Loading...

English breakfast vol. 2 – Northern Monk, Cloudwater, Wylam

Dzisiaj w ramach mini-serii wyspiarskiej krótkie notki o trzech bardzo obecnie głośnych browarach z Wielkiej Brytanii, które albo są znane ze swoich mętnych, mocno chmielonych piw albo może nie do końca z tego typu piw są znane, ale za to bardzo dobrze im takie piwa wychodzą.

Northern Monk

Istnieje od pięciu lat, posiada dwa stacjonarne browary (z czego jeden, ten większy, o mocy produkcyjnej 24000 hl, od 2017 roku), w których jest w stanie tworzyć 18 różnych piw jednocześnie. Nic dziwnego, że od 2014 natrzaskali ich prawie 250 różnych. Jedna z głównych marek jeśli chodzi o mętne ipki, no i jedna z głównych marek craftowych, jeśli chodzi o puszkowanie – monoblok na stanie browaru jest ich w stanie trzaskać 6000 sztuk na godzinę.

Poza ipkami browar jednak czasami też eksperymentuje. Ot na przykład zabawił się w Omnipollo i dodał do swojego Campfire Strannik (alk. 10%) oprócz laktozy również pianki marshmallows. Cholera, tak jak w jakimś piwie Omnipollo z piankami było je czuć ledwo co, tak tutaj są naprawdę mocne. Pianki, landrynki gruszkowe (!), przypalony karmel, delikatna mleczna czekolada, melasa. Cukier w różnych postaciach, umiarkowana pełnia, ostrawy smak. Wprawdzie nie tak syropowy jak się spodziewałem pod względem konsystencji, ale słodkie to jest bardzo. Piwo jest cukiernicze do imentu, Omnipollo może się właściwie chować przy tym. Dostałem je od pana Pokory, którego niniejszym podejrzewam o chęć wywołania u mnie cukrzycy. Z czasem laktoza jako taka staje się bardziej wyraźna i całościowe wrażenie ciąży ku sernikowi. Wychodzi również rozpuszczalnik. Nie, to nie jest piwo dla mnie. (3,5/10)

Russian Star (alk. 9%) z tego samego browaru to ciekawy eksperyment. Celem było stworzenie piwa jasnego, które będzie pachniało jak ciemne. Dodatek kawy w formie cold brew i laktozy miał być tutaj kluczem. No i się nie udało się. Czytam, że u niektórych kawa jest silnie obecna – u mnie była ledwo wyczuwalna. Najsilniejsze były u mnie ponownie nuty gruszkowych landrynek, co skłania mnie ku przypuszczeniu, że to specyficzna odmiana drożdży daje taki efekt. Kawy jest jako rzekłem mało, za to jest dość waniliowo. W smaku owocowość wycofuje się trochę na rzecz połączenia kawy z wanilią, ale nie na tyle, żeby oszukać zmysły. Kawa pozostaje jedynym ciemnym elementem bukietu, a jest na tyle stonowana, że głównie czuć silną, „jasną” słodycz resztkową, z posmakiem wspomnianych cukrowych gruszek. Po opisach mam wrażenie, że kawa nie jest równomiernie rozprowadzona po piwach, być może zaszedł efekt stratyfikacji. Końcowy efekt mnie niezbyt przekonuje. (5/10)

To jednak nie z eksperymentalnych piw Północny Mnich jest znany, jeno z mocno chmielonych, soczystych ipek. Jedną taką dorwałem niedawno w niemieckim Die Bierkanzlei i cóż, nie zachwyciła. Otóż New World (alk. 6,2%) jest ipką całkiem soczystą, a zarazem raczej łagodną, z bukietem, który nie ogranicza się do cytrusów i penetruje coraz bardziej mnie irytujące rejony zielonej cebulki. Goryczka jest jedno delikatnie podkreślona, za to słodycz jest nie dość że obecna, to jeszcze zalegająca. Bez landryny, ale i bez kręgosłupa jest to piwo. Nie o takie ipki nic nie robiłem. (5,5/10)

Cloudwater

Prawie 500 różnych piw w ciągu niecałych pięciu lat istnienia to jest właściwie produkcyjny overkill. Koszmar rejtbirowo-untappdowych kompletystów, a jednocześnie dla wielu pierwszy adres w Europie jeśli chodzi o piwa mętne mocno chmielone.

Pierwsze piwo Cloudwatera, które ląduje na blogu, to nie jest jedna z ajp czy pejl ejli, ale saison, a konkretnie Saison Tettnanger (alk. 6,5%). Osiem słodów, trzy szczepy drożdży, dwa chmiele (Tettnanger i Nelson Sauvin) oraz ‘chuckleberry’, krzyżówka czerwonej porzeczki z agrestem. Rezultat pachnie fantastycznie owocowo. Marakuja, mango, czerwona ale i czarna porzeczka, białe grono oraz łamiąca owocowość pieprzność – skojarzenia są tutaj zupełnie nieoczywiste. Najprawdopodobniej chmiele wespół z rzeczonym owocem oraz drożdżami zadziałały w ten sposób – ciężko powiedzieć, czy końcowy efekt jest w jakiejś mierze przypadkowy, ale na pewno robi bardzo dobre wrażenie. W smaku trochę zawiesiste, ale tak soczyste, że nie przeszkadza to wcale. Finisz fenolowy, przyprawowy, ostry, ponownie przełamuje soczystość piwa. Bardzo dobry fruit saison. (7/10)

Wylam

Na jednego z czołowych producentów nowofalowych ajp w Anglii wyrasta Wylam. Przy czym nie jest to żaden nowicjusz. Ufundowany już w 2000 roku jest jak na nowofalowe standardy wręcz browarem wiekowym. Niemniej jednak własne twory oraz kooperacje m.in. z Cloudwaterem, Northern Monkiem, czy Fuerst Wiacek sprawiły, że browar wyrobił sobie mętną renomę.

The Shape (alk. 6,7%) jest faktycznie hejzi es fak. Wygląda jak gęstwa, ale w dobry sposób. Bukiet jest rzecz jasna wybitnie chmielowy, przy czym do kolażu cytrusów, mango, moreli i delikatnego geranium tutaj nawet pasuje jabłko od chmielu Idaho7. Soczyste do imentu, gładkie, wyzbyte jakiejkolwiek denerwującej pikantności ale i granulatowości, a przy tym z podkreśloną goryczką, której siła manifestuje się coraz wyraźniej w miarę picia. Wzorowe w swoim stylu. (8/10)

Gwoli podsumowania: w pełni przekonał Wylam. Soczysta, intensywna, owocowa, niepikantna ipka jak z książki. Modelowe wykonanie. Super. Cloudwater obecny nietypowo, bo owocowym saisonem, bez dwóch zdań wyszedł obronną ręką. Udało mu się zespolić pikantność saisona z soczystością, z której browar słynie. Problem jest natomiast z Northern Monkiem. Oczywiście jest to na tyle płodny browar, że ciężko go skreślić po tak małym wycinku jego twórczości. Wnioskuję jednak, że nie każda ipka od nich musi być udana, a i przynajmniej niektóre piwa eksperymentalne wydają się być nie do końca przemyślane.

recenzje 1510804770000125098

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)