Loading...

IPA Tour po słowacku

Słowacja to kraj rumu i Złotego Bażanta, ale piwowarstwo nowofalowe się u naszych sąsiadów również doczekało swojej chwili. Wprawdzie jego rozwój nie może być porównany z tym co się dzieje na rynku czeskim czy polskim, ale jednak postępuje. Gros nowych browarów powstaje w terenach sąsiadujących z Bratysławą, są jednak dwa wyjątki. Jednym jest Buntavar, warzący między Liptovskim Mikulasem a Popradem, a drugim jest Kaltenecker z Roznavy, miejscowości w regionie Gemer. Jako że strona www browaru jest zredagowana w całości po słowacku, można chyba przyjąć, że jest to browar autentycznie słowacki, a nie węgierski. Bo Węgrów przy granicy z Magyarorszagiem mieszka w Słowacji całkiem sporo, o czym się parę lat temu nieomal boleśnie przekonałem. Kaltenecker funkcjonuje już od 1997 roku, a wyróżnia się swoją ofertą, obejmującej różne gatunki górnej fermentacji, które warzono w Roznavie zanim stało się to modne. Pamiętam zresztą do dziś kiedy wypuścili parę lat temu na rynek imperial stouta Arche, za czasów kiedy większość 'świadomych piwoszy' w Polsce nie kojarzyła nawet takiego gatunku. Oprócz tego Kaltenecker warzy cztery rodzaje IPA, z których trzy udało mi się zdobyć.

Atlantis IPA (ekstr. 14%, alk. 5,8%) to IPA w wersji angielskiej. Zarówno aromat jak i smak są zdecydowanie po słodowej, nieco karmelowej i landrynkowej stronie mocy. Świeży chmiel w zasadzie czuć bardzo głęboko w tle, dopiero za pojawiającym się również niezbyt śmiale anyżkiem. W ustach piwo jest od początku do końca w zespolony sposób słodko gorzkie. Z jednej strony lepkie, aż zalepiające od cukrów resztkowych które wnoszą tutaj smaczki krówek, z drugiej nieco ściągające od mocnej goryczki. Zestawcie to sobie w myślach z opisanym, słodowym smakiem i wyjdzie coś dziwnego, robiącego wrażenie sklecenia na łapu capu, bez myśli przewodniej. Jest pijalne, ale to głównie za sprawą współgrającej z wysoką pełnią miękkiej tekstury i omal kremowego nasycenia. Tak poza tym - rozczarowanie. (5,5/10)

White Shadow (ekstr. 15%, alk. 6,5%) to niby „white IPA” czy IPA pszeniczna, uwarzona według receptury niejakiego Nemetha Antala, Grand Champion Hungary. No i ja byłbym ciekaw na ile piwo uwarzone w Kalteneckerze odzwierciedla to co Antal uwarzył wcześniej w domu i co dostało tytuł piwa roku na Węgrzech. I jakie to ma przełożenie na poziom piwowarstwa domowego u Madziarów. Chodzi mi o to, że tego White Shadow się niemalże nie da pić. Początkowe buchy są obiecujące – cytrusy, ananas, rześkość. Jezd kchmiel! Choć i przechodzący w alkohol migdał... Po paru chwilach dżin ulatuje z piwa i są tu już tylko landrynkowe słody, granulowana ‘herbata’ cytrynowa, no i ten nieszczęsny migdał. Powtarza się feler z Atlantisa, czyli gęstość i pełnia oraz smak oscylujący między zalepiającą słodyczą a mało wyszukaną cierpkością. Na dodatek ten migdał to sprawa rozwojowa, co się kończy rozpuszczalnikowymi nutami kleju. Piwo jest dalekie od jakiejkolwiek rześkości, zamula, a rozpuszczalnik dopełnia czary goryczy. (3,5/10)

No i na koniec Blues IPA (ekstr. 17%, alk. 7,1%), czyli black IPA. Chciałbym w końcu napisać coś dobrego na temat Kalteneckera, ale nadal nie mogę. Pomyślałby ktoś, że w takim piwie wady można łatwo zamaskować, wiadomo – ciemne słody, parę szufli chmielu... tyle że właśnie chmielu jest tutaj bardzo mało, tak jak w poprzednich dwóch piwach. Żywiczne i cytrusowe akcenty szybko się ulatniają, a to co zostaje to kolaż pumperniklu, gorzkiej czekolady i owoców leśnych. Fajnie brzmi, nie? No to co tu do ciężkiej cholery robią zielone jabłka? Aldehyd octowy jak w mordę strzelił, towarzyszył mi od początku do końca. A tak poza tym piwo jest pełne jak na styl, słodkie jak na styl, mało gorzkie jak na styl, z nieco ziemistym finiszem. Zdecydowanie ciemno-słodowe. I zdecydowanie zainfekowane. Wypuszczać takie coś w takim kształcie na rynek to jest blamaż. I tak dobrze że się pić dało, a słodowość była na tyle przyjemna że nawet za bardzo nie grymasiłem. (5,5/10)

No i co, to ma być niby najlepszy słowacki browar? Gdzież mu tam do Buntavaru. Wierzę jednak, że po prostu miałem pecha, coś im nie wyszło. Ale żeby aż trzy różne piwa naraz? Nie wiem, mój entuzjazm co do ewentualnej wycieczki do Roznavy w każdym razie osłabł.

recenzje 2106651390641871973

Prześlij komentarz

  1. Ja pijąc jakiś czas temu White Shadow'a miałem zupełnie inne odczucie. Było naprawdę niezłe i nawet kupiłem je ponownie i też było ok. Dość mocno przypominało mi rewelacyjne Dwa smoki z Pracowni.

    OdpowiedzUsuń

emo-but-icon

Strona główna item

Popularne wpisy (ostatni miesiąc)