Ziemia vs. Podziemie
https://thebeervault.blogspot.com/2022/03/ziemia-vs-podziemie.html
Zamiast robić kolejny przegląd puszek, zdecydowałem się zrobić kolejny przegląd puszek, tyle że na zasadzie pojedynków smakowych. No bo skoro w mojej lodówce znalazły się po cztery puszki z dwóch topowych polskich browarów, to można się trochę pobawić. We szranki stanęły Piwne Podziemie oraz Ziemia Obiecana, przy czym bitwa została rozpisana na cztery pojedynki między konkretnymi piwami. Kto wygra więcej pojedynków, wygrywa... no, w zasadzie to nawet uścisku prezesa nie wygrywa, bo nie jestem prezesem. Można mieć zastrzeżenia odnośnie zasad, bo w przypadku kiedy jeden browar będzie miał dwa niepijalne wyroby, to i tak może zremisować z browarem, którego piwa będą konsekwentnie bardzo dobre. Można mieć obiekcje odnośnie potencjału sił w konkretnych parach, bo pomijając sześć (post)nowoczesnych ipek, w jednej puszce pływa sobie helles, a w innej black IPA. Można, można, można,... ale trzeba mieć naprawdę nudne życie, żeby się takimi pierdołami przejmować. Na ubitą ziemię wyznaczyłem shakera, dobrze więc, że wbrew zaleceniom (pozdro Łukasz!) nie wypieprzyłem wszystkich moich shakerów w piździec. Było mi o tyle łatwiej, że z południowej Polski jestem i nie wiem nawet, co to takiego, ten piździec, ani gdzie leży. Zaczynajmy więc!
Runda #1: Piwko vs. Juicy Trap #7
Z pozoru duża przewaga po stronie Podziemia, no bo dżusi i dabl, zaś Ziemka to zwykły lager niemiecki. Tenże lager jednak wylądował w shakerze bezpośrednio po wieczornej sesji pt. „pick up heavy shit and put it down”, a więc w okolicznościach nader sprzyjających. Piwko (alk. 5,2%) to bardzo dobrze wykonany niemiecki helles ze znikomą goryczką, czystym profilem ziarnisto-słodowym, zbożowym, na wzór urhellesa jednak ciut mocniej przychmielony na aromat, skutkiem czego po nosie błąkają się przyjemne nutki cytrynkowe oraz kwiatowe. Wchodzi, jak ma wchodzić, czyli wspaniale, acz mój problem z hellesami jest tożsamy z problemem z neipkami, a więc brakuje mi jednak trochę tej goryczki. Niemniej jednak technicznie nie mam się do czego przyczepić, aczkolwiek w zestawieniu z Lagerem Niemieckim z 3K zdecydowanie wolę ten drugi. (6,5/10)
No ale ten pojedynek jest z Juicy Trap #7 (ekstr. 18%, alk. 8%). No i jest moc. Chmiele El Dorado, Mosaic orac Vic Secret dają głównie świeżo wyciśniętą pomarańczą, ale również grejpfrutem, ananasem oraz korzeniami (anyżem). Co ciekawe, o goryczce nie zapomniano i jest ona faktycznie całkiem ipkowa. Posmak to już pomelo. Piwo jest soczyste, jest gęste, ale i pijalne. To bardzo dobra sztuka. (7/10)
Rezultat po rundzie 1.: Ziemia 0 – Podziemie 1
Runda #2: Sztumskie vs. Juicy Trap #8
Kooperacja z Browarem Mem pod względem wizerunkowym jest posunięciem asekuracyjnym. Jak wyszło bdb, to pójdzie wieść, że Browar Mem to więcej niż tylko mem. A jak wyszło kiepskie, to przecież na pewno przez Browar Mem, który jest wszak tylko memem. Sztumskie (alk. 7,5%) wyszło jednak bdb. Na etykiecie Nelson Sauvin oraz Sabro, w środku jednak zdecydowanie więcej Sabro, za sprawą czego piwo pachnie jak soczysta mandarynka z puszki, a w posmaku przewija się kokos, który ładnie się łączy z kremowością owsa. Diesel, czy białe grono, nutki przynależne Nelsonowi, są tutaj głęboko w tle. Pewnie Nelson był droższy, to użyto więcej Sabro, he, he. Goryczka jest... no, jakaś tam jest, mogłoby jej być więcej. Niemniej jednak jest to bardzo smaczne piwo. (7/10)
Juicy Trap #8 (ekstr. 18%, alk. 8%) zagaja trochę podobnie, wszak wśród chmieli powtarza się Sabro, jest więc mandarynkowo, aczkolwiek również grejpfrutowo (jest Citra), no i wychwyciłem wpadające w limonkę kaffir nuty geraniolowo-różane, których się nie spodziewałem, które jednak wnoszą w piwo pewien interesujący wyróżnik. Goryczkę podkreślono, sprawiając, że w towarzystwie nutek żywicznych jest to nieco szorstkie w odbiorze piwo, szczególnie jak na neipkę. I bardzo dobrze. (7/10)
Sztumskie wygrywa mandarynkową soczystością, Juicy Trap #8 charakternością.
