Loading...

Kraftbierwerkstatt vs. Hoppebräu

Było niedawno o crafcie z Hamburga, no to tym razem będzie o dwóch nowiutkich browarach z południa Niemiec. Tak dla przeciwwagi. Niestety nie tylko geograficznej.

Kraftbierwerkstatt, kontraktowiec z badeńskiego Böblingen, podkreśla jakie to ma niezwykłe piwa i jakie to one nie są nonkonformistyczne. I tak Triple A Awesome Amber Ale (ekstr. 13%, alk. 5,3%) jest buńczucznie nazwany, buńczucznie reklamowany (7 rodzajów chmielu! Chmielone na zimno Monroe, nową gwiazdą wśród chmieli! Jest wyśmienite i dlatego je tak nazwaliśmy!), więc wcale nie dziwi że jednak nie jest takie osom. Pycha kroczy przed upadkiem, meine Damen und Herren. W każdym razie piwo pachnie dość osobliwie rzeczoną nowa niemiecką odmianą chmielu. Jest tutaj trochę dojrzałej pomarańczy, ale przede wszystkim czerwonych owoców, i to nie pochodzenia drożdżowego (estry), ale właśnie chmielowego. Słodki zapach jest ponadto trochę ciasteczkowy, jest też dojrzały banan. Również w smaku nie ma spodziewanego karmelu. W smaku bowiem mało co jest. Rzeczony banan wysuwa się naprzód, zmiksowany z melonem i ćwiartką ananasa, na lekko-średnim ciele wyzbytym godnego wzmianki smaku. Goryczka lekka, finisz owocowy. Poprzedzająca go część główna wyjątkowo mało aromatyczna. Ale nie jest to bynajmniej złe piwo. Gdyby finisz nie urywał się tak nagle, podkreślając tym samym wodnistość piwa, to byłoby jeszcze lepiej. Bo pachnie ciekawie. (6/10)

662 Urban Wheat Ale (ekstr. 12,8%, alk. 5,1%) nie jest wcale żadnym amerykańskim łit ejlem, tylko hefeweizenem. Ale twórcy przestrzegają na kontrze żeby ich piwa nigdy nie nazywać hefeweizenem, bo bla bla, własny charakter, bla bla, specjalne drożdże, bla. Taa. Piwo jest wytrawno kwaskowe, mocno drożdżowe i mocno goździkowe. Takie ciasto drożdżowe z goździkiem, bez ciała. Mało atrakcyjne, a muszę nadmienić że piłem je w stanie silnego pragnienia. (4,5/10)

Toxic Harvest Ale (ekstr. 12%, alk. 5%), debiutanckie piwo browaru, zostało potraktowane drożdżami zarówno górno- jak i dolnofermentacyjnymi. Nie ma to jednak kompletnie żadnego znaczenia w sytuacji, kiedy jest to najbardziej wodniste piwo z jakim miałem do czynienia od dawien dawna. Chyba nawet żaden południowy eurolager minionego lata nie był aż tak nijaki. Na trzecim względnie czwartym planie jest nutka melona i akcent ciut karmelowego słodu. Na pierwszym oraz drugim planie króluje woda. Nie żeby było złe, a i nie ma w nim niczego co by się negatywnie rzucało na zmysły. Tyle że właśnie nic się w nim na zmysły nie rzuca. (3,5/10)

Bawarskie Hoppebräu stworzyło wespół z tyrolskim Bierolem Sommer Ale (alk. 5%), piwo chmielone stosunkowo młodym rodzajem lupuliny o nazwie Lemondrop. No i faktycznie piwo pachnie cytryną, mniej mandarynką, ale również miodem. Nie jest to jednak klasyczne utlenienie, co sprawia że nie jest źle. Choć na kolana nie powala, jest to bowiem mało absorbujące zmysły, raczej wodniste piwo. Lekko słodkawe, umiarkowanie gorzkie i dobrze gaszące pragnienie. I chyba tak miało właśnie wyjść. (6/10)

Wuider Hund (alk. 4,5%) początkowo pachnie pokrewnie miodem, po chwili jednak daje o sobie znać ścierka, a siarka dopełnia całości. Utlenione, wadliwe piwo. I wodniste. W zasadzie to by było na tyle, bo poza tym są tu tylko śladowo słodowe (konkretnie karmelowe) smaczki, nic więcej. Strata czasu i pieniędzy. (3/10)

Wuide Hehna (alk. 4,1%) zapowiada się lepiej. Wprawdzie ponownie występuje w tym piwie mało zachęcająca nuta siarki, ale za to nachmielenie jest bardziej konkretne – cytrusowe, kwiatowe ale i trawiaste, w proporcjach które sugerują obecność nowych niemieckich odmian chmielu. W smaku lekkie, wręcz wodniste, a za to wyraziście gorzkie. Ku finiszowi siarka zwiększa swoje natężenie, co któryś łyk pałęta się w tle nutka metalu i całość nie wypada jednak przekonująco. Lepiej pachnie niż smakuje. (4,5/10)

Vogelwuid (alk. 6,5%) to ajpa z przewodnią rolą ananasa, suszonej moreli oraz rumianku. Te role przewodnie są jednak na planie drugim, wraz z lekko opiekaną bazą słodową. Ponownie mamy bowiem do czynienia z piwem wodnistym, mało wyrazistym, ze słabą goryczką. Nudnym i wyzbytym sensu. Jako że tutaj jednak jest trochę więcej ciała niż w pozostałych piwach tego kontraktowca, a smak jest na podobnie mało intensywnym poziomie, to właśnie to piwo jest najbardziej wyzbyte sensu z nich wszystkich. No, oprócz zupełnie nieudanego Wuider Hunda rzecz jasna. (4/10)

Tych niemieckich marek póki co lepiej unikać.

recenzje 4399837151391680731

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)