Loading...

Konserwowanie polskiego craftu 29


Jedziemy dalej z tym koksem – już niemalże dogoniłem polski rynek i nie zamierzam się zatrzymywać. Aż tak dobrze jak ostatnim razem nie miało prawa się udać (przypominam – 6 na 8 piw co najmniej bardzo dobrych), ale i nie miałem powodu, żeby spodziewać się kompletnej wtopy.


Ipka z kawą to nie jest zły pomysł. Tym tropem poszli chłopaki z Birbanta, łącząc swoje siły z Maltgardenem oraz palarnią kawy 7 Heaven. Rezultat to Coolab7 Coffee Hazy IPA (ekstr. 16,5%, alk. 6%), ipka z dodatkiem kawy Kyoto Aricha z Etiopii. Być może zastanawiacie się, jak ta kawa smakuje? Otóż ja się również nad tym zastanawiam, i to po wypiciu piwa. Nie wyczułem w nim bowiem absolutnie żadnej kawy. Jest to problematyczne, bowiem zgaduję, że to ona miała dać piwu charakter, w związku z czym w sytuacji jej absencji piwo tegoż charakteru nie ma. Zawiesiste, owocowe na brzoskwiniowo-przecierową modłę, wyzbyte goryczki, jest jak deska serów bez sera albo jajko na bekonie bez bekonu. Siłą mocnej autosugestii w końcu w dalekim posmaku coś mi się zaczęło z kawą kojarzyć, jednak w połączeniu z niezbyt powabną owocowością, stanowiącą główną treść tego produktu, syntetyczne skojarzenie powędrowało ku marchewce. Z pewnością nie tak to miało być. Szkoda, ale w takiej formie to piwo nie jest moim zdaniem nikomu potrzebne. (4/10)


Artezan
postanowił podjąć ryzyko i wypuścić pierwsze swoje piwo w puszce akurat na okoliczność dziewiątych urodzin browaru. Pierwsze w ich historii użycie chmieli Strata, Cashmere, Azzacca oraz płynu Spectrum już niekoniecznie było ryzykiem, przynajmniej nie w równym stopniu. Moim ryzykiem z kolei było wysupłanie na ten produkt niemałej liczby podbeskidzkich florenów. No trudno. IX Anniversary IPA (ekstr. 16%, alk. 6,5%) to piwo o tak wątłym zapachu, że przez chwilę zastanawiałem się, czy mnie znowu nie dopadła najbardziej modna choroba ostatnich lat. Ale nie – czuć jednak mandarynkopomarańczę. Nie jako owoc niestety, tylko w postaci przypominającej wyroby cukiernicze lat 90., a szczegółowo cytrusowe galaretki z cukrową posypką, sprzedawane wówczas w płaskich, okrągłych opakowaniach. Poza tym nie wyczułem w zasadzie niczego wartego wzmianki. O goryczkę zadbano tak czule, że uciekła ona poza spektrum doznań, pozostawiając lekką słodycz w uczuciu bezradności. Nagazowanie też się w sporej mierze ulotniło, za sprawą czego w moim szkle wylądował lekko zawiesisty soczek o aromacie i smaku cukrowych cytrusowych galaretek. Kolejna ipka (prawie) bez goryczki, a na dodatek bez soczystości; ciężko się to pije. Z pewnością nie tak to miało być. Szkoda, ale w takiej formie to piwo nie jest moim zdaniem nikomu potrzebne [2]. (4/10)


Przed zakupem Classic with a Twist vol. 5 DDH Hoppy Grodziskie od Nepomucena i Funky Fluid (ekstr. 7,7%, alk. 2,7%) sprawdziłem szybko, czy w składzie nie ma laktozy. Uff, nie ma. Co więcej, moim zdaniem stworzono prawdziwą petardę, będącą najsmaczniejszym grodziszem, jakiego piłem, przy czym zaznaczam, że w tym przypadku absolutnie nie należę do purystów (sorry, Kowal). Z jednej strony to piwo jest odpowiednio nasyconym grodziskim z ogniskowo-oscypkową wędzonką, z drugiej strony jest jednocześnie fajnie nachmielonym, lekkim, ale intensywnym summer ejlem. Obie narracje się przeplatają, piwo jest świetnie zespolone i dalekie od wodnistości. Z uwagi na przyjemnie niską zawartość alkoholu można by to pić wiadrami. Super sprawa. (8/10)


