Loading...

Sześciopak polskiego craftu 27

Po dłuższej przerwie czas się zabrać za zaległości. Po wyjątkowo udanym poprzednim sześciopaku, następny zestaw wyszedł taki a nie inny. Zresztą, sami zobaczcie.

Szach Mat (ekstr. 14%, alk. 6,2%) od kontraktowego Małego Kurka jest przede wszystkim piwem przegazowanym, a ponadto oferuje bardziej klimaty słodowe (karmelowe i żytnie) oraz drożdżowe, chmielu jest tutaj mało jak na rye IPA. Przy czym słodowość nie jest głęboka, jest raczej płaska i mało ekscytująca. Żytnia pikantność w finiszu próbuje nadrobić braki w chmieleniu, ale bezskutecznie. Mulące i nudne to jest. (4,5/10)

Profanum (ekstr. 13%, alk. 5,6%), drugi owoc współpracy kontraktowca Perun z jednym z najznamienitszych kabotynów IIIRP, eksploatuje bardziej słodowe rejony stylu black IPA, jako że cytrusowo-żywiczna chmielowość jest wprawdzie obecna, jednak nieco wyciszona w aromacie i niewiele mniej w smaku. Z drugiej strony, podbudowa słodowa jest raczej wątła, za sprawą czego nutki palone, karmelowe, a nawet chlebowe są nieśmiałe, co rzecz jasna nie licuje z całym imadżem tego piwa. Przepływałoby więc przez gardło bez większych emocji, jednak na domiar złego (czyli chyba dobrze, nie?) pałęta się w tym piwie nutka która w pierwszym momencie skojarzyła mi się ze spalinami, a po paru chwilach z nieszczelną instalacją gazową. Tak więc nic specjalnego. (5/10)

Haust Ox Bile (ekstr. 20%, alk. 8,6%) ongiś zrobiło duże wrażenie na polskim rynku craftowym, no ale wówczas tego craftu u nas było jeszcze mało, a i za piwo był odpowiedzialny inny piwowar niż dziś. Tak więc obecnie Żółć Wołowa ma mało aromatu, a na dodatek nic nie wychodzi poza ulotną nutę tropikalną od chmielu oraz lekką, nieco chlebową nutę słodową. W smaku jest spodziewana gęstość i słodycz, jest też całkiem mocna goryczka, ale przewaga niemrawych jasnych słodów nad ledwo wyczuwalnymi chmielami nasuwa pytanie o sens takiego piwa. Ja go w każdym razie nie odnajduję. (4/10)

Młynarz (ekstr. 12,5%, alk. 4,3%) z wrocławskiej Profesji jest piwem stosunkowo pełnym, jak widać po poziomie odfermentowania, a zarazem w miarę rześkim, przy czym to drugie zawdzięcza nie tylko cytrusowemu, delikatnie tropikalnie-żywicznemu nachmieleniu, ale i przegazowaniu, a to rzadko kiedy jest dobra rzecz. W rezultacie jest to kolejny polski american wheat, który mnie nie zachwyca. Jak pogrzebię w pamięci, to w sumie rzeczywiście smakował mi tylko Hey Now, więc Profesja znalazła się w nader licznym towarzystwie. (5,5/10)

Browar Amber poszedł za ciosem, a raczej dwoma ciosami, i na kolejną odsłonę serii Po Godzinach wybrał AIPA (alk. 5,8%). No i poległ, choć nie aż tak dramatycznie jak w przypadku Altbiera. Tak naprawdę to ratuje go goryczka, chociaż piwo ma w sobie tyle słodyczy, że w parę chwil po przełknięciu to ona właśnie dominuje w posmaku. Poza tym mamy tutaj landrynę, trawę, granulat chmielowy, stęchliznę, alkohol i masło. No nie jest to receptura na sukces, to już nie te czasy kiedy wszyscy polowali na Kama Sutrę z browaru GAB, bo na rynku pojawił się jakiś górniak. Amberowa IPA jest w dodatku ‘tańsza’ smakowo niż cenowo, więc umyka mi sens jej istnienia. (4/10)

Jan Olbracht zdążył nas przyzwyczaić do tego, że seria Piotrek z Bagien, w ramach której światło rynku co jakiś czas uwidują piwa zrobione według receptur piwowarów domowych, to rzecz nielicha. Żeby jednak nasze życie obfitowało w ten dreszczyk emocji który gwarantuje niepewność jutra, wypuszczono American Amber Ale (alk. 6,5%). W piwie tym nieśmiałe kwiaty próbują bezskutecznie zapanować nad mieszaniną nieświeżego zboża, mokrej sierści psa, zapalczanej siarki, wymiocin oraz potu, a solidne ciało jest raz po raz polewane diacetylem oraz suchą jak pustynia Kara Kum goryczką. Ciekawostką jest mocne wycofanie aromatów chmielowych oraz utopienie karmelu w wadliwości piwa – podczas gdy ten styl żyje głównie chmielem i karmelem właśnie. Nie, to nie jest dobre piwo. Nawet średnie nie jest. Stąd dziwię się pozytywnym recenzjom u innych. Czyżbym zakupił trefny egzemplarz? Przepasteryzowany może? Niestety, what has been drunk cannot be undrunk. (3/10)

Słabo, słabiutko. Tak słabego sześciopaku jeszcze nie było, żadne piwo moim zdaniem nie jest warte powtórzenia. Tak po prawdzie jednak, to tylko po jednym piwie spodziewałem się że będzie ponadprzeciętne, i właśnie ono okazało się największym rozczarowaniem. Tak Janie Olbrachcie, to o tobie. Oby następnym razem było lepiej.

recenzje 5201765840343359086

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)