Opowieści z germańskich drewutni
https://thebeervault.blogspot.com/2016/01/opowiesci-z-germanskich-drewutni.html
Wprawdzie stereotypowy wyrób piwa, obejmujący leżakowanie w prawdziwych beczkach to już niestety pieśń przeszłości, bo tak jak żelbetowo-szklane wieżowce zastąpiły zamki z kamienia, tak metalowe tankofermentory i tanki leżakowe zdegradowały większość bednarzy do roli hobbystów. Nadal jednak istnieją wśród browarników luddyści, którzy część swojej produkcji przelewają w drewno, słono sobie za to każąc płacić. Jak to się mówi, ‘czasem trzeba’, chociażby żeby sprawdzić czy inwestycja w taki specyfik jest uzasadniona. Czyli po pierwsze, czy receptura i wykonanie piwa są bez zarzutów, a po drugie, czy fakt leżakowania w drewnie oddziałuje na zmysły również poza obrębem autosugestii. W tym wpisie zajmę się piwami tworzonymi w obszarze niemieckojęzycznym – Niemcami i Austrii.
Braukunstkeller w wersji rumowej (alk. 11,7%), leżakowanej w szesnastoletniej beczce po rumie z Martyniki, początkowo atakuje zmysły silnym pumperniklem, który ustępuje niezwykle intrygującemu połączeniu kokosu i rumu. Malibu imperial stout? No coś w ten deseń. Piwo jest bardzo ułożone i gładkie, po stoutowemu czekoladowe, z posmakiem espresso i nutami czereśni, ale najbardziej pociągające są nuty które zawdzięcza beczce. Kokos, rum, po ogrzaniu również wyraźne drewno – to jest taki caribbean imperial stout. Świetna rzecz. (7,5/10)
Braukunstkeller Imperial Stout Whiskey (alk. 10,5%) fermentował i leżakował w beczce po burbonie z dystylarni Heaven Hill. Piwo przesiąknęło drewnem bardzo wyraźnie – jego nuty są tutaj, co ciekawe, ‘czyste’ w sensie suchego drewna, waniliny jest dużo mniej. Bardziej jednak od drewna zwracają uwagę nuty ciemnych owoców. Jeżyny, śliwki, figi, ciemne grono, wszystko kulminuje w czerwonej winności kojarzącej się dość jednoznacznie z porto. Utlenienie dało piwu jednak również sporą dawkę sosu sojowego. I dopiero pod tymi owocami, sosem sojowym i drewnem czają się czekolada, bourbon, a nawet trochę kawy, czyli te nuty których się spodziewałem na planie pierwszym. Piwo jest wzorowo ułożone, alkohol poza grzaniem w przełyku jest praktycznie nieobecny. Jest słodkie i tylko minimalnie nagazowane, ale ta ostatnia kwestia przy takiej głębi i złożoności nie przeszkadza. Jest wprawdzie gęste, finisz jest jednak już owocowo-wytrawny, lekko kawowy. Piwo wybrzmiewa nutą waniliny oraz kokosu. Super sprawa. (8/10)
Skory do eksperymentowania austriacki browar Hofstetten również jakiś czas temu poszedł w drewno. Honigbock Wildbrett (alk. 10,4%) to miodowy koźlak dubeltowy, którego przelano do beczek po czerwonym winie szczepu Raboso z włoskiej winnicy Sandre Vini. W trakcie 10 miesięcy leżakowania piwo zostało dodatkowo zaszczepione brettanomycesami. Ostro. Niestety, Wildbrett śmierdzi. Połączenie silnego, duszącego wosku pszczelego z ludzkim potem to coś okropnego. Jedynie nuty świeżego, kwiatowego (lipowego) miodu ratują aromat. O dziwo, w smaku jest dużo lepiej. Jest kwaskowy i silnie drewniany, rustykalnie miodowy. Sumarycznie piwo robi wrażenie kwaskowej, nieco bardziej siermiężnej wersji miodu pitnego. Z pewnością jest to ciekawy eksperyment. (5,5/10)
Granitbock Hidden Gem (alk. 7,3%) to znany Granitbock z Hofstetten leżakowany w beczce po whiskey, w której już poprzednio leżakowało czerwone wino. Taki combos. W aromacie prym wiedzie wspomagana przez nuty dębiny słodowość typu pumperniklowo-brzeczkowego. Smak wprowadza kontrast, jest bowiem mocno kwaskowy z nutami czerwonych owoców, z wyszczególnieniem wiśni, trochę ziołowy i wytrawny. W porządku, choć bez uniesień. (6/10)
