Dlaczego nie warto pić piwa z butelki? I dlaczego mimo to czasami tak czynię?
https://thebeervault.blogspot.com/2015/07/dlaczego-nie-warto-pic-piwa-z-butelki-i.html
Niedawno kolega Jurek popełnił był krótki tekst w którym dokonał uzasadnienia swojego negatywnego stosunku do konsumpcji ulubionego trunku nas wszystkich bezpośrednio z butelki. Wymienił trzy główne powody dla których nie warto tak czynić – savoir vivre (że to nieelegancko, tak jak wpychanie sobie mięcha do ust rękami), historię (że to element kultury piwnej) oraz wygodę (że nie wdychamy wtedy aromatu nosem, w związku z czym nasze doznania sensoryczne są znacznie uboższe niż kiedy pijemy piwo ze szkła).
Szczerze mówiąc, z tych trzech powodów jakiekolwiek znaczenie ma dla mnie jedynie trzeci, jakkolwiek noszenie ze sobą wszędzie szkła degustacyjnego nie ma w moich oczach niczego wspólnego z wygodą. Jak chcę mieć pełnię doznań z trunku, to faktycznie lepiej je pić ze szklanki/kufla/czegokolwiek, byle nie butelki bądź puszki. Historia nie jest w tym wypadku dla mnie czynnikiem miarodajnym, bo nie fetyszyzuję piwa, z tego samego powodu piwny savoir vivre czy ogólnie pojęta kultura piwna niespecjalnie (sic!) mnie obchodzą. Jeśli ktoś ma przyjemność z picia piwa w taki lub inny sposób, z butelki bądź puszki, to powinien to robić, bo główną funkcją piwa jest właśnie dostarczanie przyjemności.
Jednak najważniejszy powód dla którego nie warto pić piwa z puszki bądź butelki, jest moim zdaniem zupełnie inny. Otóż robiąc tak, za każdym razem kiedy podnosimy naczynie do ust, przechylamy owo naczynie o kąt wybiegający ponad 90 stopni, po czym odwracamy ten ruch. Wskutek tego płyn w naczyniu zostaje mocno wstrząśnięty i traci tym samym sporą ilość gazu. Jeśli powtarzamy ten ruch co łyk, to już po wypiciu połowy piwo smakuje znacznie gorzej, bo jest wygazowane. A pod koniec jest to całkowita lura, którą nawet amatorzy ssania bronka z butelczyny w parku wylewają często na trawnik.
Dodatkową kwestią są piwa butelkowane z osadem drożdżowym. Jeśli nie jest to weizen albo zwickel, to zazwyczaj nie chcemy wymieszać tych drożdży z piwem - mają zostać w butelce. Tymaczasem wystarczy dwa, trzy razy pociągnąć takie piwo z gwinta żeby w butelce mieć łądnie rozprowadzone w całej zawartości drożdże, istną drożdżową breję.
I właśnie dlatego moim zdaniem piwa z butelki pić się nie powinno. Nadmierne wstrząsanie przed spożyciem mu szkodzi.
Dodatkową kwestią są piwa butelkowane z osadem drożdżowym. Jeśli nie jest to weizen albo zwickel, to zazwyczaj nie chcemy wymieszać tych drożdży z piwem - mają zostać w butelce. Tymaczasem wystarczy dwa, trzy razy pociągnąć takie piwo z gwinta żeby w butelce mieć łądnie rozprowadzone w całej zawartości drożdże, istną drożdżową breję.
I właśnie dlatego moim zdaniem piwa z butelki pić się nie powinno. Nadmierne wstrząsanie przed spożyciem mu szkodzi.
A dlaczego mimo to czasami piwo z butelki (bądź puszki) pijam? Bo czasami sytuacja sprzyja ku temu. Nie będę się wstrzymywał od picia piwa w fajnym miejscu tylko dlatego że akurat nie mam przy sobie sniftera. Jestem normalny i rzadko kiedy mam przy sobie sniftera, tak przy okazji. Jak jadę w autobusie po wyboistej drodze, to nie będę przelewał piwa do szkła, po to tylko żeby połowę wylać sobie na gacie, a drugą połowę wciągnąć przypadkowo przez nos na jakiejś wyrwie w drodze, w trakcie wwąchiwania się w celu zdeterminowania, czy wiodąca nuta jest bardziej lukrecjowa czy też pumperniklowa. Jak kupię za równowartość 7zł 0,75l orzeźwiającego witbiera (tak było przed tytułowym zdjęciem), to z przyjemnością wyłoję go na plaży z gwinta. I sztuczny piwny savoir vivre mam w takim wypadku w nosie. Choćby dlatego, że czerpię z tego przyjemność.
A piwo – jak już zaznaczyłem – ma nam zapewniać tylko i aż przyjemność właśnie.
Lubię pić ze szkła, ale w pięknych okolicznościach przyrody fajnie przechylić piwko prosto z butli. W zeszłym roku wypiłem jakąś Black IPA z gwinta na spacerku po klifach w Jastrzębiej Górze i pod Latarnią Rozewie smakowało wspaniale.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek niedawno faktycznie na długim spacerku po Lasach Chotomowskich cieżko mi było dopić wygazowanego lagera z Cieszyna.
legart
czasem trzeba wypić z butli i tyle, staram się wtedy raczej nie pić wartościowego piwa (żapa sie na takie picie nadaje idealnie). Problem z rozgazowaniem mnie nie dotyczy bo potrafię wydoić butelczynę na trzy łyki :)
OdpowiedzUsuń