Loading...

Czy warto się (było) fatygować po belgijskie piwa do Lidla?

O ile tygodnie piw niemieckich i czeskich w Lidlu były do zaakceptowania, a tydzień piw angielskich był nieco bardziej ciekawy, tak piwa belgijskie sprzedawane po śmiesznie niskich cenach są zdecydowanym wabiem na piwnych geeków. I to mimo że próbuje się nam narzucić narrację, że Belgia to ciemnogród jakiś, bo piwowarzy wolą pracować nad drożdżami zamiast wsypywać do każdego tanka leżakowego po dwie wywrotki Amarillo i Citry. Tak właśnie, zauważyłem że dyskusja na temat oferty Lidla w piwnej części polskich internetów podzieliła ludzi z grubsza na dwa obozy. Pierwszy to obóz ‘craftowców’ którzy uważają, że phi, co tam Belgia, panie, oni w ogóle chmielą na zimno? Przecież Belgia to nuuuudy. Drugi obóz to obóz anty-craftowców, którzy chcą zrobić wszystko na przekór polskiemu craftowi, czyt. uważają ofertę Lidla za doskonały pretekst żeby mu dosr... znaczy się, dopiec. Bo oto piwa, częściowo nawet takie leżakowane w beczce, są po 4-5zł sztuka, belgijskie, na pewno nie wadliwe, o znanej i uznanej jakości, więc trzeba je chwalić na przekór wszystkiemu. Dzieciniada z obydwóch stron. Tak jak bowiem pierwszy obóz jest wiedziony na manowce przez własną ignorancję, tak drugi obóz cierpi na zacietrzewienie na komicznym poziomie, co unaocznia konfrontacja z piwami które Lidl rzucił do swoich neokolonialnych sklepów. Przejdźmy do ad remu.

Corsendonk Pater (ekstr. 14,6%, alk. 6,5%) mogłem skosztować z czterech butelek. Tylko pierwsza nie była mocno przegazowana (tylko średnio), za to w niej najbardziej czuć było wady, szczególnie rozpuszczalnik. W kolejnych rozpuszczalnika już nie było, za to we wszystkich mocno dawał się we znaki aldehyd octowy (zielone jabłuszka), a w następnych było trochę więcej metalu zamiast tego rozpuszczalnika. Poza tym piwo smakuje trochę jak bardziej przyprawowa, kolendrowa wersja Leffe Bruin. Karmel, banan, subtelna ziemistość, a w smaku echa lukrecji i sugestia suszonych owoców. Lekki kwasek kontrowany słodyczą. Finisz delikatnie przyprawowy. Piwo wyzbyte głębi, wadliwe, choć pijalne. (5,5/10)

Corsendonk Goudblond (ekstr. 18%, alk. 7,8%) ma aromat słodu jasnego, chmielu zielonego i kolendry wiadomej. W smaku jest za to lekko mydlane, delikatnie utlenione (karton), a w posmaku landrynowe. No i poza tym nieznośnie słodkie, tak po zbóju. Oba kciuki w dół. (3/10)

Leute Bokbier (alk. 7,5%) – słodkawe piwo z nutką chmielową w aromacie, karmelowe, dość miękkie w ustach, jest o tyle ciekawe, że, jak zakładam, kombinacja odsłodowych nut ciemnych owoców oraz górnofermentacyjnych estrów wyszła w nim śliwkowo-wiśniowo. Alkohol jest, ale delikatny, w tle. Mało intensywne piwo, za to ułożone. W porządku. (6/10)

Gauloise Ambree (alk. 5,5%) jest piwem musującym, a zarazem smukłym, lekko goryczkowym, o smaku pikantno-mydlanym. Lepiej wypada aromat, w którym obok nutki chmielu, mydła i pikantności przewija się również okołokolendrowa nuta przyprawowa. Może być. (5,5/10)

Najbardziej ludzie się cieszyli na dwa piwa – Piraata oraz Gulden Draaka. Było się na co cieszyć?

Piraat Triple Hop (alk. 10,5%) to bardzo złożone piwo. Intrygująca, ziołowa nuta chmielu, nutki pikantne i owocowe, estry (czerwone jabłka, gruszki, trochę bananów), subtelny goździk i biszkopt. Piwo jest pełne i gęste, a także niestety kompletnie nieułożone. W rezultacie obok nutek aldehydu octowego najbardziej przeszkadza jego bimbrowa alkoholowość, kulminująca w cierpkim finiszu. Dodatkowe leżakowanie zapewne zabije chmiel, ale za to być może piwo będzie bardziej zbalansowane. (5,5/10)

Gulden Draak (alk. 10,5%) dysponuje przyjemną nutką chmielową, sporą ilością karmelu, ciemnych owoców, wiśni, banana oraz marcepanu, przy czym ten ostatni niestety płynnie przechodzi w niezamaskowany alkohol. Smak jest wyraźnie słodki, alkohol grzeje przełyk i dostarcza trochę bimbrowych nut, choć mniej niż w Piraacie. W porządku, choć w takiej formie piwo jest ewidentnie nieułożone. (6/10)

Sześciopak Petrusów wydawał się najlepszą ofertą. 27zł za sześć piw, w tym dwa po leżakowaniu w beczkach? To musi być interes życia! 

