Blondynka z Jabłonowa targana za kłosy
https://thebeervault.blogspot.com/2013/07/blondynka-z-jabonowa-targana-za-kosy.html
Że co? Że konfrontacja nowego piwa z jabłonowskiej Manufaktury Piwnej ze stylistycznym odpowiednikiem z Nøgne Ø to sadyzm, poniżej pasa i w ogóle to bym się wstydził? A może na odwrót – może to wiara w jakość nowego piwa z Jabłonowa mnie pchnęła do takiego zestawienia. Bo dotychczasowe produkty z tej linii, za pomocą której producent mózgotrzepów próbuje wejść na koneserskie salony, trzymają poziom przyzwoity, dobry, a w przypadku Altbiera wręcz bardzo dobry.
Po raz drugi zdecydowano się na styl belgijski, po mocno nierównym Klasztornym Piwie na wzór Piwa Trapistów (pisząc tę nazwę o mało co nie zasnąłem). Blond czy też belgian blond ale to styl który powstał niejako w odpowiedzi na pilsa po Drugiej Wojnie Światowej – ma być równie orzeźwiający i w miarę lekki. Podobnie do pilsnerów jest warzony z jasnych słodów, tyle że użyte drożdże są belgijskie, częstokroć te same co używane do piw klasztornych – skutkiem czego bukiet blondów jest owocowy, często lekko pikantny, a generalnie bardziej bogaty niż w przypadku pilsów. Poziom nachmielenia może być niski, może być też bardzo wysoki, jak w rewelacyjnym Taras Boulba (szkoda tylko że tak szpetnie nazwanym), chyba najlepszym piwie w tym stylu jakie piłem.
Wpierw trzeba ustawić scenografię dla występu Blondynki. Maneblusser z browaru Het Anker to belgijski blond na solidnym poziomie, przynajmniej tak można wywnioskować z ocen jakie dostaje na RateBeer. „Gasiciel księżyca” został tak nazwany po pewnym wydarzeniu które miało miejsce w 1687 roku w holenderskiej miejscowości Mechelen (obecnie w Belgii). Była zamglona noc, kiedy jakiś pijak zaczął krzyczeć, że wieża katedry świętego Rumbolda płonie. Kiedy mieszkańcy dotarli na miejsce żeby zgasić pożar, okazało się że za wieżą znajdował się akurat księżyc, którego światło w połączeniu z mgłą powodowało charakterystyczną oświatę wokół wieży. I odtąd mieszkańcy Mechelen są nazywani gasicielami księżyca. Fajnie.
Maneblusser (6% alk.) pachnie bardzo rześko i nieco perfumowo. Na pierwszym planie są białe winogrona, za sprawą czego piwo trochę przypomina niektóre witbiery. Poza tym jasne słody, morele, delikatna przyprawowość i nikły chmiel. W smaku słodkawo-kwaskowe i dość pełne. Tutaj zdecydowanie najsilniejszym elementem aromatycznym – przybierającym na intensywności wraz z ogrzaniem – jest przyprawowość, z czym współgra alkohol, jeżący niektóre kubki na języku, choć poza tym nie będący odczuwalnym w formie ordynarnego etanolu. Nie jest tak rześkie jak się spodziewałem, choć i nie jest piwem przesadnie ciężkim. Very nice. (Ocena: 7/10)
Wbrew pozorom nie miałem specjalnych oczekiwań wobec Nøgne Ø Blond. A to dlatego, że Brun z tego browaru był zupełnie zwyczajnym piwem, co jak na renomę Nøgne Ø oznaczało rozczarowanie. Tymczasem Blond jest piwem bardzo lekkim (4,5% alk.) i bardzo aromatycznym. Drożdżowa pikantność uwalnia nutki około-kolendrowe, które uzupełniają mocno owocową woń. Czuć morele oraz brzoskwinie, przede wszystkim zaś silną mandarynkę z puszki, wraz z akcentami miodowymi. Nie podejmuję się oceniać skąd te nuty – w normalnym wypadku byłyby efektem pracy drożdży, ale że w tym piwie pływa sobie chmiel Cascade, to i ta ścieżka pochodzenia jest możliwa. Również w smaku specyficzne połączenie kolendrowego charakteru przyprawowości, cytrusowych elementów w smaku oraz lekkiego, wręcz ulotnego ciała słodowego (które mimo to daje piwu lekką słodycz) narzuca skojarzenia z witbierami. Od belgijskich piw pszenicznych Blond odróżnia między innymi mocna, być może wręcz ciut zbyt mocna grejpfrutowa goryczka oraz ogólna podkreślona wytrawność. Ponadto jest trunkiem rozwojowym – pod koniec szklanicy pojawiają się nutki rumianku. Nienawidzę rumianku, tutaj mi jednak jego akcenty pasowały do reszty. Mocno chmielone piwo nie prezentuje sobą wprawdzie poziomu Taras Boulba, ale nie jest od niego znowuż tak daleko, a w dodatku jest zgodne z pierwotnymi założeniami belgijskich blondów i stanowiłoby znakomitą alternatywę dla czeskich i niemieckich pilsów. Gdyby nie ta cena, gdyby nie ta cena... (Ocena: 7,5/10)
Jak na tym tle prezentuje się Jabłonowo Blond (alk. 6,1%)? Wyraźnie gorzej, choć nie jest to tak złe piwo jak gdzieniegdzie można wyczytać. Z początku uwalnia spore pokłady masła w aromacie, co na szczęście z czasem ulega częściowemu zatarciu. Piwo pachnie słodem i estrami owocowymi, za sprawą czego moje skojarzenia oscylują wokół trzech ciast. Takim z rabarbarem, takim ze świeżymi śliwkami oraz jeszcze bardziej - jako że wydają się być obecne słabo uchwytne nutki cynamonu - z szarlotką. Piwo jest pełne, stąd niezbyt orzeźwiające, lekko słodkie, z umiarkowaną ale odczuwalną goryczką. Masłowość zaokrągla smak, wywołując wrażenie... tłustości. A ja już jadłem tego dnia barana i tłuszczu mam w sam raz, psze pana. Mało skomplikowane piwo, wyzbyte pikantności rasowych belgijskich blondów i dalekie od jakiejkolwiek złożoności. Jak sądzę, tym samym pozostaje strawne dla szeregowego żłopacza piw z browaru Jabłonowo. W porządku, choć wątpię czy będzie mi się chciało je powtórzyć. (Ocena: 5,5/10)
"Mocno chmielone piwo nie prezentuje sobą wprawdzie poziomu Taras Boulba, ale nie jest od niego znowuż tak daleko,..."
OdpowiedzUsuńTo dlaczego Taras Boulba otrzymał niższą ocenę?!
8,5 to niższa ocena niż 7,5?
Usuńfaktycznie, pomyliłem z Maneblusser... Sorry!
UsuńKiedy ostatnio piłeś Alt-a z Jabłonowa? Pytam, bo ostatnio trafił mi się jakiś do bólu wytrawny sikacz (nie przterminowany!) niepodobny do pierwszych warek (faktyczne dobrych). Po dwóch próbach postanowiłem nie tykać żadnego produktu tego "browaru"
OdpowiedzUsuńOj już dawno go nie piłem. Także dzięki za ostrzeżenie, na grilla trzeba będzie kupić coś innego.
UsuńJak mogłeś dać 5,5 dla Blonda ?!?!?! Przecież to zgroza i nawet nie stało koło blonda.
OdpowiedzUsuńNie musiało. Oceniam piwa według tego jak mi smakują a nie zgodności ze stylem. A pić się jak najbardziej dało.
Usuń