Mój ulubiony niemiecki browar Camba Bavaria od dłuższego czasu eksperymentuje z leżakowaniem piwa w drewnie. Rezultaty są różne, od mniej do bardziej udanych. Oak Aged Amber Ale Muscatel jest rzecz jasna leżakowany w beczce po muskacie. Piwo jest z pewnością oryginalne, ale i mające smak który u wielu ma status nabytego bądź też nienabytego. Z klasycznego amber ale niewiele tutaj zostało – piwo atakuje zmysły potężną dawką octu winnego i kapusty kiszonej, świeżo wyjętej z drewnianej beczki właśnie. I podczas gdy aromat przywołał we mnie wspomnienia osiedlowego spożywczaka zaraz obok mojego bloku za poprzedniej komuny, tak smak był już o dziwo bardziej ułożony, a piwo okazało się jednak zaskakująco pijalne. Ciekawy eksperyment. (6/10)
Camba Oak Aged Heller Bock Muscatel zgodnie z oczekiwaniami wypadł gorzej, no bo ten sam rodzaj beczki, a mniej ekscytujące piwo bazowe. Aromat jest wyraziście kwaskowo-winny, lekko octowy, z nutami drewna. Smak jest tak samo kwaskowo-winny, ale przy tym zaskakująco mało intensywny, płaski i ubogi. (5,5/10)
Bourbon Barrels Doppelbock to cambowa klasyka. Kiedy w jedną z beczek wdało się zakażenie, browar pozwolił bakteriom przerobić cały alkohol na ocet i sprzedaje teraz rewelacyjny ocet doppelbock bourbon barrel aged. Można? Można. Doppelbock leżakowany w beczce po bourbonie w wersji niezakażonej jest swoją drogą równie rewelacyjny. Ma karmelową pełnię okraszoną szczyptą orzechów i suszonych owoców, przełamaną wyrazistą kwaskową winnością oraz drewniano-waniliowymi nutkami dębiny. Bourbonu czuć od groma, natomiast alkohol wprawdzie pali przełyk, ale nie daje aromatu. Ekstra. (8/10)
Camba Oak Aged Imperial Stout Cognac to też klasa sama w sobie. Gorzka czekolada piwa bazowego mocno przeszła drewnem, delikatne nuty koniakowe dostarczają dodatkowych doznań, a kawa i paloność uzupełniają całość. Finisz jest charakterny, palony i cierpki. Świetne piwo. (7,5/10)
Prawdziwą petardą Camby pod tym względem jest Oak Aged Milk Stout Bourbon. I tak jak za milk stoutami nie przepadam, a milk stouta Camby uważam za jedno z ich najsłabszych piw, tak po sześciu miesiącach w beczce po bourbonie to piwo jest nie do poznania. Powiedzmy wprost – w takiej formie jest to lekko mleczny stout imperialny o fenomenalnej głębi. Wanilia bourbonowa raz się uzupełnia a raz jest łamana przez delikatną kwaskową winność piwa, a baza słodowa mocno trąci pumperniklem. I tenże rodzaj chleba w połączeniu z wyraźnymi nutami whiskey prezentuje się niesamowicie elegancko. W ustach obok subtelnego kwasku panuje kremowość, a po laktozie została tylko lekka słodycz i nie do końca oczywista gładkość na podniebieniu. Rewelacja. (8,5/10)
Na koniec Rittmayer, znany u nas za sprawą charakterystycznego choć niekoniecznie smacznego whisky weizena Smokey George. Rittmayer Oak Reserve (alk. 9%) to rasowy drewniak. Jest mięciutki i świetnie ułożony. Grzeje przełyk ale bez smaku czy posmaku alkoholu. No i jest bardzo złożony – można w nim wyczuć beczkę, wanilię, czerwone owoce, pumpernikiel i trochę brązowego cukru, a w wytrawnym finiszu dodatkowo nutę czekolady. Mógłby mieć ciut więcej ciała, wówczas byłby jeszcze lepszy niż już jest. (7,5/10)
Wprawdzie nie wynika to z powyższego wpisu, ale trend używania drewnianych beczek w procesie produkcji piwa został u naszych zachodnich sąsiadów podłapany w sporej mierze przez browary umownie zwane ‘regionalnymi’. Z czego można wysnuć hipotezę, że moda przyjmie się w Niemczech na szerszą skalę niż u nas.
