Sześciopak polskiego craftu 68
Obszerny backlog pozwala mi na kompilowanie sześciopaków tematycznych. Na początek nieco mniej sztampowo niż chmiel-chmiel-chmiel, a mian...
https://thebeervault.blogspot.com/2016/06/szesciopak-polskiego-craftu-68.html
Obszerny backlog pozwala mi na kompilowanie sześciopaków tematycznych. Na początek nieco mniej sztampowo niż chmiel-chmiel-chmiel, a mianowicie piwa, w których chmiel gra drugo- czy wręcz trzeciorzędną rolę.
Czy Smog (ekstr. 20%, alk. 9,2%), torfowe wee heavy z bądź co bądź podkrakowskiej Pracowni Piwa faktycznie pachnie jak krakowski smog? No może trochę. Grunt że jednak dużo lepiej. Torfowość figuruje tu jako dodatek, przyprawa dodana z umiarem. Zwraca uwagę silna owocowość z okolic czerwonego jabłka, a także nuty orzechów włoskich i migdałów. Piwo jest wyraźnie słodkawe, choć ciało jest raczej umiarkowane, co skutkuje mimo niskiego nachmielenia wytrawnym, lekko kwaskowym finiszem. Niezłe. (6/10)
Beer Bros udowodnili wraz z Latającym Rosomakiem, że herbata lap sang to obiecujący dodatek do piwa. Fabrica Rara sypnęła tym zielskiem do brown ale’a o nazwie Lap Sang (ekstr. 13%, alk. 5,2%) i rezultat pachnie konglomeratem nut taniej czekolady, mocno odstanej kawy i nut wędzonych liści herbacianych. Chyba nie tak to miało wyjść. W smaku herbata mocniej zaznacza swoje istnienie, wędzoność manifestuje się konkretnie jako typu śliwkowego, a w finiszu pojawiają się garbniki. Więc jednak byłoby fajnie, gdyby nie brak ciała, co w połączeniu z taką a nie inną kawowością wychodzi nieco lurowato. Z drugiej strony, wraz z ogrzaniem i uwypukleniem się nut herbacianych piwo zaczyna przypominać po prostu lekko gazowanego, schłodzonego lap sanga. A to już jest nieźle. (6/10)
Na pierwszą warkę się nie załapałem, ale w końcu wpadł w moje ręce jeden z największych dziwolągów polskiego craftu, czyli Ucho Od Śledzia (ekstr. 14%, alk. 5,5%), stout ze śledziami od Piwoteki. Przede wszystkim piwo dostarcza przyjemnego mariażu gorzkiej czekolady i lukrecji, do czego w smaku dochodzą nuty suszonych śliwek. Stonowane, smaczne piwo o średnim ciele i średniej goryczce. Gdzie w tym wszystkim jest śledź? Może w lekko słonawym posmaku, który jednak występuje w takiej formie również w niektórych stoutach nie-morskich. I już miałem napisać, że śledź to tutaj jest tylko w nazwie, ale kiedy piwo się konkretnie ogrzało, do nozdrzy zaczał dochodzić aromat, który znam z targów rybnych. Nie nadmiernie oczywisty, subtelny, ale wystarczająco intrygujący. Dobre to piwo i faktycznie całkiem oryginalne. (6,5/10)
Na festiwalu w Poznaniu Artezan poeksperymentował trochę z wiórami kokosowymi, dodając je do swojego sztandarowego Pacifica, a laktony dębowe w artezanowych piwach leżakowanych w beczkach po bourbonie zwykle dają również intensywne nuty kokosu. Rokokoko (ekstr. 