Loading...

Sześciopak polskiego craftu 176-179


Nazbierało się znowu recenzji rodzimego craftu. Przegląd jest w miarę aktualny, obejmuje głównie konsumpcję uskutecznioną od listopada 2021 do stycznia bieżącego roku, zarówno z kranu jak i z butelek. Plus kilka zaległych RIS-ów.


Jestem jedną z chyba niewielu osób, które w twórczości Trzech Kumpli najbardziej cenią nie nową falę ani ciemne kowadła, jeno serię klasyczną. I oto do tej serii doszła nie tak dawno temu nowa pozycja, która w zasadzie deklasuje wszystkie poprzednie. Lager Niemiecki (ekstr. 12,5%, alk. 5,3%) w moich wyobrażeniach miał się prezentować jak dortmunder, czyli nie oczekiwałem niczego poza solidną codzienność, tymczasem jest to rasowy pils w nurcie północnoniemieckim. Nuty zbożowe są tutaj przykryte grubą warstwą ziół, delikatna słodycz resztkowa jest od razu zmywana przez silną, długą goryczkę, a w finiszu nuty cytrynkowe są uzupełnione przez subtelny miętowy chłód. Spalt Select, Polaris oraz Saphir – ta triada chmielowa jest współodpowiedzialna za piwo lepsze od większości ukazujących się obecnie, dochmielonych pod korek de-de-ha ipek. Proszę więcej takich piw! (8/10)

Seria Just Tapped od Funky Fluid dodatkowo nakręca debiutową inflację tej stajni, ale widocznie ma to sens ekonomiczny. W obrębie serii jednak można trafić na piwa, które przynajmniej na papierze brzmią ciekawiej od kolejnej ipki, czy pejstri stałta. Just Tapped Kölsch (ekstr.11,5%, alk. 4,7%) jednak rozczarował. Piwo, w którym poza nutami jasnego zboża nie czuć niczego – a spodziewałem się jednak przynajmniej wody po kwiatkach – smakuje jak zwykły generyczny niemiecki kölsch pokroju Gaffela, a nie jak produkt rzemieślniczy. (4,5/10)


Całkiem inaczej sprawy się mają z Just Tapped Simcoe Black IPA (ekstr. 15,5%, alk. 6,7%). Toż to piwo powinno się ukazać również w puszkach! Żywicy dużo, gorzkiej czekolady dużo, trochę lukrecji, no i ciut podkreślona paloność, której wpływ na goryczkę jest odczuwalny. Można oczywiście kręcić nosem, że piwo jest lekko przechylone w kierunku stouta, ale czemuż by mi to miało przeszkadzać? Świetne to jest! (7,5/10)


Również w pełni udany okazał się Just Tapped Bitter (ekstr.11,5%, alk. 4,7%). Udany, albowiem uroczo angielski w duchu retro. Ciasteczkowy, tostowy, lekko karmelowy oraz kwiatowy. Umiarkowane nasycenie przywołuje ducha piw pitych w angielskim pubie, zaś stonowana, ale odczuwalna goryczka bardzo przyjemnie punktuje piwo. Bardzo miło mi się to piło. (7/10)


Dawno nie piłem niczego od Harpagana, cieszę się więc, że ponowne spotkanie było tak udane. Uwarzona razem z hurtownią Monsters oat cream IPA o nazwie Dżej Dżej (alk. 4,7%) z jednej strony ma to, co mają inne hejzi ipki, czyli moc żółtych owoców zmiksowaną ze wtrętami granulatowymi i odrobiną nafty oraz przeszywającą piwo soczystość, ma jednakże również to, czego brakuje wielu innym piwom tego typu, szczególnie tym z logo Monsters na etykiecie. Czyli podkreśloną goryczkę. Sumarycznie bardzo pijalne, bardzo dobre piwo. Mimo laktozy w składzie. (7/10)


Rzadkim gościem w moim szkle jest też browar Podgórz, fajnie więc, że Nawalony Kalesony (alk. 5%) okazał się gościem godnym mojego styranego podniebienia. Jest to bardzo smaczna session ipka, w której główną rolę grają brzoskwinia oraz cytrusy. Goryczka jest wprawdzie modna, czyli umiarkowana, ale nie została relegowana poza obszar percepcji. Bardzo pijalna sztuka, nie mam zastrzeżeń. (7/10)


Czy piwo może być gładkie aż tak bardzo, że aż niemalże zbyt gładkie? Może być. Na szczęście Placyd z Ziemi Obiecanej (ekstr. 16%, alk. 6%) dobija do tej granicy, ale jej nie przekracza. Z jednej strony żółte owoce, szczególnie ananas. Z drugiej strony białe cytrusy pokroju pomelo. I gładź, gładź, gładź, ... czuję się pozytywnie ugłaskany. Bdb. (7/10)

