Sześciopak polskiego craftu 2
https://thebeervault.blogspot.com/2014/11/szesciopak-polskiego-craftu-2.html
Druga odsłona cyklu o polskich craftowych nowościach wypadła nieco lepiej od pierwszej. Trzy piwa lane, trzy butelkowe, żadnego niepijalnego, choć i żadnego które penetrowałoby rejony zarezerwowane dla piw wyśmienitych.
Doctor Brew nadal eksploruje swoją fiksację na nowomodnych chmielach, czego owocem Molly IPA (ekstr. 16%, alk. 7,1%). Nomen omen zresztą, bo owoców tutaj mnogo – od mango, przez grejpfrut, po marakuję, jest i sporo sosny. Goryczka przy deklaratywnych 95 IBU wydaje się być przeszacowana, tym bardziej że w piwie wylądowały płatki ryżowe, które uszczuplają trochę jego ciało, stanowiące niejako przeciwwagę dla goryczki. Piwo ma również sporo słodyczy resztkowej i jest pod tym względem jednym ze słodszych piw od Doktorka, jest wręcz bardziej słodkie niż gorzkie. I byłoby to świetne piwo, gdyby nie finisz, osadzony gdzieś pomiędzy pieprznością a alkoholem. Być może bez użycia płatków ryżowych ta wada mogłaby być bardziej zamaskowana. Wciąż jest to jednak poziom bardzo smaczny. (7/10)
Bździągwa (alk. 5,6%) była tym piwem którego mi brakowało do kolekcji trójdebiutu SzałuPiw. Pita z butelki w poznańskim Chmielniku okazała się być lekko słodką francą, mało intensywną aromatycznie, o profilu piwniczno-drożdżowo-słodowym, okraszonym owocowością z rejonów mało wyszukanej gumy balonowej. Proste, a przy tym niezbyt chwytliwe piwo. Rozczarowanie. (5/10)
Birbant ESB (alk. 5,7%) którego pół litry wychyliłem z kija w Piwnej Stopie w Poznaniu to piwo o solidnym ciele słodowym i zaskakująco małym ładunku chmielowym – czy to w aromacie, czy to smaku czy goryczce. Zamiast tego rządzą tutaj niemalże niepodzielnie owocowe estry, najbardziej narzucające skojarzenia z dojrzałymi czerwonymi jabłkami, a w mniejszym stopniu może i z innymi czerwonymi owocami. Fajne piwo, trochę jak pełniejsza wersja najlepszych warek Primatora English Pale Ale. (6,5/10)
Bednary SIMC 0724130 (ekstr. 12,5%, alk. 4,7%) też zostało wychylone w Piwnej Stopie. Wpierw myślałem, że to miał być Simcoe Ale, tyle że wyszedł nie tak jak miał, w związku z czym w nazwie urwano mu końcówkę i dodano losowy ciąg cyfr. Pierwszy niuch mnie od razu wyprowadził z błędu, to piwo chyba miało właśnie wyjść jak wyszło. Opisywane jest jako ‘polish ale’, z dodatkiem 20% niesłodowanego jęczmienia, jest jakaś lakoniczna wzmianka o smaku piwa z przełomu XVIII i XIX wieku, no i nadal nie wiem do końca co to ma być. Słodkawe piwo jest doprawione polskim chmielem, co skutkuje specyficzną, trawiastą landrynkowością, a ponadto wkradł się weń maślany dwuacetyleczek, że tak powiem. Nieco dziwne, choć ktoś inny mógłby powiedzieć że nudne. Jak dla mnie jest pitne, choć bez szału. (5,5/10)
Faktoria zapodała klasyczną black IPA, nazwaną po słynnym, czarnym rewolwerowcu. Bass Reeves (alk. 6,5%) jest piwem chmielonym dosadnie, a zarazem nie przechmielonym. Żywica i cytrusy łączą się w przewidywalny, ale bardzo przyjemny sposób z deserową czekoladą, żeby finiszować w lekko ziemisty sposób mocną, ale nie przeholowaną, czekoladową goryczką. Musujące nasycenie nieco rozdyma usta, a jednocześnie podnosi współczynnik orzeźwiający tego wywaru. Bardzo smaczne. (7/10)
A żeby pozostać przy tym samym browarze, mocarnym Winchesterem (ekstr. 18,1%, alk. 8,3%) Faktoria w pewien sposób przypieczętowała swoją dotychczasową działalność oraz rozwój. Żywica i trawa, mango i ananas, cytrusy i słodycz. Potężna pełnia, balansująca 100 IBU goryczki i niosąca poza słodowymi nutami również akcenty świeżego chmielu. Ciężkie, intensywne piwo. Do powtórzenia? Jak najbardziej. (7+/10)
Poza Bździągwą i w pewien sposób SIMC nie było tym razem żadnego słabego piwa. Doctor Brew robi nadal to co robi najlepiej, choć ciężko jest się odpędzić od myśli, że ci panowie nie mają chyba długofalowego planu rozwoju, a na jedno kopyto dojechać do celu może być po pewnym czasie trochę ciężko. Faktoria ugruntowuje swoją renomę solidnej firmy na polskim rynku, wzbudzając ciekawość na dalsze wywary.
Zgadzam się. Dr Brew kręci się już od dłuższego czasu wokół własnego ogona. Natomiast Factorii należą się brawa i życzenia powtarzalności kolejnych warek!
OdpowiedzUsuńno niestety Docotr Brew chyba nie potrafi uwarzyć innego piwa niż z szuflą chmielu. Ponadto jak sprawnie podsumowano - Faktoria zaczyna przyciągać solidnością. Warzę bardzo dobre piwa.
OdpowiedzUsuńMoment prawdy nadejdzie wraz z imperial stoutem i winem jęczmiennym. Choć na upartego i te style da się przechmielić.
Usuń