Loading...

Kiedy drewno trolluje piwo

Jakiś czas temu w destylarni whisky Grant’s wpadli na pomysł, żeby leżakować część whisky w beczkach po piwie. Czyli na odwrót niż obserwujemy to teraz w świecie piwnym. Jak uradzono, tak zrobiono, uwarzono ejla, wlano na jakiś czas do dębowej beczki, a potem odpompowano z zamiarem wylania go. Tymczasem okazało się, że piwo było bardzo smaczne, więc chwycono byka za rogi i wprowadzono je pod nazwą Innis & Gunn na rynek. Po pewnym czasie marka Innis & Gunn została wykupiona z rąk potentata niskobudżetowej whisky i stanowi obecnie biznes rodzinny. I tak jak decydenci Grant’s podeszli do piwa od drugiej strony, traktując je tylko jako narzędzie do aromatyzowania beczki, narzędzie które się wyrzuca kiedy jego rola się skończy, tak obecni właściciele marki Innis & Gunn nadal traktują piwo zupełnie bezobcesowo – jako narzędzie służące do przekazywania aromatu drewna. Bo nie łudźmy się, w tym konkretnym biznesie najważniejsze nie jest piwo, tylko drewno właśnie, to ono stoi w centrum uwagi. Drewno nasączane różnymi alkoholami – od rumu przez whisky po bourbon i sherry, a czasami zwyczajne, nienasączone, ale za to w różnym stopniu opiekane. Romantyczną wizję drewnianych beczek należy w tym miejscu zarzucić – Innis & Gunn w większości przypadków nie jest starzony w drewnie, ale na drewnie, co się u nich przekłada na przepompowywanie piwa przez napełnione wiórami urządzenie zwane oakeratorem, przypominające mocno uproszczoną wersję hop guna. No i być może w związku z tym, że piwo jest tutaj traktowane trochę po macoszemu, wśród smakoszów Innis & Gunn ma niekoniecznie dobrą opinię. Sprawdźmy to.

Innis & Gunn White Oak Wheat Beer (alk. 6,4%) to niemiecki kristallweizen, fermentowany w nieco wyższym zakresie temperatur, leżakowany przez 46 dni z płatkami dębowymi, bergamotką i czerwoną pomarańczą. Tę ostatnią czuć wyraźnie – łączy się całkiem zgrabnie z owocowymi estrami. Bergamotka trzyma się w tle, ma lekko mydlany wydźwięk, stąd nie jest to chyba do końca trafnie wybrany składnik. Nad wszystkim czuwa mocarna dębowa wanilina, tych płatków musieli dosypać od serca. Piwo jest słodkie, jak na woltaż szybko pijalne i aromatyczne. Dobre. (6,5/10)

Jak na IPA, nawet w jego pierwotnej, angielskiej odmianie, Toasted Oak IPA (alk. 5,6%) jest wyjątkowo delikatnym piwem na odcinku chmielowym. W aromacie wyraźnie zaznaczają swoją obecność dębowa wanilina, estry jabłkowe oraz toffi. Smak jest owocowy i oszczędnie gorzki. Przykład zupełnie prostego piwa leżakowanego na drewnie. Ale w tej prostocie kryje się również pijalność – piwo jest po prostu smaczne. (6,5/10)

Rum Finish (alk. 6,8%) nazywał się wcześniej Rum Cask. Browar twierdzi, że receptura jest ta sama, ale proces produkcji się trochę zmienił. Trochę. Jak można wywnioskować z samej nazwy, pierwotnie piwo było leżakowane w beczkach po rumie, obecnie jest leżakowane w metalowym tanku, do którego dosypano wiórów drewnianych moczonych w rumie. Nie posiadając odniesienia, nie potrafię stwierdzić, w jaki sposób ta zmiana wpłynęła na smak piwa, ale z całą pewnością nie jest źle. Piwo jest ponownie silnie estrowe, pełne nut dojrzałych czerwonych jabłek, i jak chyba wszystkie piwa od tego kontraktowca zawiera dosadną dawkę waniliny. Jest toffi, jest drewno, jest też ciekawa nutka ananasowa w stylu ananasowego Haribo z tytki Tutti Frutti, ale nie jest pochodzenia chmielowego. Rum jest schowany głęboko w tle i tak naprawdę dopiero w smaku daje o sobie znać, choć i tak niemrawo. Za to piwo jest świetnie ułożone, miękkie i gładkie. Tylko lekkie taniny w finiszu są w nim zadziorne, ale pasuje to do całości. (7/10)

No to jak będzie z tymi wiórami? W przypadku Innis & Gunn spełniają one swoją rolę. Szkoda że kontraktowiec wydaje się rzeczywiście nie koncentrować swojej uwagi na piwie, licząc że drewno da mu koniec końców elegancki sznyt, który nadrobi ewentualne braki. Jest to prawda, tyle że przy bardziej dopracowanych recepturach dla piw bazowych, wskutek oddziaływania drewna końcowy rezultat może być jeszcze lepszy.

recenzje 5765967817340766275

Prześlij komentarz

  1. Wracam ja sobie dzisiaj z Drezna z butelką Innisa & Gunna, kupioną niemal zupełnie w ciemno przez to że była w pięknym kartoniku i stała w towarzystwie bardzo zacnych Fuller'sów, wchodzę tu i widzę to. Ty to zawsze kroków sto do przodu. Przynajmniej wyhaczyłem coś jeszcze innego, wersję Fired Oak Scotch Ale, to mogę się jeszcze jarać i liczyć na więcej niż 7/10.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro w kartoniku, to może się postarali z piwem ;) Też bym wziął mimo wszystko.

      Usuń
    2. Innis & Gunn przez długi czas (z tego co pamiętam w poprzednim roku) był w sprzedaży w POLOmarkecie, co mnie trochę zaskoczyło. W tym roku już go nie widziałem, chyba się nie sprzedawał.

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)