Moje pierwsze spotkania z browarem Green Head nie były specjalnie udane, ale High Five (alk. 4,8%) to krok w dobrym kierunku. Co prawda lekki hop burn to coś, nad czym warto popracować, ale za to przyjemny bukiet z nut żółtych owoców tropikalnych zrobił swoje. Fajne piwo. (6,5/10)


Podoba mi się, kiedy ktoś robi swoje i robi wrażenie uniezależnionego od zewnętrznej walidacji. Nazwa ostatniego piwa z Łańcuta, czyli Bez Czipa (ekstr. 15,8%, alk. 5,8%), świadczy chyba o tym, że mam do czynienia właśnie z takim kimś. Piwo łączy głównie białe cytrusy pokroju pomelo i grejpfruta z ananasem i nektarynką oraz sabrowym kokosem. Daje to sumarycznie coś na kształt cytrusowej pina colady i ja to kupuję. Co prawda zgodnie z panującymi trendami nie podkręcono goryczki ponad miarę, ale piwo absolutnie nie jest przesłodzone, a i finisz jest mimo braku dosadniejszej goryczki przyjemnie, balansująco wytrawny. Trochę to trwało, ale Łańcut jest obecnie pierwszą ligą nie tylko w obrębie piwowarskiej klasyki. (7,5/10)


Jak W Dym było jednym z pierwszych piw Pinty. Jako że wędzonki są piwami z gatunku niesprzedawalnych, toteż i co prawda wznowiono to piwo kilka razy, ale w małych ilościach, aż w końcu nastąpiła dłuższa przerwa. Obecne Jak W Dym (ekstr. 18%, alk. 7,5%) to wersja podwójna, vel Rauch Doppelbock. No i to piwo jest tak sugestywnie nadymione, że aż człowiek chce zerwać sznurki z tej szynki wyrwanej prosto z wędzarni i zlizać słodycz z jej karmelizowanej skórki. Tyle że jest to piwo, a nie szynka. Ale takie piwo, gdzie pijąc je, człowiek ma poczucie, że jednocześnie porządnie zakąsił. To się kocha albo nienawidzi. Ja jestem okopany w tym pierwszym obozie. (7,5/10)


Czy po serii trafień-zatopień Artezan ponownie u mnie zapunktuje? Nie do końca. Zegarki Błonie (ekstr. 12%, alk. 5%) porusza się na rzadko spotykanej trajektorii zielona cebulka – melon – żywica – juicy fruit – opuncja, gdzie szczególnie owoc kaktusa odstawia ciekawą scenę. Wrażenie sumaryczne jest nieco mdłe, mimo całkiem efektownie podkręconej goryczki. Jeśli komuś odpowiada natłok białych nut, to może śmiało sięgać po tę butelkę. Dodatkowym plusem jest, kiedy lubi, jak mu do garażu pełnego spalin nasikają myszy. W tym świetle Kroniki Artezana mogą sięgać nawet czasów Króla Popiela, but that’s none of my business. (5/10)


Nie wiem, czy stumostowy Holiday Stout (alk. 6,2%) swoją nazwę zawdzięcza wyzbytemu kręgosłupa podejściu do Bożego Narodzenia, czy też historia jego nazwy jest zgoła odmienna, ale faktycznie trochę ze Świętami może się kojarzyć, a to za sprawą nut korzennych, marcepanowych i lukrecjowych oraz kandyzowanych czerwonych owoców. Te są jednak w mniejszości – mocniej są wyczuwalne nuty czekolady, a najmocniej pustka. Jest to bowiem kolejny stout, którego domniemana intensywność ginie pod kołdrą azotu, który to wprawdzie nadaje piwu przyjemnej gładkości, zarazem jednak je mocno spłaszcza. Nieźle się to pije, a i równie wygodnie zapomina. (6/10)


Siedzę od kilku minut nad szkłem z Pinta Kwas Tau (ekstr. 12%, alk. 4,8%) i nie wiem, co napisać, tak mnie to piwo zmuliło. Jest po prostu arcynudne. Zamiast rześkiego, żywiołowego kwasika z wiśniami zakupiłem butelkę kwasu smakującego, jak gdyby zrobiono go na siłę, wyzbytego nut lacto, z mało intensywną, kompotową wiśniowością (coś a la lekko przypalone wiśnie ze spodu garnka) i wyśrodkowaną kwaśnością. Kwaskowaty kompotosoczek bez polotu. (4,5/10)

