Sześciopak polskiego craftu 72
https://thebeervault.blogspot.com/2016/07/szesciopak-polskiego-craftu-72.html
Po edycji ciemnej i chmielowej wersja jasna i chmielowa. Jak rzekłem ostatnio, jasny yang do ciemnego yinga.
Wobec raczej mało poważanej Fabryki Piwa przez pewien czas stosowałem votum separatum, bo mimo małej wyrazistości ich kompozycje jednak potrafiły mnie przekonać. Pierwszy, mocny zgrzyt pojawił się wraz z IBUsaurus Americanus, no a teraz to, czyli White Dwarf (ekstr. 14%, alk. 5%), white IPA. Mocno mydlana kolendra nie jest nigdy niczym godnym pochwały, ale w tym piwie nawet ona nie jest w stanie zdominować aldehydowego połączenia skórki papierówek i bejcy. Nawet goryczka nie jest zbytnio podbita, wskutek czego ani samookreślenie stylistyczne nie ma tutaj sensu ani piwo w takiej postaci. Katastrofa. (2,5/10)
No i co tu zrobić z tą Duklą? Łest kołst ajpa o nazwie Wielki Szu (ektr. 14%, alk. 5,5%) tak ładnie pachnie marakują i mango, tak efektownie podszyta jest nutami skórek cytrusów. I takim jest przegazowanym piwem. Piwo jest gorzkie, wytrawne, aromatyczne – ma wszystko, czego człowiek oczekuje od tego stylu. Czyli receptura i aromat na duży plus, ale wykonanie niedomaga, bo po paru łykach żołądek robi się okrągły jak piłka. (6/10)
Sticklebract. Taki nowozelandzki chmiel. A zarazem taki polski smash (ekstr. 13%, alk. 5,5%) z browaru Maryensztadt. Twórcy zachwalają, że za pomocą piwa z jednego słodu i jednego chmielu można się zaznajomić z właściwościami tego drugiego. No nie, jednak nie. A to dlatego, że poziom wykonania rzutuje na fszysko. A tutaj ten poziom jest niski. Sticklebract ma być chmielem cytrusowym, lekko sosnowym. Piwo zaś o nazwie chmielu pachnie jak tania landryna, rozpuszczona na szkle, a potem starta ścierką czwartej świeżości. Piwo jest wbrew pozorom przyciężkawe i mulące, są w nim cytrusowe nuty pokrewne mandarynce w chmielu Mandarina Bavaria, lekko łodygowe, a poza tym faktycznie przewija się motyw sosny, ale głęboko w tle. Po wypiciu byłem wyraźnie zmęczony, choć przed odkapslowaniem wcale taki zmęczony nie byłem. To znaczy albo że piwo jest takie męczące samo w sobie albo że męczyłem je tak długo, aż się zmęczyłem. Czyli że jest męczące. Maryensztadt potrafi lepiej. (4/10)
Jedno z moich odkryć tego roku, browar Roch, nie zwalnia tempa. Einsiedler (ekstr. 15,1%, alk. 5,7%) to white IPA jak się patrzy. Multiwitamina, brzoskwinia, guma Turbo, trochę pomarańczy w aromacie, więcej w smaku, a do tego kolendra dodana z umiarem, bez efektu mydła. Smak jest nad wyraz owocowy i soczysty, finisz subtelnie pikantny, a goryczka umiarkowana do średniej. Świetna pijalność. Nie ma się do czego przyczepić, tak to powinno smakować. (7,5/10)
Imperialną ajpę od Brokreacji piłem już na Silesii, ale degustacją się tego nie dało już nazwać, toteż i nie było ani opisu ani oceny. The Fighter (ekstr. 19%, alk. 8,9%) nalewa się prawie bez piany i jest niedogazowany, co może wskazywać na problemy z linią rozlewniczą w szczyrzyckim Gryfie. W aromacie trochę żywicy i przejrzałe tropiki z ananasem na czele, a na dokładkę nuty mandarynki. Ciało jest całkiem solidne, a finisz chmielowo pikantny oraz średnio gorzki. Piwo pozostawia żywiczno-melonowy, zielony posmak i zadowolonego recenzenta. Mimo niedogazowania. (7/10)
No i ponownie browar Roch. Welara (ekstr. 13%, alk. 5,2%) to session IPA, a więc styl, w ramach którego dotychczas zadowalająco w moich oczach wypadła raptem garstka piw (wliczając w to zagraniczne) i Welara dołącza do tego grona. Miękkie, ale i dosadnie gorzkie połączenie ciasteczkowej bazy i zielono-owocowych, cytrusowych nut chmielowych. Jest trochę mango ale i trochę a la kiwi, więc nawet w miarę oryginalnie to wyszło. Wszystko w tym piwie jest na swoim miejscu, tak trzymać! (7/10)
No i wyszło trochę gorzej niż w poprzednim sześciopaku, aczkolwiek nadal dobrze, skoro 3 piwa polecam bez wahania. Na plus Brokreacja oraz niezawodny (wiem, powtarzam się) Roch. W miarę wyszło to Dukli, Maryensztadt tym razem wyraźnie gorzej, a Fabryka Piwa beznadziejnie.
Co do Roha to polecam najnowsze piwo "CAMARILLO"AMERICAN BLOND ALE !!
OdpowiedzUsuńAlbo piliśmy Wielkiego Szu z innych warek, albo (chyba po raz pierwszy) kompletnie odmiennie oceniamy to samo piwo. Dla mnie Wielki Szu był bardziej karmelowy niż wytrawny i.... niedogazowany. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo cóż, przegazowanie potrafi spotęgować efekt wytrawności. Co do warek, to biorąc pod uwagę ogniwa produkcyjne, które potrafią mieć wpływ na ostateczny produkt (chociażby kwestie stratyfikacji w tankach czy ewentualnych zastojów w pasteryzatorze), to nawet piwa z tej samej warki potrafią smakować inaczej.
Usuń