Znowu ciekawie, a co szczególne, pokłady interesujących piw znajdujesz ostatnio najczęściej za naszą zachodnią granicą. Czyżby Prezes Polski miał rację z tą ukrytą opcją niemiecką :)?
OdpowiedzUsuńTak na poważnie -zazdroszczę ;(
Znajdziesz jak znajdziesz, są raz na jakiś czas. Teraz jest nowa duża partia BKK Rum, będzie/jest już w sklepach. Nie są to tanie rzeczy, nie oszukujmy się, dwa BKK i do tego Rittmayer to wydatek 40 euro, czyli jak 170 zł. Na szczęście Kuba szuka sobie naiwnych sponsorów, wtedy tyle to nie kosztuje :P (To taki żart wzbogacający kulturowo).
UsuńOK. ale w których sklepach?? I gdzie? Cambę może w Browariacie wyhaczył. Ale może niech sam napisze.
UsuńPS Będę w styczniu w Berlinie - może tam?
Mogę zapytać Alexa gdzie wysłał piwa, raczej będzie to Berlin Bier Shop. Ja mam odłożone kilka butelek, do odbioru w tym tygodniu, więc mogę go zapytać jeszcze czy mi nie wyśle dodatkowej butelki. Cambę można kupić dość szeroko, Browariat ma w Polsce, w DE jest do kupienia w Bad Godesberg w Bonn, Bier Deluxe, Rudat, Berlin Bier Shop itp. Po Cambę możesz iść własnie do Berlin Bier Shop, ale może być to dużo droższe niż w Browariacie.
UsuńBrowariat wybłagał na Cambie sprzedawanie drewniaków w pojemności 0,33l. Wcześniej były tylko 3/4-litrowe, co znacząco wpływało na cenę. Swoją drogą nie wiem czy Browariat sprzedaje je też wysyłkowo czy nie.
UsuńJak wypadają te piwa w porównaniu do Samca Alfa BA?
OdpowiedzUsuńMilk Stout Bourbon jest blisko, BKK Whiskey też nie ma aż tak daleko, ale jest jednak różnica. Przy czym Samiec jest moim zdaniem jednym z najlepszych piw jakie piłem w ogóle, więc stawiam poprzeczkę wysoko.
UsuńKuba pyt: Można Twoją stronę przetłumaczyć na inne języki przez google ten knefel taki bo szukam i nima?
OdpowiedzUsuńA zaproponowałem Twój blog znajomym z zagranicy.
Daj znać!
Najlepszego na Nowy rok dla całej Familiji i Ciebie!
Dziękuję za życzenia, wzajemnie! Z tym kneflem to dobre pytanie. Być może jest gdzieś opcja żeby go wstawić, ale ja tutaj tak mocno pogrzebałem w kodzie szablonu bloga, że boję się cokolwiek zmieniać, żeby mi się nie posypało wszystko ;)
UsuńDobra Kuba nic tam nie zmieniaj jak miało by się posypać.
UsuńJak np. znajomi w Brazylii ,Belgii czy Węgrzech będą czytać o PL Krafcie bo bardzo im smakowały nasze piwa to jest możliwość w wyszukiwarce tłumaczenia.
Także jest ok!
Ps.apropo ostatniej g.....o burzy Kuba OSTRO DO PRZODU!!!!DOBRA ROBOTA!!!
Ps.2:
Jak Harvey Keitel był by jak Tomasz Jacyków nigdy nie zagrał by w "Reservoir Dogs"!?!
Z gardą do przodku Kuba!;)
"Reservoir Dogs OST-The George Baker Selection-Little Green Bag";D
Usuń