Konserwowanie polskiego craftu 12
https://thebeervault.blogspot.com/2020/12/konserwowanie-polskiego-craftu-12.html
„Conservo, conservo”, żeby tak zacząć cytatem meksykańskich raperów Control Machete. ReCraft, Monkey Browar, Funky Fluid, Stu Mostów i przede wszystkim Szpunt – przekrój konserw w tym przeglądzie jest szeroki, ale niestety mało co okazało się udanym zakupem.
W puszki poszedł ReCraft, wypuszczając w pierwszej kolejności collaba z Piwnym Podziemiem, czyli italian pilsa o nazwie La Dolce Vita (ekstr. 12%, alk. 5%). Uwagę zwraca silnie kwiatowy profil chmielowy, który jednak w odróżnieniu od itapilsa od Trzech Kumpli nie jest kwiaciarniano mdły. To jest dobra strona piwa; drugim plusem jest podkreślona, dla odmiany ziołowa goryczka. Pomijając te dwa aspekty, La Dolce Vita jest piwem wyraźnie słodowym, wręcz ciastowym, co szczególnie narzuca się w smaku. Nie jest to feler per se, natomiast ciężko to piwo nazwać rasowym pilsem – poza goryczką tego chmielu jest po prostu za mało. Pomijając ten fakt, jest to jednak dobrze pijalne, smaczne piwo. (6,5/10)
Z jakiegoś powodu byłem nieświadomy istnienia warszawskiego kontraktowca Monkey Browar. No ale zadbali o widoczność za sprawą puszek, więc postanowiłem ich sprawdzić. Born To Be Hoppy Citra Mosaic (ekstr. 18%, alk. 7,4%) jest de-de-hą o stosunkowo stonowanym aromacie i smaku. Rządzą cytrusy – od pomarańczy przez grejpfruta, po limonkę. Daleko w tle odzywają się słodkie tropiki. Słodki jest też smak, goryczka jest niemrawa. Nie byłoby to jeszcze ujmą, gdyby zadbano o odpowiednią soczystość i gładkość. Pod tym względem jednak szału ni mo. Średniak. (5/10)
Wobec tożsamych parametrów nie miałem wielkich oczekiwań wobec Born To Be Hoppy Azzacca Idaho Gem, ale jest to jednak piwo wyraźnie inne nie tylko pod względem profilu chmielowego. Ten jest bardziej ziołowy i tropikalny, z nutami sosny, gujawy, werbeny, ananasa i delikatnej kandyzowanej wiśni. Za większą mętnością idzie większa soczystość, z kolei problematyczny jest dość mocny hop burn. Generalnie część na plus względem poprzedniego piwa, część na minus. Rezultat jest jednak tak samo średni. (5/10)
Jedną z niewielu nowych puszek na rynku, której zawartość to nie dedeha ipka, to Nitro Beans od Szpunta (ekstr. 15%, alk. 5,6%). Stout z dodatkiem kaw Samambaia i Yellow Bourbon z Brazylii wyszedł jednak średnio na jeża. Azot często tłumi wyrazistość piwa i tak właśnie wyszło w tym przypadku. Poza niską intensywnością problematyczny jest lekko fasolowy charakter kawy oraz brak kompleksowości – zarówno nuty czkeladowe jak i palone (jedne jak i drugie mało intensywne) wydają się być przynależne dodanej kawie miast piwu bazowemu. W efekcie dostajemy coś, co w zasadzie smakuje jak lekko słodkawe, gazowane cold brew o niskiej intensywności. Jasne, pić można, ale beznamiętnie. (5/10)
Wprawdzie Cyberjuice (ekstr. 16%, alk. 7,5%) idzie po linii DDH Szpunta, zgodnie z którą goryczka w ipce jest rzeczą zbyteczną, ale za to fajnie tutaj zagrało połączenie chmieli Citra oraz Nelson Sauvin. Połączenie cytrusów – szczególnie grejpfruta – z jednej strony, z drugiej zaś białego grona, agrestu oraz lekkiego diesla, wyszło efektownie, mimo że człon „cyber” w obecnych czasach jest coraz mniej kompatybilny z paliwami kopalnianymi, a propos wspomnianego diesla. Taki profil chmielowy bardzo dobrze pasowałby do west coasta, podczas gdy Cyberjuice ma wprawdzie smukłe ciało i pomijalną słodycz resztkową, ale niestety goryczką nie jest w stanie zawojować. Niezłe piwo, choć nie pod mój gust. (6/10)
