawe jak najnowszy wyrób- imperialne IPA Quatro? Nazwa z początku przywodziła na myśl quadrupel i szkoda, że Pinta nie postawiła na ten niezwykle rzadko warzony u nas styl piwa, a zamiast tego wyprodukowali setne z rzędu na naszym rynku przechmielone toną amerykańskiego chmielu ale, tyle że dużo mocniejsze. Pytanie jednak czy to piwo jest dobre, bo potencjał w nim jest.
OdpowiedzUsuńW przypadku quada byłoby większe prawdopodobieństwo wtopy, biorąc pod uwagę jak polskie browary zazwyczaj sobie nie radzą z piwami na belgijskich drożdżach. Fakt, że sypanie chmielu na potęgę to kroczenie po linii najmniejszego oporu, ale przy takim ballingu to jest jednak jakaś nowość.
UsuńMarzę sobie o polskim browarze, co ma wąską, ale stałą i powtarzalną jakościowo ofertę. Kilka przedstawicieli popularnych gatunków, np. pils, aipa, porter, itp. Browar nie nastawiony na eksperymenty, ale dzięki dostępności i stałości oferty, powoli i solidnie budujący stabilny fanbase. Taka polska Schlenkerla, tyle że bez (jeszcze) tradycji.
OdpowiedzUsuńNo nie? Taki browar że obojętnie po którą warkę danego piwa sięgniesz, masz pewność co do zawartości. I faktycznie pod tym względem póki co chyba tylko sprawdzają się importy. Kwestia czasu, taką mam nadzieję.
UsuńBo najtrudniejsze są rzeczy najprostsze...
UsuńPóki co trwamy w stadium "nastolatka" polskiej rewolucji piwnej. Gracze czują, że muszą wiele udowodnić, prężą piersi, ubierają się w kolorowe piórka, prześcigają się kto uwarzy to naj naj naj piwo, wymyślają coraz to nowe dodatki i wsypują do tanków jakieś skórki, wiórki, zioła z lasu i inne wynalazki. Na koniec ustalają kosmiczne ceny, bo przecież każdej premierze rzemieślnika towarzyszą oczekiwania na miarę 2. przyjścia Mesjasza (tak, to ja pisałem o niekontrolowanej sraczce przed premierą dubla Dziełaka). Odreagowuję aipą z kormorana, niemieckimi pilsami, chciałbym też widzieć więcej monachijskich hellesów w Polszcze. Ech, marzenia...