Loading...

Piwo na fest? Niemieckie piwa stołowe z Lidla

Na początku kwietnia miała miejsce promocja niemieckich piw w polskich Lidlach. Za dwa złote można było kupić półlitrowe puszki Veltins ,...

Na początku kwietnia miała miejsce promocja niemieckich piw w polskich Lidlach. Za dwa złote można było kupić półlitrowe puszki Veltins, König-Pilsener oraz Bitburger, a za cztery złote jasnego pszenicznego Paulanera. Promocja zbiegła się w czasie z trasą koncertową mojego zespołu, tak więc codzienne postoje przy jakimś lokalnym Lidlu po zakupy ‘Pawełków’ stały się nową świecką tradycją. Co prawda slogan reklamowy ‘piwo na fest’ był wyjątkowo mało trafiony, jako że na Oktoberfeście pija się marzeny, a nie mętne pszenice (choć jako gatunek bawarski, hefeweizen przynajmniej coś wspólnego z Oktoberfestem ma), a tym bardziej nie wytrawne, północnoniemieckie pilsy, no ale polski konsument raczej tego faktu świadom nie jest. Chyba że taki slogan obowiązywał tylko na śląsku, gdzie co niektórzy widzieli z miejsca jego dwuznaczność? Wszystkie trzy pilsy będące wówczas w sprzedaży w Lidlu to niemieckie koncerniaki, skrojone na potrzeby konsumenta masowego, którego gust w Niemczech raczej nie jest specjalnie bardziej wyrafinowany niż w Polsce, nie należy się więc spodziewać niczego wysublimowanego. Niemniej jednak biorąc pod uwagę cykliczność takich promocji w Lidlu, a również to, że sezon grillowy jest w toku, można rozważyć czy któryś z trzech tanich lidlowskich pilsów się nadaje jako akompaniament do kiełbasy i karkówki. W skrócie – jeden się nadaje, dwa nie.

Pierwszy w kuflu wylądował König-Pilsener (alk. 4,9%) z nadreńskiego Duisburga, którego nieopatrznie kupiłem całą zgrzewkę na zapas. Było to już bez mała 3 miesiące temu, a trzy piwa z 24 nadal zalegają mi półki, co tylko świadczy o jakości tego pilsa. Złocisty kolor, puszysta, mieszanoziarnista piana. W zapachu silna, choć nudnawa nuta chmielowo-trawiasta, nieco koncernowej, nużącej, słodko-kwaskowej słodowości oraz echa jabłek.

Smaku jest w zasadzie mało. Piwo jest wodniste, lekko zbożowe, oczywiście wytrawne. Z dość konkretną goryczką, która jednak niewiele potrafi piwo podciągnąć. Jego bolączką jest to, że smakuje jak mocno goryczkowy eurolager. Czyli piwo pusto-goryczkowe. Wprawdzie brak ciała to immanentna cecha niemieckich pilsów, ale gdy się postarać, to wyjdzie coś na kształt genialnego Waldhausa. Jak się piwowar nie postara, wyjdzie mu König-Pilsener (Ocena: 4/10).

Bitburger (ekstr. 11,3°, alk. 4,8%) to ponoć najczęściej serwowane piwo z kija w Niemczech. Czy taki trunek może być dobry? Okazuje się że tak, co mnie wprawiło w niemałe zdumienie. Słomkowe piwo o wystającej ponad brzeg kufla, mieszanoziarnistej pianie ma aromat bardziej wyważony niż Kö-Pi. Warstwa niemieckiego, trawiastego chmielu komplementuje się lepiej z warstwą słodu, tworząc bardziej zgraną kompozycję. Ogółem słodkawa, rześka woń mogłaby być nieco bardziej intensywna, choć prezentuje sobą solidny poziom.

Smakowo piwo jest wodnisto-wytrawne przy umiarkowanym nasyceniu. Chmiel bardziej nadaje tutaj ton aromatowi niż goryczce, która to przy umiarkowanej intensywności jednak jest dość umiejętnie dopasowana do chmielowego, wytrawnego smaku. Lekkie nutki metaliczne które pojawiają się na początku, po paru łykach są już tylko odległym wspomnieniem, a to co zostaje, jest niespecjalnie wyrazistym pilznerem dla mas, który jednak jest całkiem przyjemny, dużo lepszy od szeregowych eurolagerów, punktujący swoim wyważeniem. Zdziwiłem się, że piwo mi zasmakowało, ale naprawdę – nawet gdybym chciał, to nie mógłbym go nie lubić. Fajny koncerniak (Ocena: 6,5/10).

Jako ostatni został mi Veltins (ekstr. 11,3°, 4,8%). Wstyd to powiedzieć, ale nawet radler Veltinsa jest nieco lepszy od wersji podstawowej tego piwa, a to już o czymś świadczy. Podobnie ma się zresztą rzecz w przypadku rodzimej Warki, której radler jest pijalny, ze względu na małą zawartość Warki w Warce. Wracając do Veltinsa, to mimo całkiem ładnej, koronkowej piany, słomkowe piwo nijak nie potrafi do siebie przekonać. Koncernowo pale lagerowa, czyli pusta słodowość, o charakterze słodkawo-kwaskowym, nuta metaliczna, może nieco kartonu oraz lekka trawiastość chmielopochodna.

Smak jest pusty i wodnisty, stąd trudno powiedzieć czy bardziej chmielowy czy słodowy, bo obydwóch elementów czuć podczas picia tyle co kot napłakał. To nie jest pils, to jest wodnisty, nijaki, fatalny eurolager z lekką goryczką. Niemieckie Tyskie, nic dziwnego że go często wyrzucają w Lidlu na sprzedaż dla mało wybrednych Słowian (Ocena: 3/10).

PS: zdjęcia Veltinsa mi się gdzieś zapodziały, może mi się je uda jeszcze odszukać.
Veltins 5784068221520922058

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)