Loading...

Czeskie Mastery

Koncernowe piwo nie musi od razu być banałem. Jakiś czas temu decydenci SAB Millera doszli do wniosku, żeby w Plzneńskym Prazdroju obok Pilsnera-Urquella warzyć również piwa które przynajmniej wizerunkowo byłyby bardziej wyszukane. Tak powstała marka Master, pod którą w butelkach o pojemności 330ml opuszczają Pilzno trzy różne piwa – strong lager, vienna lager oraz porter bałtycki. Wspólna szata graficzna wraz z charakterystyczną czcionką, oktagramem oraz grą słów ‘ta jemna chut’, czyli ‘ten delikatny smak’ bądź ‘tajemny smak’ wskazują na bliżej nieokreślone inspiracje ezoteryczno-masońskie, zresztą odwoływanie się na kontretykiecie do jakichś tajemniczych mistrzów piwowarstwa z Pilzna ma pewnie stworzyć skojarzenia niemalże ze średniowiecznymi alchemikami bądź też masonami, którzy skrzętnie ukrywali wiedzę techniczną na temat budowanych przez siebie katedr. Chciałoby się powiedzieć – bez przesady panowie, piwo to piwo, a Mastery to nie leżakowane w beczkach po porto, chmielone na zimno japońsko-australijską mieszanką chmieli imperial stouty z dodatkiem drożdży brettanomyces, tylko proste w gruncie rzeczy wywary mniej ekscytującej fermentacji dolnej. No ale imydż to imydż. Co jednak najważniejsze, dwa z trzech Masterów to naprawdę bardzo dobre piwa.

Smakowita, bursztynowa barwa Mastera Polotmavego (13° ekstr., 5,3% alk.) jest równoważona dość skąpą pianą. Przez nos czuć opiekany słód oraz chmiel żatecki, czyli świeżo skoszoną trawę i nieco ziół. Czeskie vienna lagery (polotmave) są często szczodrze chmielone – nie wiem czy odpowiada to pierwowzorowi stylu, ale mi się podoba. Tutaj na dokładkę jest jeszcze obecna śladowa orzechowość.

Całościowo piwo robi wrażenie fajnego, opiekanego czeskiego pilsa. Prostego, pełnego, dość gorzkiego, z wyraźnie odczuwalnymi słodem oraz chmielem. Cała ta ‘mistyczna’ otoczka marki jest zdecydowanym przerostem formy nad prostą w konstrukcji treścią, ale Master Polotmavy to bardzo smaczne piwo (Ocena: 6,5/10).

Master Zlaty to piwo mocniejsze (ekstr. 15°, alk. 6,7%) i niestety dużo gorsze od masterowej vienny. Przynajmniej dla mnie – ale ja mocnych jasnych lagerów zazwyczaj nie lubię. Ciemnozłote piwo tworzące nad sobą ładną czapę piany ma jednak nienajgorszy aromat, zważywszy na to, że to strong lager. Czuć słód, nie czuć alkoholu, czuć świeżo skoszoną trawę czyli chmiel żatecki, czuć również jednak landrynkowość, której w piwach nie znoszę.

Niektórzy śmieją się z określenia ‘imperial pils’, pasuje ono jednak dobrze do Mastera Zlatego. Poza tym że jest pełne, landrynkowe czy wręcz lekko owocowe (choć nie słodkie), jest też szczodrze chmielone, z dość mocną goryczką. Aromat to nie moja para kaloszy, a i lekka cierpkość na finiszu mi przeszkadza, rozpatrywane jednak jako strong lager nie jest to moim zdaniem tragiczne piwo (Ocena: 4/10).

Trzeci Master, czyli Master Tmavy to najlepsze piwo z tej serii. Dla mnie okazał się zaskakujący między innymi dlatego, że zazwyczaj portery bałtyckie mi nie podchodzą, a tutaj było inaczej. Ekstrakt 18°, odfermentowany do poziomu 7% alkoholu, piwo ciemnobrązowe o sporej, średnio trwałej pianie. W zapachu karmel, dużo czekolady, winność, drewno (!), odrobinka porto, dość wyraźny żatecki chmiel oraz paloność. Jestem pod wrażeniem.

Smak jest wyraźnie słodki, o dość wysokiej pełni i dużej głębi smakowej. Profil aromatyczny podczas picia jest czekoladowo-karmelowo-winny. Rozgrzewający, tylko lekko gorzki finisz, bez jakiejkolwiek odczuwalnej obecności alkoholu w aromacie. Lekkie nutki palone oraz mineralne po przełknięciu. Master Tmavy to wybitnie deserowe, łagodne a jednak rasowe piwo. Umiejętnie wyważone, w sam raz do picia z koniakówki. Swoim wyważeniem przypomina mi nieco szwedzkiego Carnegie Stark Porter, któremu wprawdzie nie do końca dorównuje (jest nieco słodsze i z niższą pełnią), ale nie brakuje mu zbyt wiele. Do tego piwa warto wrócić jak będzie nieco chłodniej (Ocena: 7/10).
recenzje 7728748092615050719

Prześlij komentarz

  1. Piłem kiedyś Zlate oraz Tmave i jasne zdecydowanie bardziej mi przypasowało, spora goryczka, duża treściwość, świetnie ukryty alkohol. Trochę ostro potraktowałeś to piwko (chyba, że zmienili coś z warkami od czasu picia go przeze mnie). :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na strong lagera to je potraktowałem aż za bardzo przychylnie :)

      Usuń
  2. SABMiller chyba wyczul ze pali mu sie grunt pod nogami i zacza dzialac. Wszedzie reklamowane jest teraz piwo klasztorne St Stefanus warzone przez Van Steenbrugge i przyznam ze zrobilo na mnie duze wrazenie.Piekna butelka na ktorej widnieje numer butelki i podpis browarmistrza. A smak genialny! Polecam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się je uda gdzieś zdobyć... na RB jest tylko 9 recenzji, więc nie wiem jak z dostępnością.

      Usuń
  3. Piłem Tmave niecały rok temu i pamiętam, że było dość dobre, chociaż detale z tamtego okresu nijak nie zapadły mi w pamięć. Nawet nie parzyłem na nie wtedy jako na porter, 7% jak na polskie warunki zbyt mi się z tym stylem nie skojarzyło :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy porter bałtycki musi być ryjącym beret kowadłem ;)

      Usuń
  4. Widzę że miałeś podobne wnioski do moich. Naprawde jako koncerniaki nie muszą sie chować pod stołem.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)