Loading...

Berlin na biało

Są takie dni kiedy człowiek ma ochotę na zweryfikowanie swoich wcześniejszych osądów dotyczących smaku. Każdy ma ten moment kiedy w końcu zaczynają mu smakować takie rzeczy jak whisky, oliwki, sery pleśniowe czy brukselka. No dobra, z tą brukselką to przesadziłem. Myślę że w zbiorze smaków nabytych można również umieścić piwa kwaśne. Kwaśne piwa kojarzą nam się z zepsutymi, tak jak jako zepsute może nasza podświadomość klasyfikować gorzkie oliwki czy walące niepranymi przez dwa kolejne mecze sofiksami francuskie sery. No ale jako że ponoć „sour is the new hoppy”, to wypada sprawdzić, czy to pretensjonalne hasło ma jakąkolwiek podstawę do zmiany rzeczywistości (bo trafną diagnozą tejże póki co nie jest). Za przykład posłuży mi berliner weisse, styl określony przez napoleońskich żołnierzy okupujących Prusy mianem ‘szampana północy’. Jest to bardzo lekkie piwo pszeniczne, celowo zakażane bakteriami kwasu mlekowego. Czyli mówiąc skrótowo choć może nie do końca celnie – piwo skisłe.

No i zrazu The Kernel London Sour (alk. 3,8%) to piwo które posłużyło mi za dowód antytezy, że mianowicie sour is NOT the new hoppy, przynajmniej jeśli o mnie chodzi. Wokół stolika w knajpie zaroiło się od drwin że fuuj, to piwo jest zepsute!, no ale cóż – berliner weisse to intencjonalny kwasiur par excellance. Coś co mocno przypomina kwasek cytrynowy rządzi tym smukłym, leciutkim piwem. Kwas cytrynowy, łyżka octu jabłkowego i nutki dmuchanego ryżu. Jest tak kwaśne, że po połowie czułem że mam gardło w strzępach. Nie, nie jest to styl dla mnie. Smak nabyty, na którego nabycie mnie nie stać. (3/10)

Trzeba było jednak porównać z innymi przedstawicielami stylu, żeby uzyskać pewność. Berliner Kindl Weisse (alk. 3%) to ikona tego gatunku, coś jak Urquell dla pilsa albo Guinness dla dry stouta. Jest to piwo kwaśne, ale dwa-trzy razy mniej niż The Kernel. Tutaj określenie ‘mleczna kwaśność’ jest bardzo czytelne, bo poza kwaskiem cytrynowym można bez problemu wychwycić mleczny charakter piwa, pokrewny zsiadłemu mleku. Jest bardzo lekkie, bardzo rześkie, bardzo proste i nie za bardzo mi smakuje. Proste, pewnie spełnia swoją rolę w gorący dzień, ale nie jest to mój smak. (4/10)

Trzecim zawodnikiem był Berliner-Style Weisse (alk. 3%) z lipskiego browaru restauracyjnego Bayerischer Bahnhof, robiącego rewelacyjnego schwazbiera i niewiele mu ustępujące gose. Berliner z Lipska ma wyraźnie mleczny aromat, choć mniej intensywny pod tym względem niż Berliner Kindl. Cytrynowość jest silna i rześka, można wychwycić nuty wody kolońskiej a nawet mokrego drewna. No i jeszcze ślad miodu oraz wafelki. Jest to najbardziej złożone z wszystkich trzech piw w tym wpisie. Jest lekkie, rześkie, wodniste, z wafelkową słodowością, przechodzącą w finiszu w czysty kwas askorbinowy z posmakiem zsiadłego mleka. A wafelki z witaminą C to jednak nie mój smak. Mleczność w finiszu trochę nadrabia za pełnię, a co ciekawe – jest też obecna nuta słona, zupełnie jakby się przedarła do piwa z warzonego w tym samym zakładzie gose. Ponownie nadmierna kwaśność powoduje że ciężko mi się delektować tym piwem. (4/10)

Weryfikacja ma skutek negatywny. Skoro nawet taki browar jak The Kernel nie jest w stanie mnie zadowolić swoim berlinerem, to znaczy że najprawdopodobniej już nikomu się ta sztuczka nie uda. Tak więc auf Nimmerwiedersehen.

recenzje 6585918230877817552

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)