Dobrze że kupiłem tylko jeden zestaw.

Petrus Dubbel Bruin (slk. 6,5%) byłby niezłym piwem pokazowym na szkoleniu sensorycznym dotyczącym wad w piwie, biorąc pod uwagę piękną autolizę która się w nim rozgościła. Poza natrętnym smrodem spalonego mleka można w nim wyczuć sporo metalu, trochę mydła, no i jeszcze karmel. W smaku jest słodkie, karmelowo-mleczne, a na upartego mógłbym jeszcze wymienić rodzynki. Fatalne. (2/10)

Petrus Speciale (alk. 5,5%) to fantastyczne piwo o intensywnym aromacie aldehydu octowego zmieszanego z jasnym słodem i nutami chmielowymi. Na dokładkę jeszcze ekstrakt z żelaznego pręta i voila – mamy coś o zapachu nieudanego niemieckiego pilsa oraz smaku niezbyt udanego korpoeurolagera (bo goryczka jest nikła). Wolę jednak piwa bez pretensji niż jak mi belgijski browar z pewną renomą serwuje takiego szczocha jako piwo ‘specjalne’. (3,5/10)

Petrus Blond (alk. 6,6%) ponownie atakuje zmysły zielonym jabłuszkiem, wzbogaconym o nutki rozpuszczalnikowe (delikatne), za to bez towarzystwa metalu. Mniej chmielu na aromat niż w Speciale, w smaku jest słodycz i owocowe (poza-aldehydowe) wypełniacze. Z pewnością nie jest to złe piwo, pić się je mimo wad da, choć tak naprawdę to nie wiem po co miałby to ktokolwiek robić. (5/10)

Petrus Gouden Tripel (alk. 7,5%) to taki bieda-tripel. Trochę jasnego słodu, trochę aldehydu octowego (ale o dziwo nie za dużo), nieznaczne nutki owocowe mogące od biedy uchodzić za morelowe, a w smaku smukłe, alkoholowe, bez poważniejszych nutek pikantnych. Taki jasny koźlak górnej fermentacji. Nuda. (4/10)

Petrus Aged Red (alk. 8,5%), flanders red ale z 10% soku wiśniowego, leżakowany w drewnie. No super. I aromat robi, a raczej roi nadzieję, bo połączenie wiśni, sugestii wanilii (być może od dębiny) oraz nutek winnych może się spodobać, Cóż jednak z tego, skoro jest to słodki ulepek wyzbyty poważniejszego kwasku który mógłby tę słodycz kontrować. Zamiast tego finisz jest nieznośnie taninowy, cierpki, jeży język. Swój udział może mieć w tym alkohol, ale bardziej mi się to kojarzy z ekstraktem ze skórki owocowej. Tragedia. (3/10)

Piwem ostatniej szansy było Petrus Oud Bruin (alk. 5,5%), flanders red ale leżakowany przez 20 miesięcy w dębinie. Po nim zupełnie słusznie spodziewałem się najwięcej. Piwo jest tak czerwone w bukiecie że mogłoby zawstydzić niejednego komunistę. Czerwone wino, czerwona porzeczka, trochę wiśni. Może trochę dębiny tutaj jest, ale śladowe ilości, zwraca natomiast uwagę delikatna kwaskowość, działająca na rzecz rześkości trunku, pestkowy finisz oraz metaliczne wtręty tu i ówdzie. Pod względem głębi nie ma go co nawet porównywać do Vichtenaara, Rodenbacha czy Duchessy, to jest takie lekkie, niezobowiązujące, orzeźwiające piwo, tyle że zapewne drogie w produkcji. Szkoda tej metaliczności, niemniej jednak jest bardzo dobre. (7/10)

Tak więc wiele szumu o nic. Najlepsze piwo i jedyne rzeczywiście bardzo smaczne, czyli Petrus Oud Bruin, zostało umieszczone w sześciopaku, który powoduje jedynie pusty śmiech. Z pozostałych piw warte jakiejkolwiek uwagi są Gulden Draak i Piraat, chociaż obydwa mocno alkoholowe i nieułożone, no i jeszcze Leute. Tak naprawdę jednak poza wspomnianym Oud Bruinem, którego nie warto jednak kupować w takim zestawie z pięcioma parszywcami w kartonie, żadne piwo z promocji Lidla moim zdaniem nie jest warte zakupu. Przynajmniej w tej formie. To już lepiej poczekać na następny rzut Paulanera Dunkelweizen i zainwestować w dwa kartony. Dużo bardziej sensowna inwestycja.

