Piwo na fest? Niemieckie piwa stołowe z Lidla
Na początku kwietnia miała miejsce promocja niemieckich piw w polskich Lidlach. Za dwa złote można było kupić półlitrowe puszki Veltins ,...
https://thebeervault.blogspot.com/2012/07/piwo-na-fest-niemieckie-piwa-stoowe-z.html
Na początku kwietnia miała miejsce promocja niemieckich piw
w polskich Lidlach. Za dwa złote można było kupić półlitrowe puszki Veltins, König-Pilsener
oraz Bitburger, a za cztery złote jasnego pszenicznego Paulanera. Promocja
zbiegła się w czasie z trasą koncertową mojego zespołu, tak więc codzienne
postoje przy jakimś lokalnym Lidlu po zakupy ‘Pawełków’ stały się nową świecką
tradycją. Co prawda slogan reklamowy ‘piwo na fest’ był wyjątkowo mało
trafiony, jako że na Oktoberfeście pija się marzeny, a nie mętne pszenice (choć
jako gatunek bawarski, hefeweizen przynajmniej coś wspólnego z Oktoberfestem
ma), a tym bardziej nie wytrawne, północnoniemieckie pilsy, no ale polski konsument
raczej tego faktu świadom nie jest. Chyba że taki slogan obowiązywał tylko na
śląsku, gdzie co niektórzy widzieli z miejsca jego dwuznaczność? Wszystkie trzy
pilsy będące wówczas w sprzedaży w Lidlu to niemieckie koncerniaki, skrojone na
potrzeby konsumenta masowego, którego gust w Niemczech raczej nie jest
specjalnie bardziej wyrafinowany niż w Polsce, nie należy się więc spodziewać
niczego wysublimowanego. Niemniej jednak biorąc pod uwagę cykliczność takich
promocji w Lidlu, a również to, że sezon grillowy jest w toku, można rozważyć
czy któryś z trzech tanich lidlowskich pilsów się nadaje jako akompaniament do
kiełbasy i karkówki. W skrócie – jeden się nadaje, dwa nie.
Pierwszy w kuflu wylądował König-Pilsener (alk. 4,9%) z
nadreńskiego Duisburga, którego nieopatrznie kupiłem całą zgrzewkę na zapas.
Było to już bez mała 3 miesiące temu, a trzy piwa z 24 nadal zalegają mi półki,
co tylko świadczy o jakości tego pilsa. Złocisty kolor, puszysta,
mieszanoziarnista piana. W zapachu silna, choć nudnawa nuta
chmielowo-trawiasta, nieco koncernowej, nużącej, słodko-kwaskowej słodowości
oraz echa jabłek.
Smaku jest w zasadzie mało. Piwo jest wodniste, lekko
zbożowe, oczywiście wytrawne. Z dość konkretną goryczką, która jednak niewiele
potrafi piwo podciągnąć. Jego bolączką jest to, że smakuje jak mocno goryczkowy
eurolager. Czyli piwo pusto-goryczkowe. Wprawdzie brak ciała to immanentna
cecha niemieckich pilsów, ale gdy się postarać, to wyjdzie coś na kształt
genialnego Waldhausa. Jak się piwowar nie postara, wyjdzie mu König-Pilsener
(Ocena: 4/10).
Bitburger (ekstr. 11,3°, alk. 4,8%) to ponoć najczęściej
serwowane piwo z kija w Niemczech. Czy taki trunek może być dobry? Okazuje się
że tak, co mnie wprawiło w niemałe zdumienie. Słomkowe piwo o wystającej ponad
brzeg kufla, mieszanoziarnistej pianie ma aromat bardziej wyważony niż Kö-Pi.
Warstwa niemieckiego, trawiastego chmielu komplementuje się lepiej z warstwą
słodu, tworząc bardziej zgraną kompozycję. Ogółem słodkawa, rześka woń mogłaby
być nieco bardziej intensywna, choć prezentuje sobą solidny poziom.
Smakowo piwo jest wodnisto-wytrawne przy umiarkowanym
nasyceniu. Chmiel bardziej nadaje tutaj ton aromatowi niż goryczce, która to
przy umiarkowanej intensywności jednak jest dość umiejętnie dopasowana do
chmielowego, wytrawnego smaku. Lekkie nutki metaliczne które pojawiają się na
początku, po paru łykach są już tylko odległym wspomnieniem, a to co zostaje,
jest niespecjalnie wyrazistym pilznerem dla mas, który jednak jest całkiem
przyjemny, dużo lepszy od szeregowych eurolagerów, punktujący swoim wyważeniem.
Zdziwiłem się, że piwo mi zasmakowało, ale naprawdę – nawet gdybym chciał, to
nie mógłbym go nie lubić. Fajny koncerniak (Ocena: 6,5/10).
Jako ostatni został mi Veltins (ekstr. 11,3°, 4,8%). Wstyd
to powiedzieć, ale nawet radler Veltinsa jest nieco lepszy od wersji
podstawowej tego piwa, a to już o czymś świadczy. Podobnie ma się zresztą rzecz
w przypadku rodzimej Warki, której radler jest pijalny, ze względu na małą
zawartość Warki w Warce. Wracając do Veltinsa, to mimo całkiem ładnej,
koronkowej piany, słomkowe piwo nijak nie potrafi do siebie przekonać.
Koncernowo pale lagerowa, czyli pusta słodowość, o charakterze
słodkawo-kwaskowym, nuta metaliczna, może nieco kartonu oraz lekka trawiastość
chmielopochodna.
Smak jest pusty i wodnisty, stąd trudno powiedzieć czy
bardziej chmielowy czy słodowy, bo obydwóch elementów czuć podczas picia tyle
co kot napłakał. To nie jest pils, to jest wodnisty, nijaki, fatalny eurolager
z lekką goryczką. Niemieckie Tyskie, nic dziwnego że go często wyrzucają w
Lidlu na sprzedaż dla mało wybrednych Słowian (Ocena: 3/10).
PS: zdjęcia Veltinsa mi się gdzieś zapodziały, może mi się je uda jeszcze odszukać.
PS: zdjęcia Veltinsa mi się gdzieś zapodziały, może mi się je uda jeszcze odszukać.