16,5%, alk. 7%) tymczasem to porter z wiórami kokosowymi. No i faktycznie, mariaż nut czekoladowych oraz kokosowych może się kojarzyć z Bounty, ale u mnie pierwsze skojarzenie to jednak stout leżakowany w dębinie. Całkiem nieźle uzyskano więc efekt piwa BA, podchodząc do tematu od drugiej strony. Co mi się zdecydowanie mniej podoba, to nuty kawy. Nie świeżo zmielonej, ale dawno zaparzonej i mocno odstanej. W smaku na język rzuca się przyjemna pełnia i nieprzesadzona ale jednak obecna słodycz, zaś kokos z czekoladą dominują, dostając w finiszu lukrecjowego kopa. W smaku ujemnie na kubki oddziaływała mi cierpkość finiszu. Ogólnie nie jest źle, ale jednak sporo poniżej oczekiwań. (5,5/10)
Aficionado od Kingpina (ekstr. 16,5%, alk. 7%) piłem już kilka razy, czas więc skrobnąć coś więcej. Jest to wyraziście gorzki, pełnawy a mimo to łatwo pijalny wywar, który jednak najbardziej punktuje swoją niezwykłością. Pierwsze skojarzenie to jednoznacznie herbata, zioła zmieszane z nadymieniem, w którym można odnaleźć zarówno nuty palonego drewna, jak i wędzonej śliwki. Kawa obecna jest zupełnie śladowo, jednak z pewnością wpływa na całokształt. Tak jak i torf, który jest obecny, a jednak w takiej kompozycji jawi się jako integralna część całości. No więc ta całość frapująco mi się kojarzy z drewnianą fajką. Taką już dobrze przepaloną. Być może jestem w tym odosobniony, bo wątpię żeby poza mną wiele miłośników tego typu piw popalało sobie drewnianą fajkę, ale tu nawet po przełknięciu Aficionado panuje specyficzny posmak, bliźniaczy wobec tego jaki się ma w ustach po paru buchach. Czyli posmak wypalonego w drewnie tytoniu. Niezwykłe piwo. (7,5/10)
Dudziarz (ekstr. 20%, alk. 9,6%) mocno Profesji odfermentował, pozostając jednak piwem słodkim i słodowym. Nuty torfowe funkcjonują w nim jako uzupełnienie mocniejszych akcentów suszonych, jak i delikatniejszych czerwonych owoców, młodego orzecha laskowego oraz nieco karmelowej bazy. Słodycz nadrabia tutaj brak ciała, nie jest jednak puszczona samopas, o co dba podbita goryczka. Lekko cierpka od alkoholu, ale to piwo jest jednym z tych wyjątków, kiedy odczuwalny etanol nie mąci mojej satysfakcji z obcowania z piwem. Bardzo elegancko to wee heavy wyszło. Jestem na tak. (7/10)
Sześciopak bez ewidentnie słabego piwa to zawsze jakiś powód do zadowolenia, mimo że Artezan tym razem mnie trochę rozczarował. Aficionado najbardziej mi podszedł do gustu, Dudziarz potwierdza dobrą formę Profesji, która tym razem w obrębie tego samego stylu bardziej do mnie przemówiła niż Pracownia, Ucho od Śledzia pokazuje, że efekciarski pomysł może dać smaczny rezultat, a Fabrica Rara nie dostarczyła produktu, który korespondowałby z wypasionym opakowaniem i jego ceną.
Piłem trzy z tych piw i stout Piwotek (druga warka) i piwo Kingpina były bardzo dobre. Co do Rokokoko hmm jak dla mnie troszkę meczące i nawet nieprzyjemne na finiszu.
OdpowiedzUsuńKurde kupiłem Rokoko w ciemno, i dopiero jak w domu spojŻałem na ilość IBU lekko mnie przeraziło (biorąc pod uwagę fakt że wszystko co powyzej 20/30 IBU jest dla mnie za gorzkie :I
OdpowiedzUsuńSamo IBU nie jest miarodajnym wskaźnikiem. Trzeba to zestawić z ekstraktem, stopniem odfermentowania itd. żeby wydedukować, czy goryczka jest mocno odczuwalna.
Usuń