Swoją drogą, jakbym miał za dużo czasu, pieniędzy i zdrowia to zrobiłbym ślepy test Gulden Draaków albo Piraatów z Lidla oraz ze sklepu specjalistycznego. Daleki jestem od brnięcia w teorie spiskowe w tym zakresie, ale forma rzuconych do dyskontów piw wydaje mi się jednak mocno podejrzana.

recenzje 7757029689550654523

Prześlij komentarz

  1. A może zamiast wyszukiwania się teorii spiskowych można uznać, że to kwestia tego, iż są to po prostu młode piwa? W sklepach specjalistycznych kosztują >10 złotych, więc stoją dłużej, więc robią się lepsze. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie skonstatowałem, że nie wiem w sumie jaki czas minął między rozlaniem do butelek a konsumpcją w przypadku piw belgijskich które piłem wcześniej. Niemniej jednak, te 'lidlowskie' belgi nie tylko są nieułożone, one są w dodatku mocno wadliwe. Myślę że poszło do browarów duże zamówienie i uwarzyły dużo piwa na szybko, stąd taka wtopa.

      Usuń
    2. Miałem wcześniej okazję pić Pils Cerna Hora z Lidla kilka miesięcy temu przy okazji czeskiego tygodnia. Było to pierwsze piwo w moim zyciu które wylałem, a jako studentowi i nie straszne mi są Żubry. Ten pils natomiast był o "smaku" warzywek i mokrego kartonu w takim stopniu ze wywoływał delikane mdłości po każdym łyku. Tragedia, to mało powiedziane jak to piwo smakowało. Dlatego spiski spiskami, ale moze być sporo racji w stwierdzeniu ze do tak dużych zamówień producenci się nie przykładają

      Usuń
  2. Mi w Corsedonku żelazo to aż pomiędzy zębami szczękało i poza tym nic nie wyczułem więc odpuściłem sobie kompletnie te belgijskie piwa z lidla. Też mam wrażenie, że to co jest rzucane do lidla to jest jakaś nieudana partia, bo te piwa angielskie też nie były za ciekawe, polskie komesy czy porter z witnicy to była niesamowita padaka. Generalnie zraziłem się do lidlowej browarni i nic więcej tam nie kupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieudana bo robiona na szybko, taką mam teorię. W Lidlu warto kupować tylko niektóre piwa stołowe.

      Usuń
    2. Logiczne i całkiem peawdopodobne.
      ps nie ma nicka to będę się pod swoimi postami podpisywał :D

      Remas

      Usuń
  3. Napaliłem się na Petrus Oud Bruin i mocno się rozczarowałem, ten kto polubił Księżną burgundzką nie ma tu czego szukać, natomiast Petrus Aged Red kojarzy mi się z "nalewką" wiśniową - totalna porażka

    Jimbo

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkałem w Belgii (Antwerpia i Liege) przez czas jakiś i z powyższych piw na półkach sklepowych widziałem tylko Gulden Draak i Corsendonk. Gulden Draak był na prawdę świetny więc współczuję doznań. Zapewne ważny jest tutaj sposób magazynowania i przewozu tego piwa. Piwa belgijskie w większości przypadków są refermetowane w butelkach i pracują cały czas. Nie sądze żeby marka/browar chciał tutaj specjalnie sprzedawać piwo gorszej jakości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem Ci że jeśli chodzi o dubbel bruin z Petrusa chyba miałeś pecha. Podchodziłem jak pies do jeża po aged red które było obrzydliwym ulepkowatym soczkiem wiśniowym, a tu mnie piwo zaatakowało suszonymi bananami (w kolosalnej jak na dubbla ilości), suszoną brzoskwinią, tymi belgijskimi drożdżowo-przyprawowymi nutami (chociaż tutaj lekko) i delikatnym aromatem wytrawnego, lekkiego czerwonego wina. W smaku aż tak kolorowo nie ma (delikatnie biszkopt, jakieś suszone owoce, nuty winne, troszkę przypraw) ale poprawnie. Jedyne do czego mógłbym się przypierniczyć to ściągająca goryczka, język sztywnieje jak po mocnej gorzkiej herbacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może na odwrót i to Ty miałeś szczęście? :) Bo inne osoby były podobnie zawiedzione co ja. Część tylko miast autolizy czuła dwuacetyl, ale poziom wadliwości był generalnie ten sam.

      Usuń
  6. dubbel bruin z Petrusa i Gulden Draaka po degustacji pobiegłem dokupić, chyba również miałem szczęście

    OdpowiedzUsuń
  7. Kto pił sour Petrus z obecnej oferty lidla

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)