Pierwsza odsłona funkofluidowej serii Funk Around, czyli kooperacja z Dzikim Wschodem, wyszła fatalnie. Czy Funk Around: Pinta (ekstr. 19%, alk. 9,2%) stanowi rehabilitację tamtego niewypału? Oj nie, birgiczq. Toż to jest cierpka, alkoholowa, niedogazowana gorzka woda ze słabo obecnymi nutkami kociego moczu, opuncji, kwiatów, kaffiru, trawy cytrynowej. Ziołowa strona piwa wyszła dość orientalnie, co jest ciekawe, niemniej jednak to piwo w zasadzie ma mało smaku i aromatu. Jest trzepiącą gardło, gorzką, alkoholową, niedogazowaną wodą. Wniosek nasuwa się prawdopodobnie taki, żeby collaby Funky Fluid omijać szerokim łukiem. (3/10)
Patrząc na etykietę kolejnego piwa od Browaru Stu Mostów, mam skojarzenia z Winem Patykiem Pisanym. Jak ten jabol smakował, tego nie pamiętam, ale wydaje mi się, że o wiele gorszy od West Coast IPA Comet Amarillo (alk. 6,5%) nie mógł być. Zrobiono piwo mocno gorzkie bez kontry, co przypomniało mi z kolei moje pierwsze doświadczenia z ipkami Braukunstkeller i Siren jakieś bodajże sześć lat temu. W aromacie oraz smaku co najmniej w połowie pojawia się ziejąca pustka, a w pozostałej części trochę róży/kwiatów, zielonych oliwek, żywicy i grejpfruta, kapka liczi oraz słaba gnilna nutka. I tyle. Poza tym gorzka woda. Nie wszystek pyszne, co west kołści. (3,5/10)
Niewiele lepiej wypadła Stu Mostom New England IPA Meridian El Dorado (alk. 6,2%). W połowie pustka aromatyczno-smakowa, w pozostałej części borówki i jeżyny z jednej, gnijące mango i ananas z drugiej strony. Goryczka jest średnio mocna i wyraźnie alkoholowa. Poza bardzo interesującym występem chmielu Meridian manifestującym się wspomnianymi owocami jagodowymi, to piwo nie stanowi moim zdaniem żadnej wartości dodatniej. Jest ciekawe, ma posmak fioletowych danonków, ale pije się je beznamiętnie. (4,5/10)
We współpracy z gliwickim multitapem IBU Craft Beers Szpunt zaserwował kolejną owocową ipkę na rynku. Ale czy faktycznie jest to ipka? Szpunt IBU Mango IPA (ekstr. 16%, alk. 6,3%) to piwo, w którym ciężko wyczuć cokolwiek poza mango, które to swoją drogą nadmierną intensywnością nie grzeszy. W smaku napój jest przyjemnie gładki, dość soczysty i soczkowy. Goryczki prawie wcale nie ma, więc zawartość puszki robi wrażenie nagazowanego soku z mango. No i wprawdzie w porządku smakuje, ale piwności ma mniej niż radler, a z ipką nie ma w zasadzie nic wspólnego. Hmm. (6/10)
Obawiałem się kolejnej ipki od Szpunta, jako że zazwyczaj brakuje mi w nich goryczki. Faktycznie The Great Gorilla (ekstr. 18%, alk. 7,5%; zdjęcie niestety kajś przepadło), kolejna kooperacja z katowicką Białą Małpą, nie ma jej początkowo wiele, ale za to nadrabia na innych polach. Jest piwem owsiankowo gładkim, intensywnym i soczystym, najlepsze jednak, że ostro siarkowy profil chmielowy rodem z antypodów zrobił tutaj moim zdaniem robotę. Mieszanina cebuli, duriana, diesla, marakui oraz pestek grejpfruta jest wprawdzie siermiężna i powierzchownie mało estetyczna, tym samym jednak nadrabia idący w parze z niską goryczką brak kantów w smaku. I tutaj wracam do słowa „początkowo”, którego użyłem do określenia goryczki mianem niskiej. Otóż po jednej trzeciej puszki goryczka nabiera siły ipek Funky Fluid, co stanowi cechę godną uwagi w przypadku Szpunta. Bardzo fajne piwo to jest. (7/10)
Pbronną ręką wyszedł tylko Szpunt. Jedno piwo bardzo dobre, dwa solidne i dobrze wykonane, ale nie pod mój gust. Monkey rozczarowujący, poziom piw Stu Mostów i Funky Fluid tym razem zastanawiająco żenujący. A, itapils ze Świętochłowic dobry, lepszy od 3K. Obiecałem, że będę narzekał i obietnicy dotrzymałem.