Loading...

Pivnice u Šneka – prowincjonalny czeski multitap

Znojmo jest wśród Polaków znane głównie jako miasto tranzytowe, przez które przejeżdża się żeby dostać się do Austrii, mijając po drodze usłane burdelami i kasynami przygraniczne czeskie wsie, a stamtąd dalej – do Włoch bądź Chorwacji. Sam wiele razy przejeżdżałem przez tę miejscowość i pamiętałem głównie szpetne bloki i komunistyczne pawilony w pastelowych barwach, typowy czeski obskurantyzm. Ostatnio nadała się jednak okazja przenocowania za śmieszne pieniądze w centrum dość rozległej starówki tego miasta. Rozległej i urokliwej, położonej na zboczu z którego można podziwiać widok na winnice oraz rzekę z tamą. Wraz z imponującym kościołem pw. św. Mikołaja, w którym złożone są relikwie św. Bonifacego stare Znojmo prezentuje sobą estetykę zgoła odmienną od tej do której byłem po kolejnych tranzytach przez to miasto przyzwyczajony. Na rynku tejże starówki, którego czeskie komuchy niestety zdołały nieco oszpecić stawiając u jego głowy charakterystyczny, prostokątny pawilon, mieści się lokal Pivnice u Šneka. Lokal jak lokal, interesujące jest jednak, że w centrum miejscowości liczącej sobie ledwo 34 000 mieszkańców działa multitap z jedenastoma kranami.

Pivnice u Šneka jest lokalem zrzeszonym w Alliance P.I.V., organizacji grupującej 9 knajp z multitapami z których lane są piwa z małych czeskich browarów. Motorem napędowym aliansu są kultowe praskie knajpy – Zly Casy, Prvi Pivni Tramvaj oraz Kulovy Blesk, natomiast U Šneka jest znojemską delegaturą organizacji. Oznacza to, że nad kranami znajdują się charakterystyczne wywieszki informujące o gatunku piwa, miejscu uwarzenia, składzie i innych parametrach. Do wyboru jaki zastałem powrócę za chwilkę, tymczasem parę słów o samym lokalu.

Umiejscowiony dogodnie, na skraju starego rynku, wewnątrz wygląda jak piwnica, mimo że w całości znajduje się na parterze. Gołe, otynkowane na biało ściany, łukowe przejścia, gąszcz pomieszczeń niczym labirynt piwotaura, a do tego masywne drewniane ławy. Minimalizm niemalże absolutny, żadnego dodatkowego wystroju, plakactwa itd. Do tego charakterystyczny, wilgotny zapach piwniczny (winna jest zapewne kiepska wentylacja, bo lokal, powtarzam, mieści się na parterze), a z głośników sączący się rock i lżejszy metal – całościowo knajpa przywodziła mi trochę na myśl krakowski Tower Pub, minus multitap of korz.

Obsługa składająca się z paru osób cyklicznie, dość często robi obchód po wielkich stołach, na których leżą wydrukowane kartki z aktualnym asortymentem i pyta się co przynieść. Zamówienia są odnotowywane na kartce, która jest zostawiana na stole i aktualizowana przy każdym kolejnym zamówieniu. Przy wyjściu uiszcza się łączną opłatę. Fajny system. Sama obsługa już nie do końca, ale nie przeszkadzało nam to zbytnio.

Pierwszy wybór padł na piwo, na które od dłuższego czasu bez sukcesu polowałem, czyli Nomad Easy Rider (alk. 4,8%). American pale ale został mi przyniesiony w szkle do weizena. Nie jestem fetyszystą różnych szkieł do piwa i uznaje pod tym względem ograniczoną dowolność, ale właśnie - ograniczoną. APA w wysokim, rozszerzanym pokalu po prostu nie najlepiej się pije. W zapachu świetna mieszanka cytrusów, owoców tropikalnych, iglaków oraz słodu. Żywica, sosna, pełno liczi, cytrusy oraz chleb. Smakowo jest świetnie wyważone, a w przypadku piw tego gatunku nie jest to sprawa oczywista. Spodziewałem się nadmiaru goryczki, tymczasem jest ona dość mocna, ale nie tłumi aromatu - jest jego logicznym uzupełnieniem. Świetna sprawa! (Ocena: 7,5/10)

Weizengrimm (alk. 4,5%; tutaj oczywiście szkło do weizena już jak najbardziej na miejscu) to dziwne piwo. Mocno fenolowa, goździkowa, gryząca sprawa. Goździkowo-cynamonowa. Nieokrzesany, niezbyt przyjemny zapach okraszony nutami taniego mydła. Dla kontrastu smak jest bez życia, między innymi za sprawą nikłego nasycenia. Goryczka mocna jak na styl, nieco ściągająca, nie pasuje do reszty. Znowu to tanie mydło. Fenolowe piwo, które nie wie do końca czym chce być. O dziwo, pić się da mimo to. (Ocena: 4,5/10)

Comenius 14 (alk 6%) to taki lżejszy strong lager, ze wszystkimi przywarami tego stylu i charakteryzującym go brakiem jakichkolwiek plusów. Chociaż - świeży zapach jest całkiem przyjemny, mimo ewidentnej dominacji słodkiej słodowości. W smaku słodki, jasny słód miesza się niestety z alkoholową cierpkością oraz nutami zielonych jabłek. Nie lubię strong lagerów i jak dotychczas nie widać żeby się to miało zmienić. (Ocena: 2,5/10)

Dla odpoczynku wziąłem piwo lżejsze, niestety okazało się że tylko trochę lepsze. Kounic 11 Polotmavy (alk. 4,6%) cierpi na przerost diacetylu. W aromacie opiekany słód, toffi, biszkopty, jabłka i pełno masła właśnie. W zapachu czuć głównie masło, jabłka i biszkopty, w smaku zaś masło, jabłka i metal. No, biszkopt też się w końcu odnalazł. Niewypał. (Ocena: 4/10)

Na koniec ciemniak. Hutnik 12 (alk. 4,5%) był wprawdzie wyraźnie gorszy od Easy Ridera, ale jest to zarazem dobre piwo. W zapachu przyjemne połączenie  kawy i wanilii. W smaku lekkie i prawie wodniste, można też wyczuć diacetyl (masło), tym razem jednak w normie. Przy takim przyjemnym aromacie, jakby było mniej wodniste, to byłyby dwa kciuki w górę, a tak to jest tylko jeden, i to z lekką rezerwą. (Ocena: 6,5/10)

Jak więc widać nie miałem szczęścia co do wyboru piw, samo miejsce jednak, również ze względu na walory estetyczne znojemskiej starówki, jest warte wizyty.

piwne podróże 4405692588824144938

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)