Te drugie Niemcy
https://thebeervault.blogspot.com/2016/01/te-drugie-niemcy.html
Od czasów marcowej wycieczki do ojczyzny Fritzla nie miałem w zasadzie styczności z austriackim craftem. No i specjalnie dobrego wrażenia na mnie wówczas nie zrobił, ten Fritzl. Znaczy się, austriacki craft. Dla kontroli kupiłem niedawno w Niemczech parę austriackich piw nowofalowych, żeby mieć wątłą bazę do wywnioskowania czy coś w tej materii ruszyło do przodu.
Nicobar IPA (alk. 6,4%) z Gusswerku jest nomenklaturowo zainspirowana wyspami Nikobarskimi na Oceanie Indyjskim, historycznie jedyną austriacką kolonią. Szybka kwerenda wykazała jednak, że nie jest to do końca prawda – pod koniec XVIII wieku wysłannik austriacki William Bolts faktycznie próbował utworzyć na wyspach kolonię, ale nie wziął pod uwagę, że wyspy wówczas już stanowiły posiadłość Królestwa Danii i Norwegii. No i rychło skończyło się śmieszkowanie oraz epicka historia austriackich kolonii na Oceanie Indyjskim. Co do piwa, to sporo tu jest trawy, trochę liczi, za to cytrus i żywica występują na marginesie. Przegazowania można się domyśleć po ostrych, drożdżowych nutach w aromacie, choć na szczęście dramatu pod tym względem nie ma. Piwo o stonowanej kompozycji i wprawdzie wyraźnej goryczce, ale i nielichej jak na IPA słodyczy. Powinno mi się podobać przy takim balansie, i tak faktycznie jest. Popracowałbym jeszcze trochę nad cierpkim posmakiem goryczki oraz skutkującą przegazowaniem refermentacją, poza tym właściwie nie mam zastrzeżeń. (6,5/10)
Die Schwarze Kuh (alk. 9,2%) na pierwszy niuch rozczarowuje brakiem głębi, ale i absencją czekolady. Wiodącą nutą jest połączenie pumpernikla i lukrecji, pod egidą karmelu. Przewija się cola, nutka palona i chleb graham. W smaku to karmel wysuwa się na przód. Taki dunkelowo-malzbierowy karmel. Szczęściem piwo jest dość gęste, a ulotna nutka kawy w finiszu daje mu trochę dostojności, ale karmelowy RIS to ogółem rzecz biorąc nie jest najszczęśliwszy pomysł. Nie jest źle, ale ten karmel, ta cola, ten brak czekolady... można to było zrobić lepiej. (6/10)
Rudeen (alk. 7,4%) to black IPA z geograficznie austriackiego, a personalnie słoweńskiego Bevoga. Zwraca uwagę słodowość piwa, przy czym zasyp ze względu na nuty chlebowe i rodzynkowe może się trochę kojarzyć z niemieckimi ciemniakami. Jest przy tym lekko czekoladowy ale i wyraźnie palony, przy czym czarne ziarno daje o sobie znać najbardziej w bardziej palonej niż chmielowej goryczce. Nachmielenie typu cytrusowo-żywicznego jest z jednej strony bez problemu wyczuwalne, z drugiej jednak osadzone w tle. Co mi absolutnie nie przeszkadzało, jako że zasyp uważam za ciekawy i udany. Nawet ziemistość, za którą zazwyczaj nie przepadam, ładnie się weń wkomponowała. Świetne, mimo woltażu szybko pijalne piwo, choć bardziej dla wielbicieli amerykańskich stoutów niż BIPA. (7,5/10)
No i w zasadzie potwierdziło się moje mniemanie o austriackim crafcie. W ojczyźnie Fritzla rządzi tak naprawdę słoweński Bevog, reszta próbuje stworzyć coś wartego uwagi, ale różnie z tym bywa.
Będąc w Wiedniu nie można nie odwiedzić 1516 Brewing Company - - "rzut betretem" (7-8 min spacerkiem) od rynku - a mają tam naprawdę świetne piwa - piłem tam AIPĘ i american stouta. Tera jako sezonowe mają oyster imperial stouta - w przyszłym tygodniu jadę na narty do Austrii - będę pracował nad koleżkami abyśmy w drodze powrotnej ciut zboczyli z trasy. Aha - mają tam tez sporo gadżetów (kufle, szklanki, koszulki, otwieracze) - w rozsądnych cenach a naprawdę fajne (takie klimatyczne) i niezłej jakości.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Słyszałem że de facto niezmiennie jest to najciekawszy austriacki browar. Może kiedyś się uda tam zawitać.
Usuń