Sześciopak polskiego craftu 65
https://thebeervault.blogspot.com/2016/05/szesciopak-polskiego-craftu-65.html
Czasem tak się zdarza, że nowa fala nie daje rady i najsmaczniejszymi piwami z zestawienia okazują się być te w stylach obiegowo uznawanych za nudne.
Róg Brackiej (ekstr. 12%, alk. 5,3%) to bardzo prosta APA. Cytrusy, trochę trawy, trochę nafty i trochę zielonego ogórka, na lekkiej podbudowie słodowej która dostarcza piwu ślad słodyczy, kontrujący raczej lekką goryczkę. Z czasem ogórek wysuwa się na przód i staje się nieco koperkowy. Jak już kiedyś napisałem, chmiel Sorachi Ace powinno się zdelegalizować. To rześkie piwo naprawdę byłoby dobre z innym rodzajem lupuliny. (5,5/10)
Warzona w chorzowskim Redenie Piana Szamana (alk. 5%) ma co prawda ciemnobursztynową barwę, ale przy tak wysokim poziomie nachmielenia słodowość nie ma aż takiego znaczenia. Piwo jest jednak mimo mocnego nachmielenia na aromat dobrze zbalansowane, a to ze względu na bardzo umiarkowaną goryczkę. Jest to więc niezbyt gorzkie piwo z wyraźnie amerykańskim charakterem, objawiającym się w postaci nut cytrusowych, żywicznych i subtelnego juicy fruit. Bardzo przyjemnie się je pije. (7/10)
Piwo o nazwie Blame Canada i na etykiecie zamiast motywu z South Parka jakieś „cztery ryje” (cytat z etykiety)? No dobra. Mamy tutaj do czynienia z foreign extra stoutem z górnych rejonów stylu (ekstr. 19,1%, alk. 8%). FES-em z dodatkiem syropu klonowego, leżakowanym z trocinami macerowanymi w Jacku Danielsie. Ponoć inspiracją dla piwa był Kentucky Breakfast Stout. No i raz, że KBS mnie osobiście trochę rozczarował, dwa że nie dostrzegam specjalnie podobieństwa. Piwo chłopaków z Birbanta oraz Chmielarni w aromacie żyje dodatkami, przy czym wanilinowe, bourbonowe drewno przykrywa nieco syrop klonowy, a czekolada funkcjonuje jako stoutowy listek figowy. W pianie piwo nie żyje praktycznie wcale bo jej po kilku sekundach nie ma, a w smaku... otóż w smaku rzuca się na język bardzo niskie wysycenie, raczej wytrawne ciało (KBS dla kontrastu jest reklamowany hasłem, że można go niemalże kroić) oraz palona kwaskowość, która via nuty orzechowo-drewniane przechodzi w mocno ściągający, garbnikowy finisz. A, zapomniałbym jeszcze o prześwitującym w finiszu, nieprzyjemnym alkoholu. Niezły bałagan. (4/10)
Słodowy Dwór zaczął w moim szkle od wysokiego C swoim wyśmienitym porterem Czarna Hańcza. I co najlepsze, wrażenie udało się podtrzymać, i to ‘zwykłym’ pilsem o nazwie Zakola Narwi (ekstr. 12,5%, alk. 5%). Co to piwo pachnie świeżym chmielem żateckim, to ja nawet nie. Do tego trochę chlebowych nutek i zupełnie śladowy aldehyd, który mi w takim natężeniu w pilsie nie przeszkadza. W smaku bez przegięcia, choć dominacja Żatca nad jasnymi słodami jest wyraźna. Wyraźna jest również pijalność, bo zawartość kufla zniknęła w oka mgnieniu. Uniknięto też pułapki w którą wpada część browarów restauracyjnych, które kombinują, że skoro pils jest stylem ‘nudnym’, a gawiedź rozsmakowała się w ajpach, no to dochmielą pilsa na goryczkę do oporu. Słodowy Dwór poszedł inną drogą i stworzył być może najbardziej czeskiego pilsa po tej stronie Sudetów. I brawo! (7,5/10)
Dodatek herbaty sencha do piw typu IPA w teorii jest trafnym pomysłem, bo brzoskwiniowe, lekko gruszkowe nuty tej odmiany herbaty dobrze współgrają z nowofalowymi chmielami. Raduga poszła inną drogą, dając do piwa My Geisha (ekstr. 14%, alk. 5,7%) senchę, ale i japońską wiśnię, z chmieli zaś jedynie polski Magnum. Poskutkowało to dominacją wiśni, które spychają niuanse senchy daleko w tło, łącząc się za to w całość ze słodami i specyficzną a la śmietankowością, co mi się sumarycznie skojarzyło z misiami wiśniowo-kremowymi. Pachnie więc deserowo, przy czym jest to wiśniowość, która niezależnie od jakości użytego surowca ma w sobie coś taniego, pokrewnego właśnie zapachowi w sklepach Społem dwie dekady temu (#gimbynieznajo). Piwo z pewnością nie jest ciężkie, nie jest jednak również rześkie. Średnie. (5/10)
Amerykański stout Farorz (ekstr. 14%, alk. 5,5%) od bieruńskiego Hajera został nie tyle fest dochmielony, co fest dopalony. Dominacja palonego ziarna uczyniła zeń piwo cierpkie, kwaskowe. Czuć moc sproszkowanej gorzkiej czekolady, jest i żywica uzasadniająca określenie ‘american’, w posmaku zaś robi się kawowo i palono. No i właśnie cierpko-kwaskowo, w proporcjach które są dla mnie nie do końca przyjemne. Jest nieźle, ale mogło być lepiej. (6/10)
Tak więc pils jako gatunek jest zwycięzcą tego zestawienia. W chorzowskim Redenie robią go jak trza (choć nowofalowo), a w Słodowym Dworze jeszcze lepiej. Z innych wieści – Raduga nadal nie potrafi wyjść z twórczego marazmu, Pracownia Piwa potyka się o wredną odmianę chmielu, Birbant i Chmielarnia grubo poniżej oczekiwań, a Farorz hajcuje jak pieron.