Nadal nie do końca rozumiem zachwyty nad nowymi polskimi odmianami chmielu, które mi się (z wyjątkami, patrz Książęcy) kojarzą z mdłymi owocami sadowymi. Homelike od Brokreacji (ekstr. 15%, alk. 6%) jedzie właśnie na takich chmielach, ale w sumie wyszedł spoko. Tyle że piwo częściowo nie pachnie jak typowy wywar na polskiej nowofalowej lupulinie. Pachnie jak świeżo otwarta puszka z ananasem z dodatkiem moreli, brzoskwini i gumy Turbo. Być może to zasługa chmielu EXP.2. Bardziej swojskie klimaty też tutaj można znaleźć – nuty gruszkowo-jabłkowe, trawa, trochę siana. Goryczka jest średnio mocna, lekko cierpka, a piwo w miarę soczyste. Jest to prawie poziom polsko chmielonych piw z Dzikiego Wschodu, stanowiących w moim odczuciu szczyt tego, co można z polskiej lupuliny obecnie wyciągnąć. Czyli jest smaczne, ale w obrębie kreacji Brokreacji poniżej poziomu piw z chmielami z mitycznego Zachodu. (6,5/10)


Użycie mało popularnych chmieli Satus i Loral (do spółki z Sabro i Ahtanum) poskutkowało tym, że brokreacyjna La Loba (ekstr. 15%, alk. 6,2%) pachnie raczej nietypowo. Kokos, kwiatki, trochę juicy fruit i gumy Turbo, zaś finisz jest na swój sposób ziołowo-ziemisty z goryczką o charakterze ziemi właśnie. Mimo stonowanej goryczki pije się to bardzo dobrze, a przy okazji piwo wyróżnia się na tle konkurencji. Bdb. (7/10)


Ciekawą session ipką jest Planet BRU-1 od Pinty (alk. 5,7%). Profil wyróżnia się zdecydowanie, jako że ananas i grejpfrut trafiają na zwaniliowanego kokosa, werbenę oraz skórkę limonki. Nie jest to piwo nadmiernie intensywne ani puszyste, co w zasadzie czyniłoby tę session ipkę piwem dość oldskulowym, gdyby nie to, że goryczka to już jest nowa szkoła, czyli zaznacza ona swoją obecność raczej wstydliwie. Tutaj widzę pole do poprawy, poza tym piwo jest smaczne. (6,5/10)


Piwa z mocno zaznaczoną obecnością chmielu Nelson Sauvin są często dość ostre. Hazy Discovery Nelson od Pinty (ekstr. 20%, alk. 8,3%) jest wbrew oczekiwaniom bardziej gładkie, jako że płatki owsiane zapewniły mu odpowiednią teksturę, a przy okazji mimo hop rejtu 26 gram na litr piwa uniknięto efektu piekącego podniebienia. Profil spełnił moje oczekiwania – diesel, białe grono, pomarańcza, limonka, agrest i dyskretny urok marakujowych tropików. Wprawdzie goryczka znajduje się w dolnych rejestrach, ale piwo nie jest słodkie, zaś ostrawy profil aromatyczny Nelsona daje mu odpowiedni kant. Świetne. (7,5/10)


Zgodnie z przewidywaniami, Hazy Discovery Portland (ekstr. 20%, alk. 8,1%) pachnie zdecydowanie bardziej słodko. Dojrzałe pomarańcze i mandarynki w połączeniu z ananasem, morelą i brzoskwinią wypadły naprawdę dobrze. Piwo jest soczyste, ale nie soczkowe, zadbano o balansującą (choć nie nadmiernie mocną) goryczkę, a i efekt grzania gardła się pojawił. Piwo jest gładkie i pijalne, ale mniej intensywne i mniej ciekawie skomponowane od Nelsona. Still very good. (7/10)

Rezultat jest tym razem pół na pół. Ponowna próba z Birbantem po dłuższej przerwie spowodowała poparzenie sobie kieszeni, Artezan zdecydowanie lepiej ostatnio wypada z butelki niż z (tej) puszki, Pinta i Brokreacja jak zwykle klasowo, ale to nieortodoksyjny grodzisz od Nepomucena i Funky Fluid zdominował jakościowo tę selekcję.

recenzje 4708476218863133397

Prześlij komentarz

  1. Ejno, bez przesady, że w pierwszym piwie nie było czuć kawy - może nie była ona dominująca, stanowiła tylko tło, ale jednak była ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim prawie nie było. Może to ta słynna stratyfikacja w tankach leżakowych ;)

      Usuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)