Not always Fyne Ales
https://thebeervault.blogspot.com/2014/11/not-always-fyne-ales.html
No to się twórcy tego szkockiego browaru musieli ucieszyć. Umiejscowiony nad jeziorem Fyne, musiał po prostu dostać dwuznaczną, optymistyczną nazwę Fyne Ales. Trzeba było tylko jeszcze dograć jeden mały, ale istotny szczegół. Warzone w nim ejle powinny być fyne czy też fajne, żeby nie wywoływały u pijącego dysonansu poznawczego. Taki mały, malusieńki szczegół...
Założony w 2001 roku browar widzi się w tradycji brytyjskich cask ejli, ale używa do produkcji piwa również chmieli z Nowego Świata. Jako przedsiębiorstwo łączący tradycję z moderną jest też bardzo pro-eko i butelki są wypełnione deszczówką. Miejmy nadzieję, że w tych rejonach nie występują kwaśne deszcze. Dobra strona tego nastawienia jest taka, że na terenach otaczających browar firma wypuszcza na wypas stada owiec i krów (Fyne Ales wyhodowało własną mieszankę krowy), które potem lądują w kawałkach w przybrowarnianym sklepie. Browar pracuje też nad odtworzeniem populacji dzikiego łososia, który kiedyś występował w niedalekiej rzece w nadmiarze, a obecnie jest bardzo rzadko spotykany. Aha, upolowane sarny też można dostać w sklepiku browaru Fyne. I takie coś to ja popieram.
Maverick (alk. 4,2%) to fajny, rześki, lekki bitter. Herbaciana słodowość, kwiatowe chmiele, trochę truskawki, a w smaku również nieco toffi. W posmaku profil ulega przyciemnieniu, wychodzą nutki prażone oraz ziemiste. Lekkie, wytrawne, bardzo smaczne. (7/10)
Gorzej rzecz się ma z Highlanderem (alk. 4,8%), czyli extra special bitterem, pierwszym piwem uwarzonym w browarze Fyne. W aromacie wszystko jest jak najbardziej w porządku, kompozycja jest rześka a jednak bogata. Trzon jest opiekany i herbaciany, z kwiatowymi, nieco cytrusowymi chmielami oraz truskawkowo-jagodową owocowością. A wisienką na torcie jest chłodna miętowość. Ta ostatnia w smaku usadowiła się w finiszu, ale mimo to piwo nie jest specjalnie rześkie. W smaku subtelnie kwaskowe i wytrawne, w głównej mierze słodowe. Problemem jest tutaj nieco cierpka, męcząca goryczka. Szkoda, piwo ma potencjał na więcej. (6/10)
Vital Spark (alk. 4,4%) okazał się być najciekawszym piwem z zestawienia. Herbata z czerwonych owoców z subtelnym dodatkiem toffi i kwiatowego chmielu przechodzi w miękki sposób w rodzynki oraz dość gorzki, wytrawny finisz w którym przewijają się echa kawy i palone. W tym piwie goryczka się mimo swojej wytrawności udała. Nie jest ściągająca ani w żaden inny sposób męcząca. Fajny, mocny mild. (7/10)
Sanda Blonde IPA (alk. 5,5%) jest chmielona nowozelandzkim Nelson Sauvin, toteż i aromat jest mniej tropikalny, bardziej zielony, oscylujący między trawą, agrestem a cytrusami. Nie kopie w twarz, ale i nie ma kopać. W smaku zaskakują względna wytrawność i bardzo sucha, zalegająca, niezbyt przyjemna goryczka. Smak Nelsona zatraca się gdzieś w połowie ust, a na końcu jest już w zasadzie tylko sama cierpkość. Nie to że goryczka jest za mocna, ona ma po prostu mocno nieprzyjemny charakter. Szkoda. (4/10)
Sanda Black IPA (alk. 5,5%) jest negatywem dla Blonde, o tych samych parametrach i tym samym nachmieleniu. Toteż nie dziwi że początkowo aromat wydaje się być tożsamy. I tutaj rządzi chmiel Nelson Sauvin, nadający piwu nuty trawy, agrestu i limonki. Na dobra sprawę dopiero w smaku czuć różnicę. Przede wszystkim piwo jest miękkie, nawet nieco kremowe jeśli chodzi o teksturę, co skutecznie zapobiega chropowatości będącej zmorą Blonde IPA, choć i tutaj w finiszu czuć że goryczka wyszła podobnie szorstko, jest jednak dużo słabiej odczuwalna. Wyraźniejsza jest słodowość. Tam gdzie w Blonde IPA króluje wodnistość, w Black IPA znajdują się nutki ziemiste, czekoladowe, a nawet takie kojarzące się z owocami leśnymi. Piwo jest łagodne, nie kopie niczym w nic, ale jest fajnie pijalne. (6,5/10)
Zombeer (alk. 6,9%) to owoc kooperacji browaru Fyne Ales z piwowarami domowymi. No i cóż, skoro właśnie to piwo wypadło z całego zestawienia najlepiej, to coś tu jest nie tak. Mocny porter ma aromat będący połączeniem kawy z mlekiem, toffi, paloności i szczypty lukrecji, ma średnią pełnię, delikatny kwasek od paloności oraz przyjemny, kawowo czekoladowy finisz przystrojony odrobiną lukrecji. Świata z posad to piwo nie ruszy, ale jest bardzo smaczne. (7/10)
Nie jest źle z browarem Fyne Ales, ale biorąc pod uwagę wyśrubowaną cenę tych piw, można je sobie moim zdaniem darować, wyjątek robiąc może tylko dla Vital Spark jeśli ktoś akurat ma ochotę na rzadki styl jakim jest mild ale.