Niedawno pojechałem z dzieciakami na Pyszny Targ do Galerii Szyb Wilson w Katowicach. Tamże skosztowałem trzech dań na stoisku persko-afgańskim, których mdła natura stała w kontraście z domniemaną aromatycznością kuchni z tamtych stron. No i na tych Targach było też jedno stoisko piwne. Browar Mikołajki to ponoć faktycznie browar, a nie hurtownia ani komisjoner (czy jak się tam na te wszystkie Łebskie obecnie mówi), ale marketing sprzedażowy ma jednak nieco trefny – w ofercie były czteropaki i sześciopaki, poprosiłem więc o taki pakiet, który pozwoli mi skosztować jak największej liczby różnych piw. Pani wręczyła mi sześciopak, pindzisiontcztery złote zamieniły właściciela, a ja dopiero w domu sprawdziłem i okazało się, że dwa z piw w sześciopaku są takie same. Technicznie mnie nie oszukano, faktycznie jednak oszukany się czuję. Ja rozumiem, że piw z tego browaru prawdopodobnie nigdzie na Śląsku nie ma, więc pani mogła się poczuć jak na wyprawie łupieżczej, no ale bez przesady. Piwa, co trzeba przyznać, opatrzone są wymyślnymi, wyróżniającymi się etykietami. Kreska to wprawdzie nie do końca mój gust, ale całość jest dopracowana. A jak z piwami?


W Mikołajskim Lagerze (ekstr. 12,5%, alk. 4,8%) nuty zbożowe zostały uzupełnione o opiekane nuty słodowe za sprawą słodów karmelowego i monachijskiego w składzie. Chmielu pożałowano, ale i tak całość byłaby w miarę przekonująca, gdyby nie szorstka, niezbyt mocna, ale jednak drażniąca gardło swoim charakterem, paracetamolowa goryczka. (4,5/10)

Marcowe Mamry
(ekstr. 15%, alk. 5,6%) to słodowe, opiekane piwo, w którym ta druga komponenta, co ciekawe jest nieco mniej uwydatniona niż w lagerze. Pełnia umiarkowana, intensywność smakowa też. Ponownie drażni apteczny charakter goryczki, w tym wypadku jeszcze słabszej niż w lagerze, ale nie mniej irytującej. (4,5/10)

Ryńska Zjawa
(ekstr. 13%, alk. 5%) ma tę samą goryczkową przypadłość co poprzednicy, czyli charakteryzuje się zbyt wysoką cierpkością, poza tym ma jednak odrobinę większy potencjał – Jest trochę karmelowe, trochę opiekane, wyzbyte wprawdzie nut palonych, ale mające zadatek na jako takie piwo stołowe. Gdyby nie ta drapiąca goryczka. (4,5/10)


APA, a raczej PPA Stynkowy Ogier (ekstr. 14%, alk. 5,2%) to zapis porażki w walce, jaką stoczyły polskie chmiele Magnat, Puławski oraz Izabella z diacetylem. Chmielowa husaria padła pokotem pod natłokiem zjełczałego masła. Na pobojowisku odnaleziono amalgamat poległych – żywiczne, zjełczałe masło, okraszone nutami cytrusów oraz mirabelki. Klapa. (3,5/10)


Zadatki na piwo przynajmniej interesujące miała ipka Źdźbło Kłobuka (ekstr. 15%, alk. 5,6%). Koniec końców jednak mentolowy chłód chmielu Polaris okazał się jedynym ciekawym elementem tej układanki. Poza tym piwo oferuje nutki brzoskwini oraz żywicy, lekko cierpkawą goryczkę, zaś w tle ponownie ciut masełka. No niezbyt. (4,5/10)

Za 54zł dowiedziałem się więc, że Browar Mikołajki póki co nie jest wart uwagi. Dobra, to jedziemy dalej, z zaległymi reckami polskich stoutów imperialnych.