Sytuacja po rundzie 2.: Ziemia 1 – Podziemie 2
Runda #3: Pani Zima vs. Dank Side Of The Moon
Widzę tutaj pewną konsekwencję – pani zima na etykiecie Pani Zimy (alk. 6,6%) zwisa gil z nosa, toteż i samo piwo pachnie trochę jak przy katarku – nieco miej intensywnie od innych pusi z Ziemi Obiecanej. Ale pachnie fajnie – cytrusowo, cytrusowo oraz cytrusowo. Grejpfrut, cytryna, cytrusowe ciastko, herbata infuzowana skórkami cytrusów. Do tego smukłe ciało, nieprzesadzona goryczka, ale i zupełnie szczątkowa słodycz. Szybka ipka do szybkiego picia. Bardzo dobra. (7/10)
This ain’t dank. Dank Side Of The Moon z Piwnego Podziemia (ekstr. 18%, alk. 8%) radzi sobie całkiem nieźle w zakresie goryczki, jednak użyte do warzenia dziewięć rodzajów lupuliny to w tym przypadku przerost formy nad treścią. Zielone motywy sosnowo-żywiczne są marginalne, silniej odczuwalne są cytrusy, ale niestety w formie słodyczowej vel landrynkowej vel utlenionej. Mdłe cytrusowe cukierki tłumią w tym piwie jakąkolwiek charakterność, sprawiając, że jest de facto niepijalne. Za takie pieniądze to ja oczekuję korespondującej jakości albo przynajmniej czegoś, co będę w stanie dopić. Tutaj tylko etykieta wyszła fajnie. No i goryczka. Połową poczęstowałem kran. Milczał jak zaklęty. (3/10)
Sytuacja po rundzie 3.: Ziemia 2 – Podziemie 2
Runda #4: Ciemne Sprawki vs. Biotransformers #3 Dip N Drip
Chyba nie piłem jeszcze black IPA na Sabro. No i chyba nie piłem jeszcze piwa z chmielem Sabro, które tak mocno woniałoby kokosem jak Ciemne Sprawki (alk. 7,2%). Kokosem, mandarynką, lubczykiem i truskawką, czyli po pierwsze Sabro zdominowało Stratę, a po drugie specyficzne połączenie iluzji słodyczy od kokosa wespół z truskawkowymi nutami przekierowało skojarzenia wypływające z tych ostatnich ku cukierkom Alpenliebe. Zarazem jest to jedna z tych czornych ipek, w których słody w zasadzie nie dają o sobie znać, tutaj poza marginalnym czekoladowym tchnieniem w finiszu. Wolę takie z bardziej asertywną słodowością. To piwo jest dobre, ale mogło być lepsze. (6,5/10)
No ale co mam w takim razie napisać o Biotransformers #3 Dip N Drip (ekstr. 18%, alk. 8,9%)? Szczególnie po pierwszych dwóch, świetnych bajotransformersach? Mam tutaj do czynienia z owocami tropikalnymi i cytrusami owiniętymi w galaretkowo-cukierkową otoczkę. Trochę iglakowych motywów, ale głównie ananas w cukrowej zalewie, pulpa brzoskwiniowa w miodzie, cytrusy posypane cukrem – ja rozumiem, nostalgię za cieniami minionymi, ale te polskie przyciężkawe ipki A.D 2015 to naprawdę nie jest nic, za czym wypada wzdychać z tęsknotą. Tym bardziej że to piwo było tak z dwa razy droższe niż te ipki wtedy. No ale przynajmniej dzięki całkiem wyraźnej goryczce zostało dopite. Przynajmniej tyle. (4/10)
Sytuacja po rundzie 4.: Ziemia 3 – Podziemie 2
The end. Ziemia wygrała. Świat uratowany. Może nie w pięknym stylu, ale wciąż.