Piwa z norweskiego Lervig Aktiebryggeri
https://thebeervault.blogspot.com/2012/07/piwa-z-norweskiego-lervig-aktiebryggeri.html
Norweski Lervig jest jednym z najbardziej cenionych browarów
rzemieślniczych w tym kraju. Ufundowany w 2003 roku w mieście Stavanger przez
bogacza Kristiffera Stensruda, stał się po jakimś czasie przedmiotem dumy jego
mieszkańców. Dopiero po jakimś czasie, jako że do 2010 roku browar koncentrował
się na tym co popularne, czyli wodnistych, nudnych eurolagerach. W 2010 roku
nadeszła, a raczej nadleciała zmiana, w postaci Mike’a Murphy’ego. Przygodę z
piwem zaczął w wieku 19 lat jako piwowar domowy, co pozwoliło mu ominąć
prohibicję alkoholową dla osób młodszych niż 21 wiosen, obowiązującą w jego
ojczystych US and A. W wieku 27 lat przeniósł się do Włoszech, gdzie otworzył
mikrusowy browar rzemieślniczy, którego instalację sprzedał później znanej i
uznanej duńskiej GourmetBryggeriet. Jako piwowar był jednym z głównych aktorów
rozwoju duńskiego piwowarstwa rzemieślniczego – warzył piwa dla Ølfabrikken czy
Nørrebro Brygghus oraz tworzył trunki we współpracy z takimi piwowarami jak Mikkel
Borg Bjergsø (słynny Mikkeller) czy Andreas Kissmeyer. W międzyczasie zaliczył
dwumiesięczną przygodę jako główny piwowar we włoskim mikrobrowarze Birra del
Borgo, a w końcu, w 2010 roku wylądował w norweskim Stavanger. Wzbogacił browar
Lervig o dodatkową instalację o wybiciu 8hl, w której mógł warzyć mniejsze,
eksperymentalne warki, i rozpoczął warzenie od Lervig Lucky Jack, lekkiego
american pale ale, który okazał się pod względem komercyjnym strzałem w
dziesiątkę – zeszłego lata browar nie nadążał z jego produkcją. W następnym
roku stworzył serię Brewer’s Reserve, w ramach której z Lerviga wyjeżdżają w
świat cięższe, degustacyjne piwa. Jednym z tych piw, najwyżej ocenianym wywarem
z Lervig na RateBeer, jest imperial stout Lervig Konrad’s Stout. Można więc
powiedzieć, że Lucky Jack i Konrad’s Stout to najbardziej reprezentatywne piwa
z browaru Lervig, dobrze się więc składa, że właśnie te dwa piwa znalazły drogę
do mnie.
Pora roku sprzyja piwom takim jak Lervig Lucky Jack.
Aromatycznym, wytrawnym, gorzkim, orzeźwiającym. American pale ale o woltażu
4,7% ma rybaka na etykiecie, który złowił piwo chmielone amerykańskimi odmianami
Amarillo, Citra i Chinook. Hasło na froncie głosi „you might get lucky, Jack”. Jednak
renomowany piwowar i amerykańskie chmiele nie wystarczają do uwarzenia piwa
które zachwyci.
Bursztynowe piwo o pianie ulegającej szybkiej redukcji ma
silny, słodki zapach amerykańskich chmieli. Poza cytrusami, brzoskwinią i
kwiatami mocne są również nuty trawiaste i ziemiste, przy delikatnych
żywicznych. Zapach nie jest więc jedynie tropikalny. Pod spodem czuć nieco
zawstydzoną opiekaną słodowość – no ale to jest gatunek wytrawny, słodu czuć
więc mało. So far, so good.
Smak jest ostrawy i wytrawny, szybki i dość orzeźwiający.
Trawiasto-ziemista goryczka jest nieco ściągająca i przy braku konkretniejszej
słodowości, która by ją balansowała – odczuwalna bardzo intensywnie. Taki
amerykański, górnofermentacyjny odpowiednik pilsa typu niemieckiego – proste i
wytrawne piwo. Jego mankament polega na tym, że mając mało ciała, jest
jednocześnie zbyt nisko nasycone. Jakby je pod tym względem podrasować, piwo byłoby
więcej niż ‘tylko’ dobre (Ocena: 6,5/10).
Lervig Konrad’s Stout to najwyżej oceniane piwo z tego
norweskiego browaru. Russian imperial stout o woltażu 10,4%, jest chmielony
amerykańskim Chinookiem i wzbogacony płatkami owsianymi. Bardzo dobre piwo,
jednak jak na swój styl i moje oczekiwania mimo wszystko trochę rozczarowujące.
Przy nalewaniu gęsta, oleista, niemalże czarna ciecz tworzy
jedną z najciemniejszych pian jakie widziałem. W zapachu jest obecna
cytrusowo-sosnowa nuta Chinooka, jednakże główną rolę w aromacie odgrywają
ciemne i palone słody. Wskutek tego piwo pachnie lekko winnie, sporo w nim
czekolady, skóry, pumpernikla, lukrecji i kawy. Wszystko razem tworzy
harmonijną całość, na tle której Chinook jest dodatkowym, delikatnym smaczkiem.
Konsystencja jest gęsta i oleista, pełnia wysoka. Piwo jest
rozgrzewające, z dobrze ukrytym aromatem alkoholu. W przeciwieństwie do zapachu
sam smak jest wyzbyty słodyczy, bardzo gorzki, o wytrawno-palonym posmaku,
pozostawiającym za sobą aromat pumpernikla i kawy. Po Hel & Verdoemenis
jestem w materii imperial stoutów rozpuszczony, w związku z czym w RIS-ie z
Lerviga brakuje mi nieco większej głębi, ale to są narzekania malkontenta
(Ocena: 7/10).