Rzadko się słyszy od dłuższego czasu o Piekarni Piwa. A szkoda. Swoim pierwszym RISem, nazwanym No. 26 (ekstr. 26%, alk. 11,3%) weszli ongiś na tereny bardzo ciężkie. Wprawdzie ciała mogło być trochę więcej, wprawdzie cierpkość w finiszu mogła jednak być mniejsza, niemniej jednak melanż likieru czekoladowego, kawy oraz cygara i nieznacznych wtrętów owoców czerwonych oraz leśnych to całkiem niezła baza do stworzenia czegoś naprawdę zapadającego w pamięć. Tym razem nie do końca to wyszło, ale potencjał jest. (6/10)


Tanim barel ejdżem jest Barrell Aged Imperial Russian Stout z Browaru Jana (ekstr. 24%, alk. 9,5%). Podwójne ‘l’ w barrel nie jest moim błędem, a browaru, więc tak już zostawiłem. 12 zł za polski barel ejdż to atrakcyjna cena, ale zawartość butelki nie jest warta nawet połowy tego. Owszem, beczka po Jack Daniels dała charakterystyczne waniliowe i kokosowe nuty mokrej białej dębiny, ale poza tym w piwie panuje sromota. Jest kwaskowo-cierpkawe, co działa na niekorzyść jego cielistości, zaś słodowość niknie pod naporem kwasku i beczki. Czyli coś tam lekko czekoladowego prześwituje, ale całość robi wrażenie alkoholowych wypłuczek po wydrążonym encie z Władcy Pierścieni. Tanie piwo, ale i tak wtopiłem kasę. A szkoda. (4/10)

Ktoś – nie pamiętam już kto – reklamował mi harpaganowego Buzdygana Turbo Rozkoszy Jack Daniels BA (ekstr. 30%, alk. 10,5%) jako turbo dobre piwo i jeden z nielicznych przykładów udanego pastry stouta. Faktycznie, traktując to dzieło jako pastry, to jest naprawdę udane. Pachnie jak ciemne Bounty z dodatkiem kawy, czyli kokos z ciemną czekoladą. Nutki chlebka marcepanowego oraz rumianku zmierzają ku rejonom tonki, nie przekraczając na szczęście jej granicy. Piwo jest dobrze ułożone, alkohol tylko grzeje gardło, ale nie wprowadza irytującej cierpkości. Odnośnie głębi, to jest średnio, no i pod względem słodyczy jest to w moim odczuciu nieco przesadzone piwo, ale wciąż warte zakupu. (7/10)

Prawdziwym pastry pisanym otwartym tekstem jest z kolei Wypiekowe Mocne, dzieło warszawskiego Mermaid (ekstr. 30%, alk. 10%). Wpływ dodanego aromatu kokosowego jest ewidentny. W aromacie jak i w smaku łączy się z czekoladowymi nutami słodowymi w Bounty, wyczułem również nuty pokrewne budyniowi waniliowemu, pralinkom, jest też karmel. Z jednej strony pachnie jak wypiek, z drugiej nie jest nadmiernie perfumowe. Smak wprowadza pewien dysonans, bo wprawdzie piwo jest pełne kokosa i wyraźnie słodkie, finisz jednak jest oldskulowy, bo potężnie gorzki. Wręcz na swój sposób wprowadza do piwa pewien balans. Fanem piw z aromatami chyba nie zostanę, ale to jest przykład tego, jak można to zrobić znośnie. (6/10)

Dwa pintowe RISfactory w wersjach beczkowych i dwa zupełnie odmienne wrażenia. RISfactor Rioja Red Wine BA (ekstr. 30%, alk. 13%) to esencjonalna paloność, wafle polane gorzką czekoladą, niuanse czerwonych owoców, nostalgiczne przebłyski starego mokrego drewna, no i świetna głębia. Obawiałem się zbyt czerwonego w bukiecie, kwaskowego piwa bez ciała i głębi, a dostałem pięknie złożone, zniuansowane piwo do wydłużonej degustacji. (8/10)

RISfactor XO Cognac BA
(ekstr. 30%, alk. 13%) gra niestety w innej lidze. Jest mocno palony, ale w tle przewija się irytujące zielone jabłko. Klepka waniliowa przypomina tutaj efekt ssania drewnianego parkietu, obecny w wielu piwach z płatkami dębowymi, który mnie niezmiennie irytuje. No i wprawdzie czekoladowa baza jest obecna, ale dominującym wrażeniem jest ta klepka, dodatkowym czynnikiem przeciwdziałającym zadowoleniu jest zielone jabłko, no i głębi to piwo ma o wiele mniej od wersji po czerwonym winie. (5,5/10)

Tyle na dziś. Jakościowo najbardziej wyróżniły się dwa piwa o przeciwstawnej sile i pozycjonowaniu cenowym, czyli Lager Niemiecki od 3K oraz IRSfactor Rioja BA z Pinty. N?a wyróżnienie zasłużyły Bez Czipa (Łańcut), Jak W Dym Doppelbock (Pinta) oraz Just Tapped Simcoe Black IPA (Funky Fluid). Ogółem 10/24 piwa byłyby warte powtórzenia, więc jak to mawiał klasyk – not great, not terrible.

sześciopak polskiego craftu 4319907782429505841

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)