Loading...

Mnisi odkrywają chmielenie na zimno


No dobra, może nie mnisi, ale w przypadku Weißenoher Klosterbrauerei mamy do czynienia z ongiś klasztornym, starszym niemieckim browarem, który nieśmiało próbuje nowych nurtów w piwowarstwie – wpierw w formie chmielenia piw na zimno. Ponieważ jest to jak na warunki takiego browaru (z Frankonii!) nowinkarstwo niebywałe, seria single dry hopów dostała nawiązującą do przeszłości browaru nazwę Green MONKey, a chmiele użyte do wyjścia poza dotychczasowe granice pochodzą z Niemiec. A imię ich Hersbrucker, Polaris i Mandarina Bavaria. Podstawą stanowi każdorazowo mocny pils (ekstr. 13,4%, alk. 5,8%) chmielony klasycznie Smaragdem, Perle, Select i Tradition, po fermentacji zaś leżakowany przez trzy miesiące i chmielony na zimno jednym z trzech wymienionych powyżej chmieli aromatycznych.

Weißenoher Green MONKey Hersbrucker łączy w sobie chlebowe i miodowe nuty od słodów z pięknym bukietem chmielowym, kojarzącym się mocno z trawą cytrynową i pełną garścią ziół, a elementem łączącym jest akcent pieczonego jabłka. Piwo jest dalekie od północnoniemieckich pilsów. Jest po frankońsku pełniejsze i mniej goryczkowe. Brak filtracji robi zresztą swoje i biorąc pod uwagę akcenty drożdżowe można uznać, że oto mamy przed sobą napchanego chmielem na aromat kellerbiera. No i z jednej strony bukiet jest świetny, z drugiej odbieram piwo jako nieco zapychające. Ogólne wrażenie jest jednak bardzo korzystne, tyle że życzyłbym sobie jakieś półtora procent mniej ekstraktu początkowego – wówczas byłaby rakieta. (7/10)

Skoro Hersbrucker okazał się być świetną lupuliną do chmielenia na zimno, tym bardziej ciekaw byłem Weißenoher Green MONKey Mandarina Bavaria. A tu zonk, bo zamiast spodziewanego uderzenia mandarynki wyczułem w głównej mierze trawę i miód, a również słomę i kwiaty. No i jeszcze zioła, i to około-rozmarynowe, a i zielone oliwki. Czyli reminiscencje kellerbierowe są w Mandarinie jeszcze wyraźniejsze niż w Hersbruckerze. Ale tylko w zapachu, w smaku bowiem w końcu objawia się słodka mandarynka z gorzkawą skórką, co więcej, smakowo to ona nadaje ton, a nie zdarza się zbyt często żeby smak wyraźnie odstawał od aromatu. Drożdżowo-słomowo-kellerowe nuty stanowią tło dla mandarynkowego chmielu, tekstura jest miękka, a goryczka oliwkowa, wyraźna, choć i tak drugoplanowa. Co ciekawe, tutaj, pewnie w wyniku smaku, nie miałem wrażenia że mnie piwo zapycha. Inny profil chmielowy pasuje do innego ciała, true story. Świetny wywar. (7,5/10)

Wersji chmielonej na zimno Polarisem niestety nie udało mi się upolować, ale i tak jestem bardzo kontent. Z tego, że we Frankonii potrafią spojrzeć poza dotychczasowe dokonania i z tego, że robią to na tyle ostrożnie, że rezultat niesie ze sobą powiew świeżości, podczas gdy nadal osadzony jest w lokalnych tradycjach. Bo te piwa smakują inaczej, ale jednak nie nowofalowo. Frankoński duch piwowarstwa przemawia przez nie donośnym głosem.

recenzje 1792807287716882237

Prześlij komentarz

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)